Wasylij Kaszin, docent w moskiewskiej Wyższej Szkole Gospodarki, dyrektor Centrum Badań Europejskich i Międzynarodowych opublikował w periodyku Rossija v globalnoj politikie artykuł będący czymś w rodzaju podsumowania dotychczasowego przebiegu wojny na Ukrainie. Wart jest on uwagi, bo mamy do czynienia z rzeczową próbą oceny sytuacji, poszukiwaniem odpowiedzi dlaczego konflikt przebiega w ten sposób i wreszcie pytaniem kiedy i jakimi rozwiązaniami może się on zakończyć.
Wojna XXI wieku
Zasadniczą tezą rosyjskiego eksperta jest twierdzenie, że obserwujemy właśnie wojnę XXI wieku, starcie, które może być typowe w świecie w którym gwałtownie zmienia się porządek globalny, przy czym, jak zauważa, jest to wojna równorzędnych przeciwników, której przebieg już obecnie nakazuje krytycznie oceniać dotychczasowe teorie na temat ewolucji konfliktów zbrojnych. Jak przypomina Kaszin, w środowisku ekspertów i teoretyków od lat analizowano kierunki ewolucji sztuki wojennej i charakteru współczesnych konfliktów, dochodząc do przekonania, że w naszym stuleciu wojny będą mniej intensywne, toczone przy użyciu technicznie wyrafinowanych systemów, coraz większą role będzie odgrywać broń precyzyjna czy sztuczna inteligencja. Zakładano, że konflikty będą krótkie, nawet jeśli gwałtowne, to szybko prowadzące do przesilenia. Do pewnego stopnia miały one przypominać wojny ekspedycyjne w których liczy się szybkość działania, a nie tak jak w XX wieku masa, potencjał i morale wielkich armii. Zdaniem Kaszina współczesne państwa, Rosji z tej listy nie wykluczając, budowały swe siły zbrojne zakładając taki właśnie kierunek ewolucji wojny. Problemem jest tylko to, że wojna na Ukrainie zakwestionowała te teorie w sposób bardzo bolesny, szczególnie dla Rosji, która w ramach reform Serdiukowa–Szojgu zredukowała swe siły lądowe, przygotowując się do wojny nowej generacji, asymetrycznej, a teraz musi walczyć w konflikcie starego typu, do którego ani nie jest przygotowana ani nie dysponuje odpowiednim potencjałem.
„Konflikty zbrojne, które toczyły się z wyraźną przewagą techniczną jednej ze stron – argumentuje Kaszin - wytworzyły wśród społeczeństw i polityków skrajnie nierealistyczne wyobrażenia o poziomie ryzyka i strat, stopniu niepewności towarzyszącym współczesnej wojnie. Na wojnach z nieregularnym przeciwnikiem wychowywały się pokolenia oficerów, które muszą teraz uczestniczyć w pierwszej od pokoleń pełnoskalowej wojnie. W efekcie konflikt ujawnił poważne braki w strategii, taktyce, wyposażeniu technicznym i szkoleniu bojowym wojsk zarówno ze strony Rosji, jak i Ukrainy oraz wspierających ją zachodnich sojuszników”.
Liczebność rosyjskich sił
Zacznijmy od problemów Rosji, na które Wasilij Kaszin zwraca uwagę. Otóż zdaniem rosyjskiego eksperta siły lądowe Federacji Rosyjskiej są zbyt słabe dla potrzeb wojny o tak wysokim stopniu intensywności i toczonej w kraju tak rozległym jak Ukraina. A to oznacza, że błędem było, ze strategicznego punktu widzenia, rozpoczynanie 24 lutego natarcia o takiej skali tak niewystarczającymi siłami.
„Decyzja władz rosyjskich – argumentuje - o prowadzeniu działań wojennych przeciwko Ukrainie tylko siłami armii z czasów pokoju, ale także bez udziału poborowych oznaczała, że wraz z rozpoczęciem konfliktu na pełną skalę z Ukrainą, rosyjskie ugrupowanie musiało prowadzić operacje wojskowe przeciw wrogowi wielokrotnie liczniejszemu”.
