W Niemczech w ostatnich latach uprawnienia poszczególnych rodzajów władz uległy przemieszaniu: władza wykonawcza, szczególnie kanclerz, dyktowała parlamentowi jak ma głosować, posłowie to akceptowali, a sądownictwo, zwłaszcza na wyższych szczeblach, w tym Federalny Trybunał Konstytucyjny, stało się partyjnym łupem - ocenia niemiecki portal Tichys Einblick.
CZYTAJ TAKŻE: Niemiecki TK oddalił większość skarg dot. pandemii. W mediach trwa debata: Czy to efekt kolacji jego prezesa z Merkel?
Dawno temu wykształceni ludzie wiedzieli, że trójpodział władzy - podstawowa zasada wolnego, demokratycznego państwa konstytucyjnego - polega na niezależności władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej - pisze autor artykułu Josef Kraus. Zaznacza, że ten podział zmienił się w ciągu ostatnich dziesięciu, dwudziestu lat, w których pomieszaniu uległy uprawnienia tych władz.
Egzekutywa, kierowana przez kanclerz Angelę Merkel, przez lata dyktowała Bundestagowi, jak powinien głosować. Parlamentarzyści godzili się na wszystko. A sądownictwo, szczególnie na wyższych szczeblach, stało się łupem partyjnym. Liczący 16 sędziów Federalny Trybunał Konstytucyjny, obsadzony zgodnie z proporcjonalną reprezentacją partii politycznych, raz za razem wydawał wyroki „zgodne z linia partyjną”
— opisuje portal.
Jak podkreśla, teraz dodatkowo pogarsza się reputacja nie tylko samego Trybunału, ale też jego prezesa – 50-letniego Stephana Harbartha (CDU), który sprawuje swój urząd od marca 2020 r., a wcześniej przez półtora roku był wiceszefem TK.
Kontrowersje związane z prezesem Trybunału Konstytucyjnego
Harbarth krytykowany jest m.in. dlatego, że tuż przed nominacją do TK „był (i pozostał?) wiceprzewodniczącym frakcji CDU/CSU w Bundestagu i zaufaną osobą Merkel” - pisze portal.
Prezes TK, który nigdy nie służył jako sędzia, lecz pracował jako adwokat, nie chce ujawnić, w jaki sposób uzyskał tytuł „profesora honorowego” Uniwersytetu w Heidelbegu.
Tytuł profesorski był prawdopodobnie kluczowym warunkiem nominacji Harbartha na wiceprezesa, a następnie prezesa Trybunału
— zauważa portal.
Do dziś nie udało się ustalić, kim byli recenzenci, którzy zadecydowali o nadaniu tytułu „profesora honorowego” – uczelnia mimo nakazu sądu administracyjnego w Karlsruhe nie chce wymienić nazwisk.
Druga kontrowersja to wspólna kolacja sędziów TK i członków rządu, która odbyła się 30 czerwca 2021 roku na zaproszenie kanclerz Merkel.
Stało się to w środku gorących debat na temat pandemii koronawirusa i ochrony klimatu
— przypomina portal i podkreśla, że „mimo iż spotkanie dotyczyło wrażliwych kwestii, nie sporządzono z niego pisemnego protokołu”, a TK nie udzielał dziennikarzom informacji na temat kolacji z Merkel. Sąd administracyjny w Karlsruhe ostatecznie orzekł 16 czerwca 2022 r., że TK jest zobowiązany odpowiedzieć na pytania dotyczące spotkanie.
To niecodzienna sprawa: sąd administracyjny musiał już dwa razy „udzielić korepetycji” sędziom trybunału
— zauważa autor artykułu.
Co jeszcze zarzuca się Trybunałowi Konstytucyjnemu w Niemczech?
Jako trzecią kontrowersję związaną z TK portal wymienia tryb rozpatrywania sprawy dotyczącej komentarzy Merkel na temat wyboru premiera Turyngii w 2020 r. Na wyrok trzeba było czekać ponad dwa lata. W lutym 2020 r. o wyborze Thomasa Kemmericha (FDP) na premiera Turyngii zadecydowały głosy AfD. Merkel, składająca wówczas wizytę w Afryce, skrytykowała ten wybór jako „niewybaczalny” i zażądała, by go „cofnąć”. Kanclerz opublikowała tę opinię na stronie internetowej swojej kancelarii. Dopiero w czerwcu br. zapadł wyrok wskazujący, że komentarz Merkel „rażąco naruszył konstytucję”.
Dlaczego sędziowie z TK potrzebowali ponad dwóch lat, by wydać ten wyrok, pozostaje tajemnicą. Sąd powinien był to orzec już w 2020 roku
— podsumowuje portal.
mm/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/605084-miazdzaca-ocena-niemieckiego-trybunalu-konstytucyjnego