Serwis FakeHunter przeanalizował rozprzestrzechnianie się fake newsa o rtęci w Odrze. Jak się okazuje, rosyjskie i białoruskie media szybko podchwyciły temat i snują narrację o „szkodliwości państwa polskiego dla przyrody”. Cytowany w analizie FakeHuntera specjalista od rosyjskiej dezinformacji i założyciel Fundacji Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa Michał Marek zauważa, że dzieje się tak nie pierwszy raz - wcześniej rosyjska i białoruska propaganda w podobny sposób opisywały budowę zapory na granicy polsko-białoruskiej.
CZYTAJ TAKŻE:
Jak fake news o rtęci rozchodził się w Polsce?
Od wieczora 11 sierpnia, przez kilka dni kolportowano w polskich mediach nieprawdziwą informację o niezwykle wysokiej zawartości rtęci w wodach Odry, powodującej masowe śnięcie ryb. Fake newsa o zagrażającej życiu ludzi i zwierząt rtęci w Odrze wykreowano na podstawie informacji pochodzącej z jednego, lokalnego medium z Brandenburgii, nie czekając na oficjalne wyniki badań w Polsce i w Niemczech. Historia rozchodzenia się tej nieprawdziwej informacji może służyć jako modelowy przykład, case study, rozpowszechniania fake newsów
— czytamy w serwisie FakeHunter.
Autorzy materiału zauważają, że informacja o rtęci w Odrze nie tylko wywołała panikę w Polsce, ale została również podchwycona przez rosyjskie i białoruskie media.
Eksperci mówią w takich sytuacjach, że Internet „zbombardowano” fake newsem i w efekcie nawet kilka dni później trudno było dotrzeć do prawdziwych informacji, nie mówiąc o zaufaniu doniesieniom dochodzącym w tej sprawie z polskich i niemieckich państwowych instytucji. I to mimo że zarówno Warszawa jak i niemieckie, federalne ministerstwo ochrony środowiska ostatecznie zdementowały sensacyjnego fake newsa o podwyższonej zawartości rtęci w Odrze
— czytamy.
Cytowany w materiale serwisu Polskiej Agencji Prasowej stworzonego do celów walki z dezinformacją dr Piotr Łuczuk z UKSW zauważa, że „z powodu niskiego stanu kultury politycznej w Polsce, część mediów i polityków, zamiast ostrożnie zarządzać informacją wrażliwą społecznie, operowała nieprawdziwymi, albo nieoficjalnymi danymi, a nawet je fabrykowała dla zbicia kapitału politycznego”. Ekspert zwraca uwagę, że w podobny sposób działają „silnie u nas obecne rosyjskie (i nie tylko) farmy trolli, które mają m.in. za zadanie generowanie zagrożenia i podziałów społecznych mających wpływ na scenę polityczną”.
Rozpowszechniano informację bez potwierdzenia
Autor analizy wskazuje, że część największych polskich mediów oraz polityków rozpowszechniała informację o rtęci w Odrze, mimo iż „Niemcy nie potwierdzili oficjalnie - na poziomie federalnym, a nawet lokalnym”.
Nie zrobili tego ani w czwartek, ani w piątek, kiedy fake newsa o rtęci kolportowały polskie mainstreamowe media, politycy i internauci. Rodzimi „fake spreaders” nie wczytali się zresztą w sam niemiecki tekst, na którym się oparli. Z artykułu RBB24 jasno wynikało, że informacja o rtęci w Odrze jest nieoficjalna. W tekście zacytowano Gregora Beyera, szefa administracji ds. środowiska w Märkisch-Oderland i równocześnie polityka branderburskiej FDP, partii, która na szczeblu federalnym współtworzy niemiecki rząd. Beyer mówi w nim m.in.: „Pierwsze wyniki są dostępne od wczorajszego wieczoru. Nie mamy ich jeszcze oficjalnie, ale w rzeczywistości wskazuje to na masową ekspozycję na rtęć jako czynnik”
— czytamy.
