Daria Dugina, ofiara niedawnego zamachu, o który Moskwa oskarżyła ukraińskie służby specjalne, nie stanie się dla Rosjan symboliczną postacią, była osobą praktycznie nieznaną, a oddźwięk po jej śmierci nie był znaczący - mówi PAP rosyjski politolog Iwan Preobrażeński.
CZYTAJ TAKŻE: Kto odpowiada za śmierć córki Dugina? Ciekawa analiza Felsztyńskiego: Stać za tym może GRU. Działają z przyzwoleniem Putina
W rozmowie z PAP ekspert ocenia, że koncepcję wykreowania symbolu, umownej „Joanny d’Arc”, realizuje teraz propaganda państwowa w Rosji.
Myślę, że (takim symbolem) Dugina nie może się stać biorąc pod uwagę, że żadnych masowych i dobrowolnych akcji jej upamiętnienia w istocie nie było. Było dosłownie kilka filmików, głównie – jawnie inscenizowanych, a także jej publiczne upamiętnienie, także jawnie z udziałem propagandzistów
— powiedział Preobrażeński.
Politolog, który opuścił Rosję po agresji tego kraju na Ukrainę, podkreśla, że 29-letnia Dugina, córka i współpracowniczka prokremlowskiego ideologa Aleksandra Dugina, była osobą praktycznie nieznaną. Jak i jej ojciec, występowała w kanale telewizyjnym Cargrad, należącym do objętego sankcjami zachodnimi oligarchy Konstantina Małofiejewa.
Nikt nie znał jej osobiście, z wyjątkiem bardzo niewielkiego kręgu ekstremistów i radykałów w otoczeniu samego Dugina i we władzach
— ocenia politolog.
Dopiero po śmierci Duginej - dodaje - „ludzie się o niej dowiadują”.
Historia „babci Ani”
Zainteresowanie jej osobą, według Preobrażeńskiego, wkrótce w społeczeństwie zniknie. Wydźwięk medialny politolog porównuje do rozpowszechnionej w kwietniu br. w mediach rosyjskich historii słynnej „babci Ani” - starszej kobiety z flagą ZSRR, która rzekomo wyszła na powitanie żołnierzy rosyjskich.
Potem wyjaśniło się, że nie chodziło o żołnierzy rosyjskich, że to był przypadek, pomyłka, i że ona się ewakuowała. I ta historia się zakończyła
— przypomina Preobrażeński.
Historia, o której wspomina ekspert, rozegrała się na początku marca pod Charkowem. Starsza kobieta widząc żołnierzy ukraińskich wyszła do nich i wyniosła flagę ZSRR, mówiła także, że modli się za Władimira Putina. Scenę nagrali i opublikowali w internecie sami żołnierze ukraińscy. Media państwowe w Rosji podchwyciły fragment i intensywnie go propagowały, postać starszej kobiety z flagą ZSRR zaczęto powielać w Rosji w formie pomników. Jeden z nich Rosjanie ustawili w okupowanym Mariupolu.
Choć wiceszef administracji Putina Siergiej Kirijenko odsłaniając pomnik nazywał tę postać „babcią całego Donbasu, całej Rosji”, symbol „babci Ani” okazał się krótkotrwały. Gdy do bohaterki nagrania dotarli dziennikarze – m.in. BBC, wyjaśniała w wywiadach, że nie popiera inwazji rosyjskiej, a modli się też za innych przywódców, w tym prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
To samo będzie mniej więcej z historią Darii Duginej. Tak, ludzie się nagle, po jej śmierci, dowiedzieli, kim była. Pojawią się jakieś dalsze informacje, a ona przestanie interesować kogokolwiek poza wąskim kręgiem radykałów, którzy znali ją osobiście bądź wiedzieli o jej istnieniu
— prognozuje Preobrażeński.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
mm/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/612544-rosyjski-politologdugina-nie-stanie-sie-dla-rosjan-symbolem