Nie pamiętam chwili wybuchu, znaleziono mnie pod gruzami, myślałam, że to sen - opowiada Ołena Bezus, która w dniu rosyjskiego ataku na centrum handlowe w ukraińskim Krzemieńczuku pracowała w tamtejszej kawiarni i została ranna.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Te nagrania obnażają kłamstwa Kremla! To Rosjanie ostrzelali galerię w Krzemieńczuku. ZOBACZ WIDEO z ataku rakietowego

CZYTAJ TAKŻE: Atak w Krzemieńczuku. Putin zaklina rzeczywistość: Nie uderzamy w obiekty cywilne. Ukraińcy ukrywają w sklepach sprzęt z Zachodu. WIDEO

„Ja też zdecydowałam, że zostanę”

Szczerze mówiąc, nie pamiętam chwili wybuchu. (…) Tego dnia - godzinę, pół godziny przed trafieniem rakiety, siedziałam u siebie w kawiarni. Na telefon przychodziły mi powiadomienia o alarmie przeciwlotniczym w obwodzie kirowogradzkim, później w obwodzie połtawskim. Podniosłam głowę, popatrzyłam na inne sklepy, może ktoś wychodzi, zamyka. Ale nikt w sumie niczego nie zamykał. Więc ja też zdecydowałam, że zostanę

— mówi kobieta na nagraniu opublikowanym w niedzielę przez agencję Unian.

„Myślałam, że po prostu śpię”

Znaleziono mnie pod gruzami. Wyciągnęli mnie. Nie pamiętam tego, ale powiedzieli mi, że sama szłam, jakoś mnie prowadzili pod rękę. Czymś miałam zasypane oczy, jakimś pyłem albo brudem, a może (zalane) krwią

— opowiada.

Szczerze mówiąc: myślałam, że po prostu śpię

— dodaje.

19-latka odzyskała przytomność dopiero na sali operacyjnej, kiedy zszywano jej rany na twarzy - podaje portal Suspilne. Obecnie dziewczyna przebywa w szpitalu.

Barbarzyński atak na centrum handlowe

W przeprowadzonym w poniedziałek 27 czerwca ataku rakietowym sił rosyjskich na centrum handlowe w Krzemieńczuku według służb ratunkowych zginęło 19 osób, a 66 zostało rannych. Mer miasta Witalij Małecki przekazał zaś, że łącznie 22 osoby zginęły lub zostały uznane za zaginione.

olnk/PAP