Na początku minionego tygodnia rząd Ukrainy, wespół z władzami Szwajcarii zorganizował w Lugano konferencję poświęconą planowi powojennej odbudowy. Jak napisał Martin Sandbu, komentator dziennika Financial Times, plany odbudowy winny być przygotowywane zanim jeszcze nastanie pokój. Tak w jego opinii było w czasach II wojny światowej, kiedy powstawały zręby Planu Marshalla, podobne działania podjęto w trakcie wojny w Korei. Różnica między obecną sytuacją, w jakiej znalazła się Ukraina jest z tego punktu widzenia zasadnicza. Otóż władze w Kijowie obliczają, że odbudowa kraju z obecnych zniszczeń „kosztowała” będzie co najmniej 750 mld dolarów, podczas gdy skala ekonomicznego zaangażowania zarówno w związku z Planem Marshalla, jak i odbudową potencjału w Korei Płd. po wojnie była znacznie mniejsza. Eksperci Financial Times obliczyli, że w odbudowę Europy po zniszczeniach II wojny światowej Amerykanie w ramach tzw. Planu Marshalla zaangażowali w dzisiejszych cenach 156 mld dolarów, rozmaite formy pomocy dla Afganistanu osiągnęły łączną wartość 195 mld, dla Iraku zaś 292 mld. Nie wnikając w oczywiste kwestie czy w tych dwóch ostatnich przypadkach międzynarodowe wsparcie zostało dobrze wykorzystane, wyraźnie widać, że skala wyzwania w związku z odbudową Ukrainy jest znakomicie większa, a przecież wojna się jeszcze nie zakończyła. Nawet nie odnosząc się do oczywistych w tym kontekście kwestii związanych z korupcją na Ukrainie, co w kontekście międzynarodowej pomocy na odbudowę omawiane jest szczegółowo w ostatnim raporcie brytyjskiego Chatham House, ostatnie deklaracje Wołodymira Zełenskiego i podjęte przez władze w Kijowie kroki wskazują, że rządząca Ukrainą ekipa polityczna ma zamiar wykorzystać plan odbudowy zarówno po to, aby umocnić swą pozycje polityczna, jak i przyspieszyć reformy. Bloomberg informuje, powołując się na źródła w ukraińskim rządzie, że zapowiedziane przez Zełenskiego „wielkie nowości” oznaczają rekonstrukcję rządu, w tym zmniejszenie liczby ministerstw i znaczące przyspieszenie reform. Chodzi o to, aby program odbudowy Ukrainy, który został pozytywnie przyjęty w Lugano połączyć z głębokimi zmianami niezbędnymi w celu przyspieszenie procedur akcesji do Unii Europejskiej, co w dłuższej perspektywie ma przyspieszyć nie tylko odbudowę kraju ze zniszczeń wojennych, ale również doprowadzić do zdławienia korupcji i deoligarchizacji gospodarki.
Plan odbudowy
W Polsce wiele się mówi o tym, że odbudowa Ukrainy już po zakończeniu wojny może być wielką szansą dla naszej gospodarki, ale reakcja na propozycje Kijowa jest w mojej opinii dość miałka. Może dlatego, że analiza przygotowanych przez Ukrainę propozycji, a nad programem pracowało 3,5 tys. ekspertów, i sama prezentacja głównych założeń programu liczy sobie 40 stron a dodatkowo mamy do czynienia z 23 szczegółowymi programami sektorowymi, wymaga czasu i zaangażowania sporej grupy ekspertów. Warto jednak poświęcić nieco uwagi propozycjom Kijowa.
