83 lata po wybuchu II wojny światowej Polacy pytają, dlaczego ich kraj, który w tym konflikcie zbrojnym poniósł największe straty spośród kilkudziesięciu państw, nie otrzymał dotąd reparacji - pisze francuska publicystka i pisarka Laure Mandeville w piątek na łamach dziennika „Le Figaro”, przypominając, że Polska w wyniku wojny straciła miliony obywateli z rąk nazistowskich Niemiec oraz poniosła ogromne straty materialne i kulturalne.
Polska przypomina o 5 219 053 swoich obywatelach zabitych przez nazistowskie Niemcy w latach 1939–1945. Przypomina o milionach Polaków skazanych na pracę przymusową, Warszawie zniszczonej w 80 proc., gigantycznych stratach poniesionych przez archiwa i biblioteki, zniszczeniu setek tysięcy gospodarstw wiejskich, dewastacji zabytków, kościołów itd. Polacy stawiają pytanie: „Dlaczego Polska, która poniosła największe straty z siedemdziesięciu poszkodowanych przez wojnę krajów, dotąd nie otrzymała reparacji?”
— pisze Mandeville.
Podkreśla znaczenie tekstu opublikowanego w piątek w „Le Figaro” przez Jarosława Kaczyńskiego, w którym domaga się on od Niemiec zadośćuczynienia za zbrodnie i zniszczenia dokonane w czasie II wojny światowej. Zauważa zarazem, że prezes PiS od lat nie wypowiadał się dla prasy zachodniej.
Niemcy uważają temat za zamknięty, tak w sensie politycznym, jak i prawnym. Powołują się na decyzję (władz) komunistycznej Polski z 1953 r. oraz na polskie oświadczenie z 1990 r. złożone w momencie zjednoczenia Niemiec. Obecne polskie władze podważają jednak prawną wartość tych deklaracji
— przypomina publicystka.
Tekst Jarosława Kaczyńskiego jest przede wszystkim zapowiedzią polskiej ofensywy dyplomatycznej w Europie, która ma dać Brukseli, Berlinowi i Paryżowi do zrozumienia, że kraj ten ma swoje prawa i swoje nowe miejsce na europejskiej scenie jako poważny gracz, czego dowiodła wojna Putina na ukraińskiej ziemi. Polska jest bowiem jednym z państw najmocniej wspierających Ukrainę. To na jej terytorium znalazło schronienie niemal 4 mln uchodźców wojennych, spotykając się z ogromną życzliwością społeczeństwa i bardzo sprawnie zorganizowanym przyjęciem. Presja Polski ma jej pozwolić wyjść z izolacji, w jaką wepchnęły ją konflikty wokół kwestii praworządności i prymatu polskiej konstytucji nad prawem europejskim
— podsumowuje Mandeville.
Publicystka ocenia, że wraz z wojną na Ukrainie doszło do „prawdziwej redefinicji geopolityki Europy i panującego w niej układu sił, czego przejawem jest dość spektakularne przesunięcie jej politycznego i moralnego środka ciężkości na wschód”.
Zacięty opór Ukraińców stał się kluczowym czynnikiem wojskowym i psychologicznym dla przyszłości naszego kontynentu, który musi mierzyć się z rosyjskim zagrożeniem. Ogromne wsparcie okazane Ukrainie przez (kraje) Europy Środkowo-Wschodniej, kraje bałtyckie i skandynawskie pod niezawodnym przywództwem Wielkiej Brytanii sprzyja wykształcaniu się proukraińskiego i proamerykańskiego obszaru strategicznego, a jednocześnie uwidacznia na zasadzie kontrastu spadek znaczenia tandemu niemiecko-francuskiego, o którym w tych dniach prawie w ogóle już się nie mówi
— uważa Mandeville.
Jak ocenia, „strategiczny dialog francusko-rosyjski, a bardziej jeszcze krótkowzroczna polityka Niemiec względem Kremla na płaszczyźnie energetycznej zostały brutalnie obnażone przez wojownicze zapędy reżimu Putina”.
Historia przyznała tym samym rację (…) przestrogom płynącym z krajów bałtyckich i Europy Środkowo-Wschodniej. Dziś bardziej wierzymy sceptykom ze wschodu i północy Europy niż francuskim i niemieckim zwolennikom dialogu za wszelką cenę
— podkreśla pisarka.
