Nie ulega bowiem wątpliwości, że wojna na Ukrainie rozpoczęła wojenny wymiar konfrontacji mocarstw zmierzający do zniszczenia obecnego systemu międzynarodowego i ukształtowania nowego, bardziej adekwatnego do zmieniającego się układu sił światowych.
Stary porządek oparty o amerykańską hegemonię broni się, natomiast mocarstwa rewizjonistyczne: Rosja i Chiny, każde według własnego postrzegania rzeczywistości i własnego scenariusza dążą do takiego ukształtowania współczesnego świata, który będzie najbardziej uwzględniał ich interesy i ambicje. Ale konfrontacja mocarstw, w którą świat wkroczył, nie będzie wydarzeniem jednorazowym, nawet rozciągniętym w czasie, ale długim procesem, skomplikowanym i o możliwie nieprzewidywalnych skutkach. Jedno jest pewne że świat, który będzie się wyłaniał z chaosu konfrontacyjnego, będzie odmiennym światem od tego, który poprzedzał wybuch wojny. Proces ten bardziej będzie podobny do wojny trzydziestoletniej bądź wojen napoleońskich, niż pierwszą czy drugą wojnę światową. Dziś centrum konfrontacji, po raz pierwszy w czasach nowożytnych, ma miejsce nie w Europie, ale w Azji i na Pacyfiku. Co nie znaczy, że Europa nie będzie teatrem wydarzeń mających bardzo istotny wpływ na przyszłe losy świata.
Właściwie to wymiar wojenny konfrontacji prowadzącej do stworzenia nowego systemu międzynarodowego zaczął się w Europie od ataku Rosji na Ukrainę. Nie mniej wydaje się, że teatr europejski będzie podporządkowany wymogom teatru konfrontacyjnego w azjatyckiej części świata. Nie mniej, dla Polski najważniejsze będą wydarzenia w naszej części świata. I wydaje się, że także Europa ulegnie w tym procesie poważnym przeobrażeniom. Na naszym kontynencie już zaczęły się procesy tektoniczne, które zmienią architekturę bezpieczeństwa i układu sił. Dla zrozumienia tych procesów warto poddać refleksji dotychczasowy system europejski. Ukształtował się on po wojnie jako podsystem porządku jałtańskiego. USA były żywotnie zainteresowane odbudową Europy Zachodniej i włączenie jej w system obrony przed komunistycznym zagrożeniem. W wyniku tych procesów ukształtowała się EWG, przekształcona już po upadku komunizmu w Unię Europejska. Po zakończeniu konfrontacji z komunizmem, choć Unia Europejska pozostała częścią politycznego i militarnego Zachodu, to coraz bardziej zaczęła wykazywać dążenia do samodzielności i tzw. „autonomii strategicznej” czyli niezależności militarnej od Washingtonu. Jej wyrazem były projekty zarówno armii europejskiej jak też samodzielna polityka handlowa wobec Chin i Rosji. Jednak rozbrojenie Europy, po zakończeniu „zimnej wojny” prowadziło w rezultacie do osłabiania Unii, nie dając żadnych możliwości odegrania rzeczywiście samodzielnej roli w dłuższej perspektywie czasowej.
Przeobrażenia w Europie
Dlatego wybuch wojny prowadzi w pierwszym rzędzie do istotnych przeobrażeń samej Europy, a zwłaszcza Unii Europejskiej. Unia wbrew swoim pierwotnym ambicjom odgrywania samodzielnej roli międzynarodowej , w nowej sytuacji zupełnie się pogubiła. Przede wszystkim okazało się że wschodnie kraje Unii mają zupełnie inne postrzeganie własnego bezpieczeństwa niż kraje zachodnie i do tej pory w Unii dominujące. Wybuch wojny dla Berlina i Paryża miał być okazją do wzmocnienia swojej dominacji i kontroli nad całą Unią. Stąd też rosyjski atak miał służyć do zupełnego podporządkowania państw szczególnie leżących na wschodniej flance. Natomiast zdecydowany opór Ukraińców nie tylko ma wymiar antyrosyjski, ale wywraca całą dotychczasową politykę europejską. Otóż bezpośrednie rosyjskie zagrożenie przywróciło realistyczne postrzeganie rzeczywistości i realistycznie pojmowanej polityki, jako w pierwszym rzędzie polegającą na obronie bezpieczeństwa narodowego. Unia budowana na likwidowaniu suwerenności państw narodowych i pozbawiona własnego potencjału militarnego, w momencie wybuchu wojny straciła swoją podstawę i przesunęła punkt ciężkości europejskiej polityki z Paryża i Berlina do Kijowa, Warszawy, państw bałtyckich, Rumunii i państw skandynawskich.
