W sytuacji, kiedy mamy wojnę na Ukrainie, problem z dostawami surowców, galopujące ceny i inflację, Niemcy uparcie forsują rozwiązania Zielonego Ładu, chociaż ten jeszcze nie został przyjęty. Jego elementy znaleźć można w niemieckim Planie Odbudowy. Najwyraźniej w Berlinie liczą na to, że posiadając „zielone” technologie, potężnie na tym zarobią. Problem jednak w tym, że tego pseudoekologicznego eksperymentu żadna europejska gospodarka może nie wytrzymać, z niemiecką włącznie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
W kuluarach Parlamentu Europejskiego mówi się, że Francja, która pełni obecnie przewodnictwo w Unii Europejskiej, będzie dążyła do tego, żeby za wszelką cenę przeforsować przyjęcie Zielonego Ładu, bez względu na koszty społeczne, ponieważ chce pod koniec swojej prezydencji ogłosić jakiś sukces. Ani wojna na Ukrainie, ani galopująca inflacja nie ostudziły zapędu lewicowo-liberalnych środowisk w Unii Europejskiej do nakładania na ledwo dyszącym po ostatniej pandemii Covid-19 gospodarkom kolejnych kagańców. System ETS nadal pozostanie zatem systemem, na którym zarabiają spekulanci, problem jednak w tym, że obejmie wszystkie dziedziny życia i wraz ze wzrostem cen do emisji CO2 kieszenie obywateli będą stawały się coraz bardziej puste. Może się nawet okazać, że nie będzie nas stać na posiadanie własnego domu czy samochodu, widzimy bowiem, jak ETS zadziałał w przypadku energetyki - ok. 60 proc. wysokości rachunku to opłata za emisję CO2.
Co ciekawe, mimo że jeszcze Zielony Ład nie został przyjęty na forum UE i formalnie nadal trwają nad nim prace, to jego elementy już znalazły się w Krajowych Planach Odbudowy, również w Niemczech. Niemiecki KPO jest nastawiony na dalszy rozwój „zielonych” technologii. W tym o wiele krótszym niż polski KPO tekście, w którym zawarto wszystkie główne cele Zielonego Ładu, w tym dekarbonizację i dążenie do elektromobilności czytamy:
Uzupełnieniem tego będzie reforma podatku od pojazdów, w której wprowadzone zostanie zwolnienie podatkowe dla pojazdów czysto elektrycznych oraz obniżka podatku dla niskoemisyjnych samochodów osobowych.
Mobilność ma być według tego dokumentu „przyjazna dla klimatu”. I o ile w przypadku Niemiec przejście na elektromobilność nie będzie aż tak dużym problemem z tego względu, że Niemcy są państwem bogatym, obywatele którego posiadają kapitał - wielokrotnie więcej niż Polacy - to już dla Polski będzie to poważnym problemem. Dla innych krajów członkowskich - również. Nie mówiąc już o tym, że obwarowywanie przez KE kredytów, które poszczególne państwa będą przecież spłacać, na odbudowę pocovidową elementami Zielonego Ładu, który w ogóle jeszcze nie został przyjęty to zwykły polityczny bandytyzm - nie pierwszy zresztą w Komisji Europejskiej.
Zwiększenie „zielonych” podatków przewiduje również KPO Hiszpanii. Jest bardzo interesujące, jak rozwinie się sytuacja w tym kraju po wprowadzeniu klimatycznych rozwiązań. W końcu państwo to potężnie ucierpiało najpierw w wyniku pandemii, a potem w wyniku spekulacyjnych zawirowań na rynku ETS, które spowodowały, że drastycznie - zdecydowanie bardziej niż w Polsce - wzrosły tam ceny energii elektrycznej. Może się zatem okazać, że mimo planowanych inwestycji w przeżywający trudności przemysł samochodowy warunki przyznania funduszy odbudowy zniwelują pozytywne aspekty programu i doprowadzą do niepokojów społecznych.
Nie jest zatem wykluczone, że przeciwko Zielonemu Ładowi jako pierwsze ruszą społeczeństwa Zachodu, mimo że przez prasę karmione są często katastrofalnymi wizjami skutków zmian klimatycznych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/601505-do-niemieckiego-kpo-wpisano-podatek-od-pojazdow-benzynowych