Jest to o tyle łatwiejsze, że w skondensowanej formie główne elementy planu odbudowy i modernizacji Ukrainy przedstawiła na łamach Ukraińskiej Prawdy wicepremier i minister gospodarki Julia Swiridenko. Głównym celem programu, jak argumentuje, jest w perspektywie 10 lat doprowadzenie do sytuacji, w której ukraińskie PKB liczone na głowę wzrośnie z obecnych 4 tys. dolarów do poziomu 12 tys. (Dla przypomnienia w Polsce ten wskaźnik wynosił nominalnie w roku 2020 15,6 tys. dolarów). Aby ten plan był realnym wzrost gospodarczy nie może być w tym czasie niższy niźli 7 proc. rocznie. To pokazuje zarówno skalę opóźnień Ukrainy, którą Autorzy programu odbudowy dostrzegają pisząc na wstępie o tym, że w ciągu ostatnich 20 lat kraj rozwijał się w tempie średniorocznie poniżej 2 proc., podczas gdy Polska, prezentowana w tym dokumencie w kategoriach wzorca rosła średniorocznie o 3,5 proc., jak i ogrom wyzwań. Koncentracja na tych wskaźnikach pozwala też dokładnie zrozumieć do jakiego stopnia niezasadne są formułowane publicznie przez ideologicznych przeciwników pogłębienia współpracy Polski i Ukrainy obawy o to, że Ukraina może w przyszłości, po tym jak już się odbuduje, zagrozić Polsce. Nie może i nawet za 10 lat, jeśli uda jej się z powodzeniem wdrożyć plan rekonstrukcji własnej gospodarki będzie to kraj dwa razy biedniejszy od nas, chyba, że my staniemy w miejscu albo zaczniemy się cofać Wracając jednak do wywodów Swiridienko sformułowała ona 10 głównych kroków, które Ukraina musi, przejść po to aby gospodarczo się odbudować i zmodernizować. Po pierwsze należy „zmniejszyć państwo”, co oznacza, że redystrybucja przez budżet, zarówno centralny jak i lokalnie, nie powinna przekraczać 20–25 proc. PKB, podczas gdy obecnie jest to niemal 45 proc.. Ten program „odchudzenia państwa” będzie bardzo trudno zrealizować, przede wszystkim z tego względu, że zmniejszenie skokowo od 1 stycznia 2023 roku, co chce zrobić ekipa Zełenskiego, o 15 proc., z obecnych 45 proc. do 30 proc. udziału państwa w PKB, wydaje się celem bardzo ambitnym. Przede wszystkim dlatego, że wojna kosztuje i przecież nie ma pewności, iż zakończy się wraz z noworocznymi kurantami. Ale również warto zwrócić uwagę na fakt, że najważniejszym priorytetem ekipy Zełenskiego, w Lugano przedstawionym jako pkt. nr 1 programu odbudowy jest „wzmocnienie obrony i bezpieczeństwa”. W tym wypadku chodzi nie tylko o odbudowę potencjału sił zbrojnych, ale również o odbudowę i zwiększenie potencjału przemysłowego pracującego na rzecz armii. Ukraińska wicepremier jest wręcz zdania, że zwiększając nakłady na badania i rozwój w obszarze związanym z obronnością jest receptą zarówno na poprawę bezpieczeństwa państwa jak i może stać się jednym z czynników rozwojowych gospodarki.
Kolejnym celem o którym pisze wicepremier Swiridienko jest „ekonomiczna dywersyfikacja” przez co należy rozumieć postawienie na mały i średni biznes. Jej zdaniem Ukraina do tej pory była zbyt uzależniona od wielkich firm sektora metalurgicznego i wydobywczego. I tu też jednym z państw na których chce się wzorować Kijów jest Polska, obok Czech czy Wielkiej Brytanii. Deklaracje w tym względzie są istotne również z tego względu, że potwierdzają one wolę rządzących w Kijowie, osobną kwestią jest to na ile jest ona niezłomna, deoligarchizacji kraju, zerwania z przeszłością. Ukraińska wicepremier wręcz podkreśla, iż wojna unaoczniła wszystkim to, że dotychczasowy model rozwojowy kraju był zbyt związany z działalnością wielkich, kontrolowanych przez oligarchów firm, które stały się celem ataków Rosji. Ekipa Zełenskiego planuje też, jak pisze Swiridienko, skokowo zwiększyć zakres wolności gospodarczej.
„Proponujemy filozofię Wolnego Stepu – argumentuje - kiedy przedsiębiorca może zrobić wszystko, co nie narusza wolności innych ludzi i nie zagraża społeczeństwu. Rząd rozpoczął masową deregulację nawet w czasie wojny. Już zmieniliśmy ponad 500 procedur licencyjnych na zasadę deklaratywną – przedsiębiorca po prostu zgłasza, że spełnia wszystkie istniejące wymagania i może pracować”.