Centralnym problemem polityki stała się znowu kwestia suwerenności i bezpieczeństwa narodowego. Wojna na Ukrainie ukazała fundamentalną sprzeczność interesów wschodniej flanki Unii i jej zachodniej flaponki. Rosyjskie zagrożenie militarne wywraca cały sens dotychczasowej integracji i unaocznia najbardziej podstawową sprzeczność interesów. Bo wstąpienie do Unii dla państw naszego obszaru, ale także dla państw skandynawskich, poza wymiarem ekonomicznym, miało przede wszystkim sens z zakresu polityki bezpieczeństwa narodowego. Unia była bowiem sferą nie tylko dobrobytu, ale przede wszystkim strefą pokoju i bezpieczeństwa. Unia, pomimo że nie była sojuszem wojskowym, była gwarancją stabilności i bezpieczeństwa. Rosyjskie zagrożenie i pozorowana solidarność ze strony państw zachodnich wywróciły projekt unijny do góry nogami. Okazało się że głównymi mocarstwami zachodnimi wspomagającymi Ukrainę są Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, która Unię opuściła. W najważniejszej dla siebie kwestii, państwa naszego regionu nie mogą liczyć na głównie mocarstwa unijne, a sama Unia nie sfinansowała nawet ukraińskich uchodźców. Unia, w ślad za polityką Berlina i Paryża, okazała się wroga wobec solidarności z Ukrainą.
To wszystko uwidacznia sztuczność europejskiej integracji i jest zakwestionowaniem dotychczasowego modelu integracyjnego. Co więcej, brak solidarności Paryża i Berlina z Ukrainą i bezpieczeństwem państw wschodniej flanki jest zakwestionowaniem sensu samej integracji Unii jako politycznego projektu organizującego nasz kontynent. Oczywiście kryzys integracji, jaki jest konsekwencją wojny na Ukrainie, powoduje w pierwszym rzędzie kryzys niemieckiego przywództwa, wspomaganego przez francuskie poparcie. Ten model integracji nie odpowiada bowiem na najważniejsze wyzwanie stojące przed Europą, jakim jest kwestia bezpieczeństwa. Ta kwestia dokonuje się całkowicie poza strukturami unijnymi. Państwa aktywnie wspierające Ukrainę, faktycznie dokonują destrukcji rzeczywistości unijnej opartej na dyktacie Berlina i Paryża. Ta destrukcja nie prowadzi automatycznie do rozpadu Unii, ale do jej postępującego paraliżu. Co więcej, rzeczywistość nie znosi próżni i postępujący niedowład Unii w zakresie bezpieczeństwa spowoduje potrzebę szukania form alternatywnych. Już premier Johnson zgłasza inicjatywę faktycznego sojuszu europejskiego, który, po za wymiarem militarnym, mógłby objąć także sfery do tej pory będące w gestii kompetencji Unii. Inicjatywa brytyjskiego premiera wydaje się być gorącą reakcją na niedowład Unii. Podobny charakter miała reakcja trzynastu państw na propozycje pogłębienia integracji europejskiej zgłoszona przez prezydenta Macrona. To nieprzemyślana propozycja nie tylko nie ma w obecnej rzeczywistości żadnych szans realizacji, ale stała się swoistym kontrapunktem definiowania interesów naszej części kontynentu. Faktyczne odrzucenie postulatu członkostwa Ukrainy w Unii, przez Berlin i Paryż powoduje iż walka o jej członkostwo będzie dla państw naszego regionu swoistym lewarem w likwidowaniu niemiecko-francuskiej hegemoni i destrukcji obecnego modelu Unii.
