Nowoczesny czołg produkcji południowokoreańskiej K2 może przełamać duopol na europejskim rynku pojazdów opancerzonych, zdominowanym obecnie przez amerykański M1 Abrams i niemiecki Leopard. Przyczyniają się do tego Polska, Norwegia i wojna na Ukrainie - napisał hiszpański dziennik „El Confidencial”.
Do tej pory rynek pojazdów opancerzonych dzielili Amerykanie i Niemcy. Francuski Leclerc został sprzedany tylko Zjednoczonym Emiratom Arabskim, brytyjski Challenger - tylko Omanowi, a włoski Ariete - nikomu za granicą.
Teraz panorama ta zmienia się radykalnie, do czego przyczynia się Polska, Norwegia i wojna na Ukrainie. Na rynek europejski zmierza K2 Black Panther produkcji południowokoreańskiej, używany przez wojsko tego kraju od 2014 r.
K2 jest podobnej wielkości co Leopard i Abrams, ale o 10 ton lżejszy, co w połączeniu z taką samą jednostką napędową 1500 koni mechanicznych daje lepszy stosunek masy do mocy i lepszą manewrowość w terenie.
Wiele systemów koreańskiego czołgu, jak napęd i skrzynia biegów, jest z Leoparda. Używa armaty kalibru 120 mm 55, uważanego za jeden z najlepszych na świecie. Ostrzał opiera się na radarze bardzo wysokiej częstotliwości, a dzięki kamerze termowizyjnej pozwala widzieć cele w nocy. Potrafi zlokalizować cele w odległości do 10 km. Jego automatyczny system wykrywania celów (ATDTS) współpracuje z systemem IFF, który odróżnia „przyjaciela od wroga” i w trybie automatycznym identyfikuje cel kierując na niego działo. Stosuje pierwszy automat ładujący, w stylu Leclerca, co pozwala na zrezygnowanie z jednego członka załogi.
K2 to bardzo zaawansowany czołg obrony aktywnej, dobrze uzbrojony i wysoce mobilny. Jest drogi - jego cena oscyluje wokół 9 mln dolarów za sztukę. Oprócz tego do tej pory nie został przetestowany w rzeczywistych warunkach, a istnieją obawy, że „tyle technologii może wpłynąć na jego niezawodność”.
K2 dla Polski
Jego zakup rozważa Norwegia, która ma podjąć decyzję w tej sprawie do końca br. Rząd polski 22 lipca podpisał list intencyjny na zakup K2. Ma to być jednak specjalna wersja - K2PL implikująca większą platformę z dodatkową osią koła i inne zmiany. Kontrakt byłby na 1000 sztuk do 2026 r. (182 sztuki wyprodukowane w Korei oraz produkcja krajowa) - napisał „El Confidencial”.
Według gazety, niemiecki przemysł zbrojeniowy popełnił kilka błędów. Poza kwestiami politycznymi („zaletą K2 jest to, że nie jest on niemiecki”) cechują go wygórowane ceny, a klienci nie są zadowoleni z terminów dostaw i nadmiernych wymagań odnośnie do części zamiennych i przeróbek.
Oprócz tego wyszły na jaw usterki w częściach artylerii ciężkiej, jak w uznanych za jedne z najlepszych na świecie samobieżnych działach PzH 2000, które - poddane intensywnemu użytkowaniu na wojnie na Ukrainie - wykazują nadmierne zużycie lufy, co wymaga przedwczesnych przeglądów.
Dziennik podkreśla, ze produkty koreańskie już dawno przestały kojarzyć się z niskimi kosztami. Korea Południowa jest liderem światowym w nowoczesnych technologiach, a teraz - dzięki inwestycjom i wsparciu państwa - odnajduje się w przemyśle zbrojeniowym. Zachodnie armie zaczęły doceniać wysokiej jakości produkty koreańskie, jak w przypadku działa samobieżnego 155mm K9 Thunder, sprzętu morskiego i lotniczego.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/610935-nowoczesny-czolg-k2-moze-wyprzec-leoparda-z-rynku