Mandeville zauważa, że w tym kontekście nie jest przypadkiem, że kanclerz Niemiec Olaf Scholz wybrał czeską Pragę na miejsce, w którym wygłosił wielkie przemówienie programowe o „przełomie” w europejskiej polityce jego kraju.
Niemcy, które starają się przedstawiać się jako lidera europejskiego bezpieczeństwa – iście kopernikański przewrót! – w znacznej mierze posługują się dziś argumentami swoich środkowoeuropejskich partnerów
— podkreśla publicystka w „Le Figaro”.
Reakcja we francuskich mediach
W latach 1939-1945 Polska straciła 50 proc. prawników, 40 proc. lekarzy i 35 proc. profesorów uniwersyteckich - zaznaczają największe francuskie dzienniki „Le Monde” i „Le Figaro”, opisując raport o stratach wojennych poniesionych przez Polskę z rąk nazistowskich Niemiec. Zwracają uwagę, że w dokumencie oprócz 5,2 mln ofiar śmiertelnych niemieckiej agresji wymieniono też 2,1 mln wywiezionych do Niemiec robotników przymusowych i 590 tys. inwalidów wojennych.
Polska oszacowała w czwartek spowodowane przez Niemcy podczas II wojny światowej straty na 1,3 bln euro, jednak Berlin uznaje sprawę reparacji wojennych za zamkniętą - przypomina agencja AFP. Zaznacza, że prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że Warszawa będzie domagała się reparacji od Berlina, co będzie „długim i trudnym” procesem. „Niemcy najechali Polskę i wyrządzili nam ogromne szkody” - cytuje AFP słowa Kaczyńskiego i szczegółowo omawia zaprezentowany dokument.
Jak zaznacza z kolei radio RFI, według raportu największa część żądanej sumy to zadośćuczynienie za śmierć ponad 5 mln obywateli polskich w latach 1939-1945, a reszta to odszkodowanie za straty materialne, kulturalne i finansowe.
W dokumencie, oprócz 5,2 mln zabitych polskich obywateli, napisano też o 2,1 mln osób, które zostały wywiezione do nazistowskich Niemiec na roboty przymusowe; każda z nich pracowała tam średnio przez dwa lata i dziewięć miesięcy - wyliczają „Le Figaro” i „Le Monde” w swoich serwisach internetowych. Piszą też o 590 tys. polskich obywateli, którzy zostali inwalidami w wyniku działań wojennych, eksperymentów pseudomedycznych i przetrzymywania w obozach koncentracyjnych.
Kwestia reparacji od dawna zatruwa stosunki między Polską a Niemcami, a Berlin uważa, że sprawa została rozwiązana dawno temu. Według Niemiec Polska zrzekła się reparacji wojennych od NRD w 1953 r., co kwestionują polscy konserwatyści. PiS od czasu dojścia do władzy w Warszawie w 2015 roku regularnie porusza ten temat, w szczególności w celu zmobilizowania bazy wyborczej, ale nigdy nie wystąpił z oficjalną prośbą o reparacje
— pisze dziennik „Les Echos”.
Inicjatywa PiS w sprawie reparacji wojennych pojawia się od kilku lat, za każdym razem, gdy PiS musi budować narrację polityczną. Nie chodzi o żadne reparacje od Niemiec, ale o kampanię polityczną w Polsce
— cytuje AFP słowa przewodniczącego PO Donalda Tuska.
Dodaje, że według Tuska Kaczyński „chce odbudować poparcie partii rządzącej na tej antyniemieckiej kampanii, a sam Kaczyński powiedział, że (proces uzyskania reparacji) zajmie pokolenia, więc dla Polaków nie jest to kwestia pieniędzy”.
W „Le Figaro” ukazał się w piątek tekst Kaczyńskiego, w którym prezes PiS zaznacza, że „Polska nigdy nie zrezygnowała z prawa domagania się od Niemiec reparacji wojennych” i powinna z niego skorzystać „w imię podstawowego poczucia sprawiedliwości, w imię prawdy historycznej, a także w imię prawdziwego polsko-niemieckiego pojednania”.