„Unia Europejska nie przetrwa jako liczący się podmiot polityczny”
Wydaje się że konfrontacji z jaką mamy do czynienia zarówno w samej Europie jak i świecie, Unia Europejska nie przetrwa jako liczący się podmiot polityczny. Unia jest bowiem jak każda organizacja międzynarodowa, tworem sztucznym, a interesy narodów, które są tworami naturalnymi, zawsze będą , w długiej perspektywie czasowej, nadrzędne wobec sztucznych konstrukcji.
Nie znaczy to, że Unia się szybko skończy. Raczej będziemy mieli do czynienia z procesem stopniowej destrukcji poprzez narastanie sprzeczności interesów głównych aktorów europejskiej sceny. I to nie tylko w samej Unii ale także partnerów poza unijnych , którzy silnie oddziaływają na unijną rzeczywistość. Będzie to proces wzajemnego blokowania, erozji wspólnych polityk, działań podejmowanych poza strukturami unijnymi itp. Same struktury, jak pokazuje to historia mają skłonności inercyjne, ale rzeczywista polityka coraz bardziej będzie odbywać się po za nimi. Dlatego już dziś, licząc się z istnieniem struktur unijnych, należy przede wszystkim projektować polską politykę poza wymiarem unijnym. Jest to wyraz realizmu, a nie wybór polityki destrukcji Unii. Destrukcja Unii powinna mieć miejsce tylko wtedy jeżeli będzie świadomie i skutecznie szkodzić fundamentalnym interesom bezpieczeństwa i rozwoju narodowego. W przeciwnym razie nie należy tego procesu specjalnie przyspieszać. Ale prawdziwa polityka europejska będzie się tak toczyć w coraz większym zakresie poza Unią. Dlatego też nie należy specjalnie formułować postulatu opuszczenia Unii, raczej należy prowadzić politykę jej ignorowania, w miarę postępującego procesu jej autodegradacji. Unia Europejska nie jest już odpowiedzią na najważniejsze wyzwania naszego kontynentu. I w miarę upływu czasu będzie odpowiadać na nie w coraz mniejszym zakresie. Przejdzie do historii jako świadectwo okresu zimnej wojny i okresu post-zimnowojennego.
Alternatywą dla Unii jest budowa wspólnoty interesów państw zagrożonych ekspansjonizmem rosyjskim. Bo to jest najbardziej fundamentalna wspólnota interesów. Powinna ona obejmować zarówno państwa skandynawskie, jak i państwa na południe od łuku Karpat, a także być otwarta na takie państwa jak Wielka Brytania. W sytuacji globalizacji znaczenie pojemności rynku ma bowiem kapitalne znaczenie dla dalszego rozwoju gospodarczego tej wspólnoty. Powodzenie tej inicjatywy zależeć będzie od stopnia wsparcia walki Ukrainy o własną suwerenność i integralność.
Ten projekt ma szanse realizacji tylko wtedy, gdy Ukraina tę wojnę wygra. Trzeba pamiętać, że to nie jest tylko wojna Ukrainy, bo Rosja zagraża wszystkim państwom naszej części kontynentu, a Polsce w sposób szczególny. Przegrana Ukrainy stwarza dla nas fundamentalne zagrożenie naszego bezpieczeństwa. Natomiast jej zwycięstwo otwiera możliwość zasadniczych zmian geopolitycznych w naszej części Europy, a przede wszystkim dołączenia do tego projektu Białorusi. W tej sytuacji w ramach formuły proponowanej integracji są szansę na zbudowanie jej jądra w postaci Nowej Rzeczpospolitej, sojuszu państw leżących na ziemiach I Rzeczpospolitej, który to sojusz byłby wystarczającym potencjałem do stworzenia w środku Europy ośrodka siły, będącego jednocześnie gwarantem bezpieczeństwa i, stabilizacji i pokoju. Nowa Rzeczpospolita w ramach szerszej formuły integracyjnej byłaby odpowiedzią na wyzwania bezpieczeństwa i rozwoju naszego kontynentu i mogłaby stać się gwarantem bezpieczeństwa i równowagi europejskiej. I tym samym gwarantem pokoju na naszym kontynencie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/601745-nowa-rzeczpospolita-alternatywa-dla-unii-europejskiej