FakeHunter zwraca uwagę, że najważniejsze prywatne media niemieckie podchodziły do doniesień o rtęci raczej z ostrożnością i dystansem, w oczekiwaniu na oficjalne wyniki badań.
(…)jedynym zasięgowym medium, które 11 sierpnia zdecydowało się powielić fake newsa o rtęci, wydaje się być Deutsche Welle, finansowana z publicznych pieniędzy niemiecka platforma mediowa
— podkreślono.
Autor zwraca uwagę, że w Polsce fake news o rtęci został tak silnie rozpowszechniony m.in. dzięki tweetom dziennikarza TVN24 Bertolda Kittela, który nie tylko retweetował artykuł RBB24, ale również podał dalej tekst „Rzeczpospolitej” z 11 sierpnia, opublikowany o godzinie 23.01.
rtykuł ten nosił bardzo jednoznaczny tytuł: „W niemieckich próbkach wody z Odry znaleziono rtęć”. W kolejnym tweecie, kilka minut później, Kittel dodał swój autorski komentarz: „Rtęć w Odrze. Nie wykryły jej polskie laboratoria. Pierwsze informacje o martwych rybach i smrodzie pojawiły się 13.07. Zaobserwowano je przy śluzie na kanale poniżej państwowych zakładów chemicznych w Kędzierzynie.” Retweetował także katastroficzny wpis miejskiego aktywisty Jana Mencwela: „A więc Odrę zatruto RTĘCIĄ śmiertelnie niebezpieczną dla wszystkiego co żyje substancją - dla ludzi także… Jak to możliwe że to nie zostało wykryte? Żyjemy w państwie z rozmokłego kartonu które przypomina ZSRR w epoce Czarnobyla. @MorawieckiM- dymisje TERAZ”
— wskazuje FakeHunter.
Jak czytamy dalej, wiele największych polskich mediów podawało informację o rtęci jako fakt. 12 sierpnia temat rtęci w Odrze stał się jednym z najważniejszych w polskich mediach, a równolegle do artykułów przedstawiających niepotwierdzone informacje jako fakt, pojawiały się także materiały o szkodliwości rtęci dla zdrowia ludzkiego - większość z nich była utrzymana w katastroficznym tonie. Tego samego dnia niepotwierdzoną informację zaczęli rozpowszechniać politycy, z liderem PO, Donaldem Tuskiem na czele.
okładne zestawienie wypowiedzi opozycyjnych polityków przygotował użytkownik Twittera Bernard. Na jego koncie można zapoznać się m.in. z komentarzami Rafała Grupińskiego („Władza trująca życie społeczne jak rtęć”) Adama Szłapki („Chcieli ukryć skażenie rtęcią. Jak sowieci”) Sławomira Nitrasa („Słuchałem panów Ozdoby i Wąsika. To co powiedzieli, oznacza, że w polskiej Odrze nie ma rtęci. Jest tylko w niemieckiej Odrze”) czy Jana Grabca („Od ponad dwóch tygodni w Odrze płynie zabójcza substancja. O tym, co to jest Polacy dowiadują się z ustaleń niemieckich służb”)
— czytamy.
Słynny tweet marszałek Polak
Największe poruszenie wywołał jednak tweet marszałek województwa lubuskiego z PO Elżbiety Polak, w którym polityk powołała się na słowa Axela Vogla, ministra środowiska Brandenburgii, jakoby stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie dało się zbadać jego skali.
Marszałek Polak opublikowała takiego tweeta mimo że w ten sam piątek w/w minister powiedział niemieckiej agencji prasowej DPA co następuje: „W tej chwili nie wiemy na pewno, co je naprawdę zabiło. Możliwe jest połączenie czynników, takich jak upał, niski poziom wody i toksyny. Niewykluczone, że są to substancje , które od dłuższego czasu znajdują się w Odrze, ale zwykle nie stanowią żadnego problemu przy średnim poziomie wody.” Dopiero 14 sierpnia na antenie Polsat News , pani marszałek przyznała, że z rozmowy z ministrem Voglem wynikało, że rtęć nie jest przyczyną śnięcia ryb
— zwraca uwagę autor analizy, dodając, że już 12 sierpnia informację podchwyciły rosyjskie media.