83 lata po wybuchu II wojny światowej Polacy pytają, dlaczego ich kraj, który w tym konflikcie zbrojnym poniósł największe straty spośród kilkudziesięciu państw, nie otrzymał dotąd reparacji - pisze również w piątek francuska publicystka i pisarka Laure Mandeville również na łamach „Le Figaro”. Przypomina, że Polska w wyniku wojny straciła miliony obywateli z rąk nazistowskich Niemiec oraz poniosła ogromne straty materialne i kulturalne.
Tekst Jarosława Kaczyńskiego jest przede wszystkim zapowiedzią polskiej ofensywy dyplomatycznej w Europie, która ma dać Brukseli, Berlinowi i Paryżowi do zrozumienia, że kraj ten ma swoje prawa i swoje nowe miejsce na europejskiej scenie jako poważny gracz, czego dowiodła wojna Putina na ukraińskiej ziemi. Polska jest bowiem jednym z państw najmocniej wspierających Ukrainę. To na jej terytorium znalazły schronienie niemal 4 mln uchodźców wojennych, spotykając się z ogromną życzliwością społeczeństwa i bardzo sprawnie zorganizowanym przyjęciem. Presja Polski ma jej pozwolić wyjść z izolacji, w jaką wepchnęły ją konflikty wokół kwestii praworządności i prymatu polskiej konstytucji nad prawem europejskim
— podsumowuje Mandeville w „Le Figaro”.
Holenderskie media
Dzięki informacji o polskich żądaniach reparacji wojennych od Niemiec, czołowe media w Holandii obszernie informowały o stratach wojennych poniesionych przez Polskę podczas II wojny światowej z powodu niemieckiej agresji.
Informacja na ten temat znalazła się w najważniejszych dziennikach Holandii, od „De Telegraaf”, przez „NRC” po „De Volkskrant”.
Ten ostatni wskazuje, że wicepremier Jarosław Kaczyński poinformował o polskich roszczeniach dokładnie 83 lata po niemieckiej inwazji na Polskę.
Szacuje się, że podczas niemieckiej okupacji, która trwała ponad pięć lat, zginęło sześć milionów Polaków, w tym trzy miliony polskich Żydów
— napisał z kolei dziennik „Algemeen Dagblad”.
Wojna była jedną z najgorszych tragedii w naszej historii
— portal NOS cytuje prezydenta Andrzeja Duda, który przemawiał podczas uroczystości upamiętniających wybuch wojny w Gdańsku.
Autor tekstu przypomina, że zniszczone zostały polskie miasta, przemysł i infrastruktura. Jako ilustrację podaje tragedię Powstania Warszawskiego.
Niemcy zabili wówczas 200 tys. Polaków i praktycznie zniszczyli całe miasto
— czytamy w portalu.
„Zagłada narodu polskiego”
W efekcie brutalnej polityki prowadzonej przez hitlerowskie Niemcy oraz sowiecką Rosję wobec Polski podczas II wojny światowej mogło dojść do zagłady narodu polskiego, przypomniał w piątkowej publikacji hiszpański dziennik “El Debate”.
Według autora tekstu, madryckiego historyka Jose Luisa Orelli, skala przestępstw popełnianych na polskiej ludności cywilnej oraz jeńcach wojennych była wówczas bezprecedensowa, a okupanci prześcigali się w masowych zbrodniach.
Autor opublikowanego w hiszpańskim portalu tekstu zauważył, że przykładem świadomego dążenia do fizycznej eliminacji Polaków przez wrogów było zrzucenie bomb już w chwili rozpoczęcia II wojny światowej nad ranem 1 września 1939 r. na miasto Wieluń.
Zabito tam wówczas 1200 mieszkańców miasta
— przypomniał piątkowy “El Debate”.
Zaznaczył, że bliska współpraca III Rzeszy i ZSRR na postawie Paktu Ribbentrop-Mołotow doprowadziła po wejściu 17 września 1939 r. na wschodnie tereny Polski Armii Czerwonej do szybszej klęski polskich sił zbrojnych.
Wojna obronna Polski zakończyła się 6 października bilansem 70 tys. zabitych Polaków i 134 tys. Rannych
— wyliczył hiszpański portal.
Odnotował, że powszechny terror wobec Polaków stosowany przez Niemców nie był obcy również okupantowi sowieckiemu. Przypomniał, że tylko wskutek popełnionej wiosną 1940 r. zbrodni katyńskiej śmierć poniosło ponad 22 tys. polskich jeńców wojennych.
