Niemiecka polityka zagraniczna znalazła się w narożniku. Antyukraińskie i antypolskie konszachty z Rosją skończyły się globalną katastrofą w postaci wojny na Ukrainie.
CZYTAJ TAKŻE: Jak należy zabiegać o przyjaźń z Niemcami. „Nie schodząc z obecnej linii, musimy wysłać do Berlina czytelny sygnał”
Straszliwe rozczarowanie Niemiec
Niemcy, które po cichu liczyły, że Putin w ciągu tygodnia zajmie całą Ukrainę rozczarowały się straszliwie. Prowadzą więc politykę kłamliwą i nijaką. Z jednej strony mają nadzieję na kompromis rosyjsko-ukraiński zawarty przy pośrednictwie Niemiec (no może i Francuzi będą mogli trochę poudawać, że coś tam mają do powiedzenia). Z drugiej oficjalnie muszą udawać, że są sojusznikami Ukrainy, chociaż ich pomoc militarna jest żałosna.
Owo udawanie drażni jednak Putina na tyle, że przykręcił Berlinowi znacznie kurek gazowy i wywołał nad Szprewą i Renem straszliwą histerię. Wszyscy Niemcy zgodnym chórem powtarzają, że polityka Angeli Merkel wobec Rosji była błędna a gazociągi bałtyckie stały się dla Putina ciężkim narzędziem nacisku politycznego. Przyznają nawet, że krytykując budowę Nord Streamów rację mieli Polacy (takie twierdzenia przychodzą Niemcom wyjątkowo ciężko). A przecież zdaniem wielu przedstawicieli rządu niemieckiego miało to być przedsięwzięcie czysto biznesowe (Angela powtarzała to w kółko, zapewne sama w to nie wierzyła). Dodajmy jeszcze, że na wymarzony przez kanclerza Scholza kompromis rosyjsko-ukraiński szans na razie nie ma, gdyż wg Niemców miałby to być kompromis terytorialny, a o takim Ukraińcy słyszeć nie chcą. Rosjanie też nie garną się do rozmów i ostentacyjnie dokonują kolejnych aktów zdziczałego barbarzyństwa, jak np. zamordowanie w obozie filtracyjnym czterdziestu żołnierzy ukraińskich z pułku „Azow” przy pomocy bomby termobarycznej.
Obecna sytuacja boli bardzo mocno Niemców także z innego powodu. Deal rosyjsko-niemiecki, którego częścią był Putinowski atak na Ukrainę, zakładał zapewne otwarcie rurociągu Nord Stream 2 i uczynienie z Niemiec głównego dystrybutora gazu w Unii Europejskiej. Owa dystrybucja miała, w marzeniach kanclerza Scholza, łączyć się z przekształcaniem Unii w państwo federacyjne z faktyczną stolicą w Berlinie. Upadek planów Rosji i Niemiec wobec Ukrainy pokrzyżował akcję Scholza. Zabawne jest jednak, że nawet w obecnej krytycznej sytuacji podnosi on ciągle owe polany federalizacyjne, jak gdyby szukając ratunku w ucieczce do przodu. Ale to kanclerskie gadanie budzi już raczej śmiech i rozczulenie…
Nowe otwarcie polityczne - zwłaszcza na Polskę?
Nasz znakomity komentator polityczny Marek Budzisz podkreśla, że w sytuacji w jakiej znalazły się Niemcy, logiczne byłoby nowe otwarcie polityczne na kraje Europy Środkowej, zwłaszcza na Polskę. Dotychczasowa polityka Niemiec wobec Polski była w ostatnich latach wroga w sposób wręcz skrajny. Wymieńmy najbardziej drastyczne elementy tej polityki:
1) Zablokowanie nam pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy (70 miliardów). Celem tego działania jest m. in. przyhamowanie naszego przemysłu, który staje się w wielu dziedzinach konkurencyjny dla niemieckiego. Inny powód to użycie tego instrumentu do osłabienia i obalenia rządu prawicy w Polsce i doprowadzenie do powołania rządu proniemieckiego z premierem…, no wiadomo jakim. Oczywiście formalnie pieniądze owe blokuje nam Komisja Europejska, wymyślając jakieś absurdalne zarzuty wobec polskiej praworządności i wyznaczając nam jakieś bezsensowne „kamienie milowe”. Ale o tym, że owa Komisja jest już obecnie po prostu agendą rządu federalnego Niemiec wiedzą już nawet Leoś, Deptułka i Mufka (czyli moje koty).
