Ministrowie wszystkich państw członkowskich odpowiedzialni za energetykę uzgodnili 26 lipca 2022 roku „Rozporządzenie Rady w sprawie skoordynowanych środków zmniejszających zapotrzebowanie na gaz”. Z treści tego dokumentu oraz faktu, że został on w tym kształcie przyjęty wynika po pierwsze stopień niemieckiej bezczelności i buty oraz - o zgrozo - niezdolność kadry politycznej państw członkowskich do oparcia się ekonomicznej agresji Berlina. Obecny kryzys gazowy, za który zresztą Niemcy są odpowiedzialne, stanowił dziejową szansę do przełamania hegemonii ich gospodarki. Tymczasem przedstawiciele państw UE zdecydowali de facto o zwijaniu własnych gospodarek, aby niemiecka mogła nadal dominować.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
W 2021 roku, kiedy Władimir Putin gromadził wojska na granicy z Ukrainą szykując się do inwazji, część europejskich polityków zwracało się do Niemiec, aby uzależnić zgodę na eksploatację gazociągu Nord Stream 2 od gotowości Rosji do wycofania wojsk znad granicy z Ukrainą i deeskalacji kryzysu. Wówczas kanclerz Olaf Scholz odpowiedział:
W odniesieniu do Nord Stream 2 chodzi o przedsięwzięcie sektora prywatnego.
Wcześniej - w 2016 roku - w podobny sposób wypowiedziała się ówczesna kanclerz Niemiec Angela Merkel, która oświadczyła:
Uważam, że Nord Stream 2 to projekt biznesowy.
Rozumiem, że ze strony polskiej tutaj rodzą się pewne pytania, na ile to ogranicza dywersyfikację źródeł dostaw. Mamy wiele możliwości dywersyfikacji źródeł dostaw
— mówiła wówczas.
Jednocześnie Niemcy czyniły wysiłki, aby możliwie skutecznie blokować polskie inwestycje w infrastrukturę niezbędną do dywersyfikacji błękitnego paliwa. Cel był jeden: uzależnić całą Unię Europejską od dostaw rosyjskiego gazu, którego Niemcy miały być dystrybutorem. Teraz, kiedy Władimir Putin zakręca Niemcom kurek, przez co uderza mocno w ich przemysł i gospodarkę, Niemcy - via Bruksela - domagają się, aby koszty tego nieudanego projektu biznesowego poniosły solidarnie wszystkie kraje członkowskie.
I tak Niemcy, których działania walnie przyczyniły się do tego, że Putin rozpoczął inwazję na Ukrainę, całość „Rozporządzenia Rady w sprawie skoordynowanych środków zmniejszających zapotrzebowanie na gaz” opierają na art. 122 TFUE, który mówi o pomocy Unii w przypadku trudności państwa członkowskiego w zaopatrzeniu w niektóre produkty. Niemcy, które ponoszą odpowiedzialność za sytuację nadzwyczajną, jaką w rozumieniu prawa jest wojna, i które do tej pory twierdziły, że Nord Stream jest projektem czysto biznesowym, domagają się pomocy Unii Europejskiej w poradzeniu sobie ze skutkami fiaska swojej inwestycji! Powołują się przy tym na solidarność! Co więcej, domagają się, aby poszczególne kraje członkowskie obligatoryjnie ograniczyły zużycie gazu, aby niemiecka gospodarka miała możliwość utrzymania swojej przewagi nad innymi mimo zaistniałej sytuacji. To, że Niemcy są bezczelni i ekspansywni nie stanowi żadnego novum. Kuriozalna jest jednak decyzja pozostałych państw członkowskich, które zgodziły się poświęcić swoje interesy gospodarcze na ołtarzu hegemonii Niemiec. Polska wprawdzie wynegocjowała pewne wyjątki, ale wcale nie jest powiedziane, że w praktyce będą one działać zgodnie z wolą strony polskiej, jako że cały dokument jest mocno niedookreślony.
Niezależnie jednak od tych wyjątków, w dokumencie znalazł się bardzo groźny zapis przyznający Komisji Europejskiej kompetencje do ogłaszania stanu alarmowego, „który ma powodować ogólnounijne obowiązkowe zmniejszenie zapotrzebowania i ma na celu zapewnienie bezpieczeństwa dostaw gazu”. Zapis ten może zostać bowiem wykorzystany do „wysysania” gazu przez Niemcy z poszczególnych krajów członkowskich, niezależnie od tego, czy są one w stanie ten gaz dostarczyć. W dokumencie czytamy bowiem:
Jeżeli na podstawie zgłoszonych danych liczbowych dotyczących zmniejszenia zapotrzebowania Komisja stwierdzi, że istnieje ryzyko, iż państwo członkowskie nie będzie w stanie wywiązać się z obowiązkowego zmniejszenia zapotrzebowania zgodnie z art. 5, Komisja zwraca się do tego państwa członkowskiego o przedłożenie planu określającego strategię i środki mające zapewnić skuteczne wywiązanie się z obowiązkowego zmniejszenia zapotrzebowania.
Jednocześnie bowiem dokument stwierdza, że „państwa członkowskie, które dokładają wszelkich starań w celu rozwiązania problemu niedoboru gazu na swoim terytorium, powinny mieć prawo do pełnego korzystania z solidarności energetycznej swoich sąsiadów”.
W „Rozporządzeniu…” stwierdzono również, że „zapewnienie bardziej skoordynowanego zmniejszania zapotrzebowania jest również zgodne z celami Komisji w zakresie Zielonego Ładu”. Pytanie, czy przyjęte mechanizmy nie zostaną w przyszłości wykorzystane, aby kosztem gospodarek poszczególnych państw członkowskich wymuszać ograniczenia w związku z forsowaną ideologią? W Zielonym Ładzie gaz jest bowiem paliwem przejściowym i może się okazać, że w imię niemieckich interesów w postaci wciskania „zielonych” technologii, Komisja Europejska może zechcieć zastosować te uzgodnienia do wymuszenia na państwach członkowskich rezygnacji z błękitnego paliwa, a przynajmniej znaczącego ograniczenia jego zużycia.
Widać zatem wyraźnie, że Niemcom udało się przekuć kryzys, mający potencjał ukrócenia ich dominacji gospodarczej w Unii Europejskiej, w narzędzie do częściowego przynajmniej kontrolowania gospodarek poszczególnych państw członkowskich. Tym samym zapobiegły zagrożeniu, że którakolwiek z nich mogłaby zmniejszać ekonomiczny dystans do Niemiec, korzystając z kłopotów tych ostatnich.
Rzadko w dziejach zdarzają się szanse, żeby wskutek zaistniałych zawirowań strącić hegemona z piedestału. Ta szansa właśnie została zaprzepaszczona i nie sposób znaleźć racjonalnego wytłumaczenia, dlaczego tak się stało.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/608735-kraje-ue-zaprzepascily-okazje-do-utracenia-hegemonii-niemiec
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.