Wczoraj od trzeciej jak zwykle nie spaliśmy, bo Rosjanie strzelali. Po prawdzie, to teraz nawet jak nie strzelają to się budzę o tej porze i czekam, czy nie zaczną. Późnym rankiem, niedaleko za naszym domem spadła rakieta kasetowa, taka sama, która na dworcu kolejowym w Kramatorsku zabiła 8 kwietnia 50 kobiet i dzieci. Było to cztery miesiące temu, Rosjanie za zabicie niewinnej, ewakuującej się ludności cywilnej, nie ponieśli żadnych konsekwencji, więc rakiety spadają sobie codziennie - na Słowiańsk, Bachmut, na trzydzieści wiosek dookoła, pociski kasetowe może trafią i kogoś zabiją, może tylko ranią, a może rakieta się nawet nie otworzy i nie skrzywdzi nikogo. Kogo to dziś na Zachodzie obchodzi?
Chłopaki z 95. brygady pokazują mi atak bomby fosforowej nad Barwenkowem i nad Doliną, a ekipa z 10. brygady pokazuje te zbrodnicze fajerwerki nad Soledarem. Też zakazane - i co z tego?
A takie wieszanie nie jest zakazane? O konieczności powieszenia żołnierzy pułku Azow pisze oficjalnie (!) Ambasada Rosji w Londynie, bo według Rosjan niegodni są oni śmierci żołnierza. Ale gdy wzięli do niewoli żołnierzy nie Azowa ale zwykłych Sił Zbrojnych Ukrainy w Sewierodoniecku i Lisiczańsku to też - najpierw ich przesłuchali, a potem powiesili.
Cywilom też tego nie szczędzili - we wsi Słoboda dwie kobiety idące drogą najpierw zgwałcono, a potem powieszono na sąsiednim drzewie. Łaskawy dowódca okupantów pozwolił szybko odciąć ciała ze sznurka, choć z pochówkiem trzeba było jeszcze poczekać.
O Buczy, Irpieniu i Borodziance świat co nieco usłyszał, ale na Czernihowszczyźnie jest takich mini-Buczy sto, albo i dwieście. W obecnym wydaniu Tygodnika Sieci opisujemy jak Rosjanie przez miesiąc przetrzymywali 300 osób w jednej, szkolnej piwnicy - ot, taki podziemny obóz koncentracyjny.
A więc gwałcą jak w 1917 roku, kradną jak w 1945, wieszają jak w XVI wieku, a odmawiając narodowi istnienia i godności czerpią żywo z III Rzeszy. Deportowano już do Rosji 2 miliony Ukraińców - jak w jakimś 1939, zaś do rusyfikacji zabrano kilkaset tysięcy dzieci - niczym „Dzieci Zamojszczyzny” w 1943 roku. O dziwach dotyczących trupów w lasach Donbasu już nawet pisać nie chcę, bo brzmią jak legendy opisane przez Sienkiewicza w „Ogniem i mieczem”. Który dziś mamy rok, do cholery?
Może ktoś upewni się w kalendarzu i powie, że 2022. Świetnie - ale co to tak naprawdę oznacza?
ZOBACZ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/609666-ukraina-zalozysz-sie-ze-mna-o-to-ktory-mamy-dzisiaj-rok