2) Dążenie do nadania Polsce statusu neokolonialnego w relacjach z Niemcami. W koncepcjach Berlina powinniśmy być dostarczycielem taniej siły roboczej i odbiorcą wytworów niemieckiego przemysłu (coraz niższej jakości, będących w Europie synonimem tandety). Podporządkowaniu Polski powinno służyć m. in. wprowadzenie u nas euro.
3)Ustawianie nas w pozycji podrzędnego państwa Unii Europejskiej, gnębionego szykanami, działaniami TSUE i karami za rzekomy brak praworządności, kopalnię węgla brunatnego w Turowie itp. Ma to m. in. na celu pomniejszanie znaczenia Polski poprzez kształtowanie jej obrazu jako państwa niestabilnego, wręcz sezonowego. To jest niestety (przykro o tym mówić) powtarzanie metod stosowanych przed wojną przez Gustava Stresemana i Adolfa Hitlera. Dodajmy, że niemieckie środki masowego przekazu prowadzą nieustannie politykę propagowania lekceważenia i pogardy wobec Polski i Polaków.
4) Odrzucanie dyskusji na temat reparacji przy równoczesnym, wyłącznie werbalnym, wyrażaniu ubolewania z powodu zbrodni dokonanych na Polsce i obywatelach polskich przez Niemcy w czasie II wojny światowej.
5) Wstrzemięźliwy stosunek do naszego poparcia dla Ukrainy i naszych działań dyplomatycznych, zmierzających do udzielenia temu krajowi jeszcze większej pomocy. Sprawa czołgów niemieckich, których Polska wbrew ustaleniom nie otrzymała w zamian za czołgi, które przekazała Ukrainie jest dowodem nie tylko lekceważenia nas, ale zupełnego upadku zasad moralnych w niemieckim życiu publicznym.
Te wszystkie działania antypolskie, połączone były z idiotyczną polityką wobec Rosji. Swoją drogą prymitywizm niemieckiej dyplomacji i dyplomatów jest przerażający. Zaskakuje kontrast tej nieudolnej polityki zagranicznej z postaciami owych dyplomatów, często baronów i hrabiów w smokingach z komandoriami najwyższych orderów po szyją.
Niemcom pozostała jednak możliwość nowego otwarcia, zupełnej zmiany polityki, która doprowadziła Berlin i całą Europę na skraj przepaści. Jej głównym elementem powinno być otwarcie uczciwych relacji, z krajami Europy Środkowej, w tym z Polską.
Czy nie warto byłoby ułatwić Niemcom decyzję?
Mam więc pytanie – czy nie warto byłoby ułatwić Niemcom decyzję i wystosować do nich otwarty memoriał zawierający warunki nowego otwarcia z relacjach z Polską? Jego fundamentem powinno być:
1) Podjęcie oficjalnych rozmów z Polską na temat reparacji.
2)Natychmiastowe odblokowanie pieniędzy dla Polski na KPO. (Tu nie ma o czym rozmawiać – tu czekamy tylko na działanie).
3) Zaprzestanie szykan wobec Polski w Unii Europejskiej – które w sposób oczywisty są inspirowane i realizowane przez Niemcy.
4) Wprowadzenie przez rząd federalny praktyki prawnej prowadzącej do tego, że wszelkie przejawy antypolonizmu w Niemczech będą traktowane identycznie jak wszelkie przejawy antysemityzmu - jako incydenty absolutnie niedopuszczalne, godne ubolewania i karalne.
O pozostałych sprawach możemy rozmawiać. Rzecz jasna istotą tych rozmów musi być dialog w stylu równego z równym. Nie będzie nikogo na klęczkach, chociaż dobrze byłoby gdyby ambasador Niemiec w Polsce Thomas Bagger wykonał dzisiaj (1 sierpnia) gest i ukląkł pod Pomnikiem Ofiar Rzezi Woli upamiętniający ponad 50 tysięcy zamordowanych Warszawiaków – mężczyzn, kobiet i dzieci. Może jeszcze są politycy niemieccy o odwadze Willy`ego Brandta?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/608863-niemcy-maja-szanse-na-nowe-otwarcie-jak-im-to-ulatwic