“El Debate” odnotował, że choć Polacy walcząc na wielu frontach II wojny światowej, walnie przyczynili się do pokonania hitlerowskich Niemiec, ale podkreślił, że “polska ofiarność” nie uchroniła narodu przed utratą suwerenności. Wskazał, że Polska wyszła z wojny ze stratą 6 mln obywateli, uszczuplona terytorialnie oraz zmuszona do masowej repatriacji swojej ludności po wojnie.
Ta (…) akcja przemieszczenia milionów osób okazała się największą w historii kontynentu
— podsumował hiszpański portal.
Media w Azji
Media w Azji informują o polskich roszczeniach reparacji od Niemiec i przypominają o niemieckich zbrodniach w czasie II wojny światowej. Artykuły na ten temat zamieszczają w czwartek i piątek portale, dzienniki i agencje prasowe od Singapuru po Japonię. Wiele azjatyckich mediów przypomina w tym kontekście, że w czasie wojny zabitych zostało około 6 mln Polaków, w tym 3 mln polskich Żydów.
Polska szacuje swoje straty spowodowane przez Niemcy w II wojnie światowej na 6,2 bln złotych (1,3 bln dolarów)
— podała singapurska stacja telewizyjna CNA, która na swoim portalu przedrukowała depeszę agencji AFP.
W Singapurze o sprawie informuje również dziennik „Straits Times”. W Tajlandii o polskich szacunkach i planach ubiegania się o reparacje od Niemiec pisze na swoim portalu dziennik „Bangkok Post”. W Chinach sprawę opisuje m.in. agencja prasowa CNA, portal państwowej telewizji CCTV i portal informacyjny Guanchazhe, a w Makau – portal finansowy agencji MNA.
Wiele azjatyckich mediów przypomina w tym kontekście, że w czasie wojny zabitych zostało około 6 mln Polaków, w tym 3 mln polskich Żydów, a po Powstaniu Warszawskim stolica Polski została zrównana z ziemią i zamordowano 200 tys. Cywilów.
W Korei Południowej, która sama prowadzi spory o odszkodowania za agresję w czasie II wojny światowej z Japonią, sprawę polskich roszczeń opisuje na portalu anglojęzyczny dziennik „Korea Times”. W języku koreańskim informuje o tym m.in. agencja prasowa Yonhap oraz portale dzienników „Dzung-ang Ilbo” i „Dzoson Ilbo”.
„Dzung-ang Ilbo” zaznacza, że władze Niemiec odrzucają wszelkie roszczenia, twierdząc, że kwestia reparacji została zakończona. Yonhap pisze natomiast o żądaniach formułowanych przez Polskę i Grecję, zaznaczając jednak, że to Polska poniosła największe straty z powodu niemieckiej agresji.
Południowokoreańska agencja porównuje przy tym zachowanie Niemiec do Japonii, która do 1945 roku okupowała Półwysep Koreański. Według Yonhapu Niemcy wielokrotnie wyrażały żal za popełnione w tym czasie zbrodnie, podczas gdy Japonia wciąż podejmuje działania w celu upamiętnienia swojego postępowania. Agencja ocenia jednak, że kwestia reparacji dla Polski i Grecji „wciąż jest piętą achillesową Niemiec”.
Informację o polskich szacunkach dotyczących strat wyrządzonych przez Niemcy oraz o planie ubiegania się o reparacje piszą również media japońskie, w tym portale dzienników „Nihon Keizai Shimbun”, „Sankei Shimbun” i „Mainichi Shimbun”, a także agencja Jiji czy portal japońskiej edycji „Newsweeka”.
Społeczeństwa krajów azjatyckich mają generalnie większą wiedzę na temat przebiegu II wojny światowej w Azji, gdzie agresorem była sprzymierzona z nazistowskimi Niemcami Japonia, natomiast wydarzenia z Europy są tam znane mniej szczegółowo. Przyjmuje się, że w Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej wojna trwała od japońskiego ataku na Chiny w 1937 roku do kapitulacji Japonii 15 sierpnia 1945 roku.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/612862-swiat-reaguje-ws-reparacji-wyjscie-polski-z-izolacji