Pomijając zasadność ocen Kaszina, który jest zdania, że strona ukraińska może zmobilizować armię nawet o liczebności 700 tys. żołnierzy, znacznie ciekawsze są jego diagnozy z jakiego powodu Moskwa nie dysponowała potencjałem wojskowym wystarczającym do przeprowadzenia operacji o odpowiedniej skali. Otóż według oficjalnych stanów liczbowych, rosyjskie wojska lądowe liczą sobie 280 tys. żołnierzy i oficerów, co zważywszy na rozmiar terytorium Federacji Rosyjskiej i skalę zagrożeń na jej granicach oznaczało, iż siły zgromadzone przeciw Ukrainie były wszystkim na co rosyjską armię było stać. A ten potencjał był zdecydowanie zbyt mały, bo jak argumentuje Kaszin struktura i liczebność rosyjskich sił zbrojnych „odzwierciedlała (…) konkretne poglądy władz rosyjskich na charakter zagrożeń. Wojnę lądową na dużą skalę uznano za mało prawdopodobne katastrofalne wydarzenie, możliwe tylko w przypadku starcia między Rosją a NATO, a ta perspektywa miała zostać powstrzymana poprzez inwestycje w broń strategiczną”. Co ciekawe na braki liczebności rosyjskich sił lądowych i niedorozwój systemu szkolenia rezerw jako jeden z powodów niepowodzenia planu blitzkriegu zwracali już uwagę eksperci amerykańscy. Błędne wyobrażenia o charakterze przyszłej wojny, przekonanie, że będzie ona w swych zasadniczych rysach przypominała interwencje w Syrii czy ostatnio w Kazachstanie spowodowało niepotrzebny, a kosztowny, rozwój formacji powietrzno–desantowych, których liczebność znacznie rozbudowano. W efekcie rosyjskie wojska lądowe miały znaczący komponent „sił szybkiego reagowania”, które mogą szybko wejść do walki, ale są słabo uzbrojone i właściwie nie dysponują potencjałem pancernym a zbyt mało uwagi przykładano do tradycyjnych formacji. To zaś spowodowało „przechył strategiczny”, dążenie do rozstrzygnięcia wojny w ciągu kilku pierwszych dni, przy użyciu lekkich formacji, w tym desantów z powietrza, co było jednym ze źródeł klęski wokół Kijowa.
„Rozdęta marynarka wojenna”
Kaszin jest też zdania, że na błędy doktrynalne, związane ze złą oceną przez rosyjski Sztab Generalny charakteru przyszłej wojny, nałożyły się kolejne, związane ze złą alokacją ograniczonych przecież środków budżetowych przeznaczonych na rozwój sił zbrojnych. Generalnie uważa on, że Moskwa zbyt dużo wydawała na utrzymywanie ogromnej i przestarzałej marynarki wojennej, której posiadanie miało być elementem prestiżu i podkreślania mocarstwowej pozycji Rosji, a zbyt mało przeznaczano na rzeczywiste potrzeby. Jak pisze:
„Inną konsekwencją obecnego modelu sił zbrojnych Rosji było utrzymywanie rozdętej marynarki wojennej, co znacznie przekraczało możliwości gospodarcze kraju, marynarki opartej na dużych okrętach radzieckiej budowy, które miały imponujące rozmiary i zasięg, a także jeszcze bardziej imponujący koszt utrzymania. Obecność takich okrętów pozwalała Rosji podtrzymywać iluzję, że jest drugą na świecie potęgą morską zdolną do globalnej obecności militarnej. Iluzja była zwodnicza: znaczna część wielozadaniowych okrętów podwodnych o napędzie nuklearnym, a także nawodnych okrętów wojennych pierwszego stopnia, w dowolnym momencie, była poddawana długotrwałym naprawom. Rosja nie miała ani pieniędzy, ani możliwości naprawy statków, ani odpowiedniej infrastruktury bazowej do utrzymania ‘floty pełnomorskiej’, która była potęgą, ale tylko na papierze.”
Tu od razu uspokoję naszych zwolenników marynarki wojennej, Kaszin nie jest jej przeciwnikiem. Podnosi raczej oczywistą kwestię kosztów jej utrzymania, które zwłaszcza w wydaniu Federacji Rosyjskiej są ogromne i tego co w zamian siły zbrojne uzyskują. W jego opinii mniejsza, ale bardzo nowoczesna marynarka byłaby rozwiązaniem lepszym, tańszym i w realiach współczesnej wojny, skuteczniejszym.
Rosyjskie lotnictwo
Kaszin sporo też pisze o możliwościach rosyjskiego lotnictwa, podkreślając, że jednym z powodów dlaczego nie udało się mu zdobyć kontroli ukraińskiej przestrzeni powietrznej była jego relatywna słabość, zwłaszcza w zestawieniu z rozmiarami zaatakowanego kraju jak i poziomem obrony przeciwlotniczej przeciwnika. Przypomina, że w czasie operacji Pustynna Burza Amerykanie i sojusznicy dysponowali 1800 samolotami bojowymi, podczas gdy przeciw Ukrainie Rosja mogła „na papierze” rzucić jedynie maksymalnie 500 nowoczesnych samolotów różnych typów. Podobnie jest jeśli chodzi o rakiety zdolne do precyzyjnego rażenia celów. Co z tego, że Rosjanie ich użyli w znacznej liczbie, kiedy Ukraina ma kilkadziesiąt ogromnych lotnisk wojskowych, jeszcze z czasów ZSRR, które ułatwiają rozśrodkowanie sił. Generalnie, porównując obecną wojną z amerykańskim uderzeniem na Irak, Kaszin pisze, że Moskwa ma 10 do 15 proc. potencjału w zakresie lotnictwa, którym dysponowali Amerykanie, obszar na którym toczyły się działania jest znacznie większy, Ukraina dysponowała znacznie lepszą obroną przeciwlotniczą niźli Irak, a liczba mostów, węzłów kolejowych, wielkość systemu komunikacyjnego i energetycznego były i są na tyle rozległe, że Rosjanie nigdy, jego zdaniem, nie mieli wystarczających sił aby wszystkie te cele zaatakować, nie mówiąc już o ich zniszczeniu. A to, jak argumentuje, oznacza, że rosyjskie lotnictwo nigdy nie było w stanie zdobyć dominacji w ukraińskiej przestrzeni powietrznej a jedynie mogło dążyć, co zresztą robi, do osiągnięcia taktycznych przewag, po to aby chronić działania sił lądowych.
