Wojna na Ukrainie pokazała nam coś ważnego: nie zapobiegła jej żadna z bardzo wielu organizacji międzynarodowych: ani ONZ, ani Unia Europejska. Spójrzmy też na Ukrainę. Dlaczego ludzie tam walczą? Ano dlatego, że czują się Ukraińcami, czują się członkami swojego narodu. Mówiąc krótko: ci, którzy twierdzili, że państwo i naród są przeżytkiem, przegrywają. Na naszych oczach -
— powiedział w trakcie spotkania w Instytucie im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego dr Jan Parys, minister obrony narodowej w rządzie mec. Jana Olszewskiego. Spotkanie dotyczyło pytania: „Zachód wobec wojny na Ukrainie – solidarność czy egoizm?”
Jan Parys podkreślił także, że nie ma jednego Zachodu:
Są w Europie różne podejścia do wojny na Ukrainie; formalnie wszyscy potępiają wojnę, ale różnie postępują. Czy to wynik jakiegoś błędu, czy może rezultat korupcji? A może to jakaś polityczna ślepota, głupota, naiwność? Jak jednak można nie rozumieć tego, co pokazują wszystkie telewizje, gdzie widać, kto na kogo napadł? Otóż według mnie te różne postawy to rezultat przede wszystkim pewnych koncepcji politycznych.
Na czym polega ta koncepcja, popularna w Niemczech, we Francji, w Holandii, we Włoszech?
Ona polega na tym, by wykorzystać inne państwa do rozwijania swego kraju, kosztem innych, słabszych krajów.
Opisując politykę Niemiec, dr Jan Parys podkreślił, że Angela Merkel postanowiła rozwijać konkurencyjność niemieckiej gospodarki za pomocą taniej rosyjskiej energii, co było korzystne zwłaszcza dla niemieckiego przemysłu chemicznego. W tle były nadzieje na korzyści polityczne, w tym na zdystansowanie się wobec Stanów Zjednoczonych - właśnie za pomocą Rosji:
W Niemczech panuje przekonanie, że wojnę przegrali, później byli okupowani, w dużej części przez wojska amerykańskie, Amerykanie narzucili im konstytucję, sterowali procesem w Norymberdze, procesem denazyfikacji. Później, owszem, Amerykanie pomogli Niemcom wprowadzając Plan Marshalla. Niemcy dużo więc Amerykanom zawdzięczają; ale właśnie dlatego, że tak wiele zawdzięczają, to ich nienawidzą. To zjawisko znane z psychologii: nie każdy umie dziękować temu, komu dużo zawdzięcza.
Zdaniem dr Jana Parysa, Stany Zjednoczone w latach 90. zaczęły być traktowane przez Europę jako „frajer”. To one ponosiły koszty obrony Europy. Niemcy i inne kraje postanowiły zaoszczędzić, i zamiast na armie, wydawać na innowacje i rozwój gospodarki. Pierwszym politykiem, który to dostrzegł, był Donald Trump. To on mówił, że Niemcy - kupując surowce - finansują zbrojenia rosyjskie, oczekując zapewnienia bezpieczeństwa od Stanów Zjednoczonych.
Donald Trump publicznie wykrzyczał do pani Merkel: jesteś mi winna 400 mld dolarów -
— przypomniał prelegent, dodając, że Niemcy zareagowali furią na to wyliczenie amerykańskich wydatków na obronę Niemiec i Europy.
Polityka słabego wspierania Ukrainy, polityka wiecznego atakowania Rzeczypospolitej w Unii, to nic więcej niż rezultat skrajnego prorosyjskiego nastawienia niemieckiej dyplomacji. Z własnego doświadczenia mogę państwu powiedzieć, że atak niemiecki na Polskę zaczął się dwa tygodnie po wyborach w 2015 roku. Wtedy Niemcy były w szoku, bo Polacy wybrali inaczej niż życzył sobie Berlin. Szybko dostaliśmy wiadomość drogą dyplomatyczną: na polecenie pani kanclerz odbyło się posiedzenie kierownictwa ministerstwa finansów w Berlinie, na którym się zastanawiano, jak Polakom zabrać wszystkie środki europejskie, bo zagłosowali nie tak, jak Niemcy chcą. Po kilku dniach było kolejne posiedzenie, i okazało się, że prawo na to nie pozwala. Wówczas sprawę [Polski] przekazano do ministerstwa spraw zagranicznych, któremu podlegają media. Od tej chwili rozpoczął się natychmiastowy atak medialny w całej prasie niemieckiej na wszystko, co robi polski rząd, w tym na praworządność. Jeszcze nie było żadnych reform, a już był atak. Ten atak jednak nic nie przyniósł, więc latem, w czasie narady strategicznej w Berlinie, podjęto decyzję: Polakom się załatwi finansami, odbierzemy im KPO, i to zostało z żelazną konsekwencją przeprowadzone.
„Trzeba sobie zdawać sprawę, jak brutalna jest niemiecka polityka” - podkreślił dr Jan Parys.
Odpowiadając na pytanie, czy Polska nie powinna wydalić rosyjskiego ambasadora w Polsce, który nieustannie prowokuje polską opinię publiczną, dr Jan Parys odpowiedział:
Ambasador jest od tego, żeby bronić polityki swojego kraju, co nie znaczy, że w to wierzy. Ambasador nie ma obowiązku mówić prawdy. Nie od tego jest służba dyplomatyczna.
W lutym tygodnik „Sieci” zrobił wywiad z tymże ambasadorem rosyjskim. To było parę dni przed agresją. Różni ludzie mieli pretensje do panów Karnowskich, pytając: „dlaczego wyście to zrobili, dlaczego pozwalacie mu mówić, dlaczego powielacie jego poglądy?” Ja uważam, że to był bardzo ważny wywiad, bo tam on w sposób bardzo kłamliwy, bezczelny, ujawniał, co oni myślą, jak myślą, co będą robić, jakie tworzą uzasadnienia, i mówiąc krótko, sądzę, że dla wielu ludzi to było ważne, bo to demaskowało Rosję. To nie była promocja Rosji, to było demaskowanie.
Całe spotkanie z dr Janem Parysem można obejrzeć w serwisie YouTube. Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/600770-trzeba-miec-swiadomosc-jak-brutalna-jest-polityka-berlina