„Wszyscy są zaskoczeni tym, jak duże zużycie amunicji - głównie artyleryjskiej - jest na Ukrainie. Dopiero teraz wszystkim przychodzi refleksja, że te moce, które mieli w fabrykach amunicji, były bardzo ograniczone i na pewno nie były to moce dostosowane do potrzeb współczesnej wojny - przynajmniej takiej wojny, jaka toczy się na Ukrainie, gdzie zużycie amunicji artyleryjskiej jest ogromne” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Z jednej strony USA dostarczyły tyle sprzętu wojskowego, że Ukraińcy twierdzą, że wystarczy do wyparcia Rosjan z Ukrainy, z drugiej jednak brakuje haubic i amunicji. Amerykańskiej amunicji z najnowszego pakietu pomocy starczy według strony ukraińskiej na tydzień. Czy w obecnej sytuacji Ukraińcy są w stanie podjąć skuteczną kontrofensywę?
Gen. Waldemar Skrzypczak: Ukrainie nadal brakuje artylerii i amunicji do tej artylerii. Amunicja jest kluczowa. W tej chwili wszystkie państwa europejskie mają problem z amunicją i z jej produkcją. Do tej pory nie przywiązywało się do tego wagi. Było kilka fabryk na terenie Europy i w Stanach Zjednoczonych. Te potrzeby były bardzo niewielkie, bo nie toczono wojen i amunicja trafiała do magazynów. Teraz wszystkie dostępne magazyny zostały opróżnione, bo amunicja pojechała na Ukrainę, a produkcja nie jest wystarczająca, żeby zaspokoić potrzeby Ukrainy, gdzie tej artyleryjskiej amunicji zużywa się rzeczywiście bardzo dużo. Jeżeli w tej chwili Ukrainie szybko się nie pomoże artylerią, haubicami 155, różnego typu wyrzutniami rakiet, m.in. HIMARS-ami, MLRS-ami i amunicją do nich, to będzie problem, żeby ukraińska armia mogła wykonać wyznaczoną przez prezydenta Zełenskiego misję wyzwolenia Ukrainy. To jest poważny problem i uważam, że teraz te rytmiczne dostawy, nawet bym powiedział zwiększone dostawy amunicji, środków walki, powinny mieć miejsce, tym bardziej, że teraz już, po wczorajszym spotkaniu w Kijowie, przeszkód ze strony Niemiec i Francji nie będzie. Do tej pory byli oni często hamulcowymi. Mam nadzieję, że zrozumieli, że popełnili błąd i że teraz staną twarzą do Ukrainy i będą jej pomagać, i pozbawili tym samym złudzeń Putina, że może jeszcze nimi grać. Mam nadzieję, że tak się stanie.
Jeżeli zaś chodzi o ofensywę, to jeśli Ukraińcy zgromadzą w tej chwili odpowiednie siły, środki, to taka ofensywa jest możliwa. Na odcinku południowym, zresztą tak jak przewidywałem, ona się rozpoczęła. Toczy się bardzo powoli, bo Ukraińcy nie szturmują z własnymi stratami pozycji rosyjskich, ale obchodzą, szukając ich zgrupowań i pokonują stopniowo, systematycznie armię rosyjską na kierunku południowym.
W Sewierodoniecku bardzo dobrze sprawdziły się polskie Kraby i to - jeśli wierzyć stronie ukraińskiej - w sposób odczuwalny dla rosyjskich okupantów. Podpisano zresztą umowę na dostawy kolejnych. Były one - podobnie jak i inny polski sprzęt - wielokrotnie krytykowane przez różne środowiska, a wojna na Ukrainie po raz kolejny pokazuje, że ta krytyka nie wytrzymuje starcia z rzeczywistością.
Jeżeli ktoś krytykował Kraba, to po pierwsze nie miał pojęcia o możliwości tej haubicy. Ona ma naprawdę bardzo duże możliwości i jest w swojej klasie haubic ciężkich w grupie najlepszych na świecie. Potrzeba tej haubicy tylko dobrej amunicji, dalekonośnej amunicji, amunicji precyzyjnej i dobrego systemu kierowania. Choć ma ona dobry system kierowania, to moim zdaniem brakuje tam systemów meteo, ponieważ artyleria zasila informacje systemu topo przez stację meteo. Jeżeli tego nie będzie, to możliwości tych haubic są bardzo ograniczone, w związku z tym uważam, że jeżeli w komplecie przekazujemy te baterie, to powinny być z systemami topo i z systemami meteo, które pozwalają korygować ogień artylerii w każdych warunkach atmosferycznych. To jest kluczowe tam, na stepie, szczególnie gdy temperatury są czasami bardzo znaczące między dniem a nocą. Dobra haubica.
Powiedział Pan Generał o brakach w amunicji i niewielkich możliwościach produkcji, w skali europejskiej. W tej chwili wojnę mamy w jednym kraju w Europie - na Ukrainie. Jeżeli istniejące obecnie fabryki produkują za mało amunicji, to znaczy, że tak naprawdę Europa do jakiejkolwiek większej wojny jest kompletnie nieprzygotowana?
Ma pani rację. Wszyscy są zaskoczeni tym, jak duże zużycie amunicji - głównie artyleryjskiej - jest na Ukrainie. Dopiero teraz wszystkim przychodzi refleksja, że te moce, które oni mieli w fabrykach amunicji, były bardzo ograniczone i na pewno nie były to moce dostosowane do potrzeb współczesnej wojny - przynajmniej takiej wojny, jaka toczy się na Ukrainie, gdzie zużycie amunicji artyleryjskiej jest ogromne.
Mam wrażenie, że wojna na Ukrainie w ogóle zweryfikowała wiele mitów na temat współczesnej wojny i to nie tylko jeśli chodzi i zużycie amunicji…
Oczywiście, tak. Przez ostatnie lata był pokój i wielu różnych ekspertów i filozofów budowało różne teorie na temat prowadzenia przyszłych wojen. Okazuje się, że w dobie dronów, w dobie rakiet hipersonicznych, w dobie superlotnictwa, jednak klasyczna artyleria, klasyczne środki i sposoby prowadzenia walki nadal są stosowane na polu walki. W zasadzie trzeba spojrzeć z perspektywy Ukrainy i wojny na Ukrainie, zupełnie inaczej na to wszystko, co proponowali niektórzy eksperci, niektórzy teoretycy wojskowi, którzy widać wyraźnie mocno w tej chwili zostali osadzeni w realiach tej wojny na Ukrainie i szukają ze swoimi teoriami takiego rozwiązania, które by zaspokoiło ich apetyty na nowe teorie walki, a jednocześnie byłoby sprawne dla wojska, ponieważ wojsko musi po tym konflikcie mocno zweryfikować poglądy na wiele rzeczy, które do tej pory były budowane tylko w ramach teorii sztuki wojennej.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/603096-gen-skrzypczak-zaskoczenie-zuzyciem-amunicji-na-ukrainie