Moskwa rozpoczęła wojnę przekraczającą jej możliwości
Kaszin jest też generalnie zdania, choć nie pisze tego wprost, że rosyjska „specjalna operacja” została źle przygotowana. Moskwa nie będąc w stanie zrealizować blitzkriegu, rozpoczęła wojnę przekraczającą jej możliwości. Dotychczasowy jej przebieg ujawnił też szereg braków, po obu zresztą stronach. Niektórzy dowódcy szczebla taktycznego i operacyjnego okazali się źle lub zupełnie nieprzygotowani do toczenia wojny o takim stopniu intensywności i skali. „Z obu stron – argumentuje - słychać skargi na ciągłe problemy z łącznością i dowodzeniem”, co zmusza walczących do korzystania z otwartych kanałów komunikacji. Obie strony narzekają na zaopatrzenie, zawodzi logistyka, co zresztą już doprowadziło do powstania swoistego fenomenu jakim jest wzrost znaczenia ochotników, ale nie walczących na frontach, ale organizujących zaopatrzenie zmagających się sił. W tym sensie wojna się uspołeczniła.
„Za jeden z głównych problemów strony rosyjskiej można uznać niewystarczającą liczbę dronów w ogóle, a w szczególności dronów szturmowych. Szczególnie dotkliwy jest brak małych dronów, których obecność, jak pokazał konflikt, bezpośrednio wpływa na zdolność bojową jednostek piechoty”.
Z kolei lepiej niźli oczekiwano sprawują się rosyjskie formacje rakietowe, artyleryjskie i obrony przeciwlotniczej, co powoduje, że starty strony ukraińskiej są duże. Rosjanie mają też wielkie problemy z systemem rozpoznania, również elektronicznego, co powoduje, że nie są w stanie w pełni wyzyskać swojej przewagi ogniowej. Jeśli chodzi o problemy strony ukraińskiej, to jak argumentuje Kaszin „odnotowuje się liczne trudności z utrzymaniem i posługiwaniem się bronią pochodzącą z Zachodu. Różnorodność rodzajów broni napływających z różnych krajów wprowadza dodatkowe zamieszanie w logistyce Sił Zbrojnych Ukrainy”.
Perspektywy zakończenia wojny
Z rosyjskiej perspektywy tzw. operacja specjalna, to „ryzykowna kampania prowadzona przez Rosję przeciw liczniejszemu wrogowi, który ma doświadczenie w walkach i jest zaopatrywany jest przez Zachód”. Jak konkluduje – „Rosja prowadzi kampanię, opierając się na swoich przewagach technicznych (broń precyzyjna dalekiego zasięgu, lotnictwo, siła ognia artyleryjskiego, marynarka wojenna) oraz wyższym wyszkoleniu części swych sił zbrojnych. Te zalety nie wystarczą, by szybko zmiażdżyć przeciwnika”. A z tej diagnozy należy, zdaniem rosyjskiego eksperta, wyciągnąć wnioski nie tylko na temat nieprzygotowania Moskwy do obecnej wojny, ale również co do perspektyw jej zakończenia. Mimo ewidentnych błędów jakie były udziałem Rosji, obecnie jej działania mają znacznie bardziej metodyczny i uporządkowany charakter, a przez to są skuteczniejsze. Rosja nie ma sił wystarczających aby szybko zakończyć wojnę, ale jeśli przyjąć, że w kolejnych miesiącach utrzyma się obecna dynamika konfliktu i strony będą działać w podobny sposób, to pod koniec roku, albo w pierwszym kwartale 2023, szala zwycięstwa zacznie przechylać się, w opinii, rosyjskiego eksperta na stronę Moskwy. Nastąpi faktyczne ustalenie linii rozgraniczenia, która być może stanie się granicą państwową między Rosją a Ukrainą.
„Rozejm doprowadzi do utrwalenia linii frontu jako de facto granicy między Ukrainą a Rosją – prognozuje Kaszin - ale nie rozwiąże problemów politycznych istniejących między oboma krajami. Rezultatem będzie długi okres zimnej konfrontacji wojskowej w Europie, kosztownej dla wszystkich zaangażowanych stron, ale nieuniknionej i nieodwracalnej”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/604005-rosyjski-ekspert-ocenia-przebieg-wojny