Już 12 sierpnia był on tam równie intensywnie kolportowany jak w Polsce.Na przykład, na portalu gazeta.ru napisano, że władze niemieckie uznają Polskę za winną poważnej katastrofy ekologicznej, po odkryciu rtęci w transgranicznej Odrze. Informacja ta pojawiła się zarówno w mainstreamowych mediach, takich jak agencja TASS (która jednak oprócz powołania się na słowa marszałek lubuskiej Elżbiety Polak dodała, że polska strona nie wykryła rtęci) jak i portalach rozpowszechniających znacznie mniej wyrafinowaną rosyjską dezinformację. Na przykład na portalu eadaily.com można było przeczytać, że do niemiecko-polskiej Odry wrzucono rtęć w wyniku czego zginęły tony ryb. Portal powołał się przy tym na niemiecką stację RBB24
— czytamy.
„Troska” Putina o środowisko
Okazuje się, że Rosjanie nie po raz pierwszy „troszczą się” o środowisko.
Z falą środowiskowych fake newsów wyprodukowanych przez rosyjskie służby mieliśmy bowiem do czynienia w osiem lat temu (rok aneksji Krymu) kiedy w Europie ale i w USA debatowano o wydobyciu gazu łupkowego. Ponieważ własny gaz z łupków mógłby uniezależnić Europę od rosyjskich węglowodorów, celem Kremla było zniechęcenie Zachodu do jego wydobycia. Rosjanie postawili wówczas na dyskredytowanie metody wydobycia gazu łupkowego zwanej szczelinowaniem. Posłużyły im do tego pozornie naukowe opinie, straszące zanieczyszczeniem wód powierzchniowych, a pochodzące z przekupionych – jak się ostatnio dowiedzieliśmy z niemieckiego dziennika Die Welt – organizacji proekologicznych. Podobnie Rosjanie próbowali wpływać na losy wydobycia węglowodorów z łupków w USA. Przypomniał o tym po wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie amerykański portal thehill.com12 Przy okazji redakcja tego amerykańskiego portalu zaapelowała o zbadanie sprawy finansowania przez Kreml amerykańskich organizacji pozarządowych zwalczających paliwa kopalne. The Hill opisał m.in. alarm podniesiony w 2014 roku przez ówczesnego sekretarza generalnego NATO Andersa Fogha Rasmussena, który ostrzegał, że Rosja pracuje nad zablokowaniem europejskiego i amerykańskiego programu produkcji paliw kopalnych
— informuje FakeHunter.
Ówczesny szef NATO powoływał się na informacje od sojuszników, że Kreml w swojej kampanii dezinformacyjnej posługiwał się organizacjami pozarządowymi, korumpując je. Teksańscy republikanie ustalili nawet, że Rosjanie finansują amerykańskie organizacje ekologiczne, wykorzystując do tego celu firmy-wydmuszki na Bermudach.
FakeHunter przytacza również twitterowe wpisy specjalisty od rosyjskiej dezinformacji i założyciela Fundacji Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa Michała Marka, który przeanalizował, co o sprawie zanieczyszczenia Odry piszą kremlowskie media. Zamieścił zrzuty ekranu z kilku notek prasowych i depesz.
Rosyjskie i białoruskie ośrodki propagandy wykorzystują kwestię katastrofy na Odrze do deprecjonowania obrazu Polski w oparciu o przekazy dot. ‘szkodliwości państwa polskiego’ dla przyrody. Wątek ten przejawiał się już w kontekście budowy muru na granicy. Obecnie najmocniej eksponowany jest wątek doniesień strony niemieckiej nt. ‘rtęci’. Możemy przypuszczać, iż działania te będą rozwijane i na dany temat pojawi się wiele fake newsów
— napisał.
aja/FakeHunter PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/611560-tak-rosja-i-bialorus-wykorzystuja-fake-news-o-rteci-w-odrze