Swoją kunktatorską postawą w kwestii wojny w Ukrainie Niemcy zaszokowały cały świat. Czy jej źródła tkwią w strachu przed zemstą Putina? Taką tezę wysuwa Bertold Kohler z niemieckiego dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” („FAZ”).
CZYTAJ TAKŻE:
Blokada rządu Scholza
Rząd w Berlinie od pierwszego dnia rosyjskiej agresji na Ukrainę, mimo słów potępienia dla brutalnego ataku, wykazuje opieszałość, kiedy przychodzi do pomocy krajowi broniącemu nie tylko siebie, ale również całej Europy. W obliczu gazowego szantażu ze strony Putina uzależnienie Berlina od moskiewskiego reżimu, jego surowców i wspólnych biznesów aż bije po oczach, a przedstawiciele rządu RFN coraz częściej przyznają, że sytuacja w ich kraju jest bardzo niewesoła.
Czy tak silne uzależnienie RFN od dostaw gazu z Rosji może być przyczyną raczej symbolicznej pomocy udzielanej przez Berlin Ukrainie? Według Bertolda Kohlera z „FAZ”, to właśnie obawa przed „gazową zemstą” Putina, tj. zakręceniem kurka powstrzymuje niemiecki rząd od bardziej zdecydowanych działań wspierających Ukrainę.
Dostawy broni dla uczestników działań wojennych uważane były do 24 lutego w Niemczech za nie do pomyślenia. Napaść Rosji na Ukrainę zniszczyła to tabu. Jednak gdy chodzi o broń ciężką, rząd Olafa Scholza podlega nadal blokadzie
— pisze niemiecki dziennikarz.
„Wygórowane” żądania Polaków?
Ta blokada uwidacznia się również w sprawie tzw. Ringtausch. Umowa dotycząca wymiany wiązanej broni oznacza, że Niemcy miałyby przekazać swój sprzęt nie bezpośrednio Ukraińcom, ale partnerom z wschodniej flanki NATO, rekompensując w ten sposób przekazane Ukrainie przez te kraje czołgi produkcji sowieckiej. Ukraińska armia, znając te rodzaje broni, korzystałaby z nich bez konieczności dodatkowego szkolenia.
Mimo że Polacy przekazali Ukraińcom ponad 200 maszyn, Niemcy jak na razie nie przekazali sojusznikom nic.
Kohler zastanawia się, czy żądania Polski nie są aby „wygórowane” i czy ich spełnienie jest w ogóle możliwe, „ponieważ nie wolno jeszcze bardziej osłabiać ogołoconej ze sprzętu Bundeswehry”. W takiej sytuacji należałoby zrezygnować z wymiany wiązanej, a wówczas Niemcy musieliby „wyjść z ukrycia” jako dostawcy czołgów.
W magazynach firm zbrojeniowych i u handlarzy broni stoi wiele wycofanych ze służby czołgów typu Leopard i Marder, które przydałyby się Ukraińcom w walce na wyniszczenie
— pisze dziennikarz „FAZ”.
Kto w przeciągu kilku tygodni nauczył się obsługi nowoczesnej haubicy przeciwpancernej 2000 i mającego swoje lata, lecz ciągle sprawnego Geparda, ten poradzi sobie też z dawniejszymi wersjami Leoparda
— zauważa.
„Najwidoczniej władze (…) obawiają się gazowej zemsty Putina”
Przyznaje również, że „jak widać, łatwiej jest przekazać broń Ukrainie niż Polsce”.
Najwidoczniej jednak władze w Berlinie obawiają się gazowej zemsty Putina, gdyby czołgi z niemieckich zasobów pojawiły się w większej liczbie na ukraińskich polach bitwy
— wskazuje Kohler.
Dziennikarz ocenia, że więcej broni ciężkiej zarówno z Niemiec, jak i innych krajów, zdecydowanie ułatwiłoby Ukrainie skuteczną obronę przed zniewoleniem przez Rosję - a takie plany kolejny raz ujawnił w ostatnim czasie szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow.
aja/DW.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/608152-niemcy-nie-chca-dozbroic-ukrainy-bo-boja-sie-zemsty-putina