Kolejną projektowaną zmianą jest przywrócenie zasady nadrzędności prawa i równości wszystkich wobec prawa. Zdaniem ukraińskiej wicepremier proces akcesyjny do Unii sprzyjał będzie „importowaniu” gotowych rozwiązań legislacyjnych z państw Wspólnoty. Jednak, zważywszy na czasochłonność tych procedur, w Kijowie poważnie pracują nad wykorzystaniem „w okresie przejściowym” rozwiązań, które sprawdziły się w Kazachstanie. Polegają one na tym, że zagraniczni inwestorzy „pracują” na podstawie ustawodawstwa i orzecznictwa brytyjskiego i w oparciu o te regulacje chroniony jest zarówno kapitał firm zagranicznych jak i regulowane relacje z partnerami i państwem ukraińskim. Po piąte, Ukraina, chce uczynić eksport silnikiem napędzającym własną gospodarkę. Ale oczywiście nie chodzi tu o eksport surowców czy nieprzetworzonych, jak to jest obecnie, płodów rolnych, ale wykorzystanie, i to jest kolejny krok w programie modernizacji, kapitału ludzkiego, tego, że statystycznie Ukraińcy są jednym z najlepiej wykształconych społeczeństw w Europie. To połączenie młodości, społecznej dynamiki, skłonności do ciężkiej pracy i innowacyjności społeczeństwa z zagranicznym kapitałem, który powinien inwestować przede wszystkim w sektorze przemysłowym (szósty krok) ma pomóc przekształcić Ukrainę w nowoczesną, szybko rosnącą europejską gospodarkę. Kolejnym elementem planu jest budowa nowego lądowego systemu logistycznego, gwarantującego bezpieczeństwo ekonomiczne Ukrainy. Swiridienko otwarcie pisze, że nie chodzi w tym wypadku o odblokowanie czarnomorskich portów, choć to oczywiście musi zostać zrobione, ale zbudowanie alternatywnego systemu dzięki któremu Ukraina byłaby skomunikowana z Europą. Te połączenia, z oczywistych względów muszą przebiegać przez Polskę. Po ósme Ukraina musi wreszcie zacząć masową prywatyzację. Dziś państwa jest w tym obszarze zbyt dużo. Wreszcie zmiany w systemie realizującym usługi publiczne (edukacja, ochrona zdrowia, opieka społeczna) mają następować przede wszystkim w drodze partnerstwa publiczno–prywatnego.
Jak napisała w konkluzji swego wystąpienia ukraińska wicepremier „widzę Ukrainę z szybko rozwijającą się i elastyczną, przedsiębiorczą gospodarką, która przygotowuje się do największego skoku w swojej najnowszej historii”.
Program liberalnej rewolucji ekonomicznej
Nie oceniając realizmu zaproponowanych rozwiązań jedno trzeba stwierdzić – otóż rządzący w Kijowie mają świadomość tego, że przy okazji odbudowy, co wręcz wydaje się być jej warunkiem, muszą przekształcić, zmodernizować ukraińskie państwo. Gospodarka musi stać się oazą wolności, sferą wolną zarówno od korupcji jak i politycznych układów. Państwo zaś musi zmniejszyć swa omnipotencję i skoncentrować się na najważniejszym, czyli odbudowie potencjału wojskowego. Ukraina musi wykorzystać swój największy potencjał, jakim dziś wydaje się społeczna energia i pragnienie życia w normalnym, dobrze funkcjonującym europejskim państwie. Mamy w gruncie rzeczy do czynienia z programem liberalnej rewolucji ekonomicznej, który, jeśli się powiedzie, zmieni sytuację Ukrainy. To, że rządzący w Kijowie mają świadomość skali wyzwań, jest pierwszym elementem sukcesu tego projektu. Z perspektywy Polski powodzenie tak zakreślonego planu otwiera naszym przedsiębiorcom wręcz niezmierzone pole do aktywności, a to oznacza, że Warszawa winna być zainteresowana współuczestnictwem w ukraińskich zmianach. Sytuację warto będzie oceniać nie w odniesieniu do tego co działo się na Ukrainie przed rokiem czy pięcioma laty, ale na ile dzisiejsze zapowiedzi ekipy Zełenskiego materializują się.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/606063-program-wolnorynkowej-rewolucji-na-ukrainie