„Dziękuję Wam polscy bracia i siostry, że stoicie z nami ramię w ramię i bronicie naszej i waszej wolności” - powiedział Gennadij Druzenko, założyciel i szef mobilnego szpitala ochotniczego, który w rozmowie z reporterem telewizji wPolsce.pl Jakubem Maciejewskim opowiadał o tym, jak on i jego ludzie ratują rannych na froncie.
CZYTAJ WIĘCEJ: RELACJA. 166. dzień wojny na Ukrainie. Zełenski: Okupanci szykują się do pseudoreferendów. Nie oddamy im tego, co nasze
Druzenko jest prawnikiem-konstytucjonalistą, który przed wojna uczył studentów na uniwersytecie. Jego żona jest pielęgniarką, która studiowała w Poznaniu. Oboje bardzo dobrze znają nasz kraj. Od początku wojny dzielnie pomagają na zapleczu frontu. O tym, co tam robią, Druzenko opowiedział Jakubowi Maciejewskiemu.
Nie jestem lekarzem. Na zapleczu frontu organizuję lekarstwa, samochody, promocję, ale moja żona jako pielęgniarka kieruje naszymi ewakuacjami
— wyjaśnił.
„Nigdy nie byłem tak szczęśliwy”
I choć osoby, które zgłaszają się do pomocy nie dostają za nią żadnego wynagrodzenia, to zgłaszają się ochotnicy z całego świata.
Chętni przyjeżdzają z całego świata. Z Kanady, z Korsyki, Anglii, Francji, Niemiec, Austrii… z wielu krajów. Teraz zgłosił się Polak
— wymieniał.
Pamiętajmy, że pracują u nas nie tylko ratownicy. Wyróżniamy się tym, że mamy bardzo wykwalifikowany personel, operujemy rannych, zszywamy ich, dajemy szeroki wachlarz medycznych usług, nie pozwalamy naszym ludziom przedwcześnie pójść do nieba. To wielkie szczęście. (…) Nigdy nie byłem tak szczęśliwy, jak podczas tej pracy
— przyznał Druzenko. Jak powiedział, jego organizacja działa od 2014 roku.
Pierwsze brygady stworzyliśmy podczas rewolucji godności, kiedy bito naszych studentów, ale jako organizacja - Pierwszy Ochotniczy Mobilny Szpital - istniejemy już 8 lat
— powiedział.
Na pytanie o to, ilu żołnierzom jego organizacja już pomogła, odpowiedział:
Do samego 24 lutego 2022 roku naliczyliśmy około 50 tys. pacjentów. Odkąd przyjechaliśmy do Donbasu w trakcie tej inwazji, w pierwszym miesiącu uratowaliśmy 506, 256 w drugim, 352 w trzecim. Według wszelkich parametrów oni nie zdążyliby do szpitala, a my jednak ich dowieźliśmy na czas. To nasze największe zwycięstwo, bo nieraz pokonaliśmy śmierć.
Mieliśmy tutaj chłopaka, którzy przeżył śmierć kliniczną. My go uratowaliśmy i na następny dzień przygotowaliśmy mu tort na „powtórne narodziny”
— dodał.
„Dziękuję Wam polscy bracia i siostry”
Druzenko skierował także kilka słów do Polaków, którym podziękował za pomoc.
Wracamy do polskiego hasła z XIX wieku: a może i wcześniejszego: „za naszą i waszą wolność”. To znaczy, że nie ma wolności Polski bez wolnej Ukrainy i nie jest możliwa wolna Ukraina bez wsparcia Polski
— stwierdził.
Jestem bardzo wdzięczny Polakom. Wiele razy byłem w Polsce, żona studiowała w Poznaniu, to nie jest dla nas obcy kraj. Dobrze, że Polacy odłożyli na bok wszystko co nas dzieliło i stanęli z nami ramię w ramię przeciwko tej hordzie. Bo kiedy byliśmy razem - wygrywaliśmy - a kiedy udawało się nas podzielić, to kończyliśmy na Syberii
— przypomniał.
Dziękuję Wam polscy bracia i siostry, że stoicie z nami ramię w ramię i bronicie naszej i waszej wolności
— dodał na koniec.
Jak można dołączyć do organizacji Druzenki? Trzeba wejść na stronę www.medbat.org.ua i wypełnić ankietę, a później już czekać na kontakt ze strony organizacji.
kk/wPolsce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/609763-tylko-u-nas-jak-wyglada-pomoc-rannym-na-froncie-relacja