Konstantin Kosaczew, wiceprzewodniczący Rady Federacji, izby wyższej rosyjskiego parlamentu mówi w wywiadzie, że rozszerzenie NATO o Szwecję i Finlandię jest wynikiem „dążenia Sojuszu Północnoatlantyckiego do likwidacji w Europie ostatnich stref buforowych”.
W jego opinii oznacza to zarówno zmniejszenie suwerenności obydwu państw w zakresie bezpieczeństwa, bo teraz będą one podejmowane w ramach systemu wielostronnego, ale również zapowiedź konfrontacji. Logika Kosaczewa jest w tym wypadku prosta. Mówi on:
Jeśli dzisiaj Sztokholm i Helsinki dokonują wyboru na korzyść NATO, to jest to wybór na korzyść konfrontacji, a nie na rzecz bezpieczeństwa. Politycy w obu stolicach muszą to jasno zrozumieć. Ich neutralny status gwarantował im przez dziesięciolecia, a w przypadku Szwecji nawet wieki, nieuczestniczenie w wojnach. Teraz dobrowolnie pozbawiają się takiej gwarancji wyłącznie z własnego wyboru.
Nie ma sensu rozważać jakiego rodzaju logiką kieruje się w swych wywodach rosyjski polityk. Z naszej perspektywy co innego wydaje się istotne, a mianowicie jest nim przekonanie Kosaczewa o tym, że wraz, a należałoby wręcz powiedzieć niezależnie od wyniku wojny Rosji z Ukrainą, nieuchronna jest konfrontacja Moskwy i Zachodu. Tego rodzaju pogląd wydaje się być obecnie dominującym w rosyjskich kręgach intelektualnych. Fiodor Łukianow napisał, że złożenie przez Helsinki i Sztokholm aplikacji do Sojuszu Północnoatlantyckiego prócz wymiaru strategicznego ma jeszcze znaczenie symboliczne, którego nie można lekceważyć. Otóż, w jego opinii obydwa państwa przez dziesięciolecia realizujące politykę neutralności i odwołujące się do „trzeciej drogi” w relacjach międzynarodowych, co nawet wydawało się być, jak zauważa, elementem ich narodowej tożsamości, obecnie dokonuję geostrategicznego zwrotu pokazując w ten sposób, iż w Europie nie ma możliwości być poza blokami. Łukianow trzeźwo zauważa, że samo ogłoszenie neutralności nie gwarantuje bezpieczeństwa. Belgia została dwukrotnie zaatakowana przez Niemcy, mimo neutralnego statusu. Jego utrzymanie wymaga polityki, której jądrem jest system równowagi, po to aby żadnemu z silniejszych i większych graczy sąsiadujących z państwem neutralnym nie opłacało się atakować. Z tej perspektywy decyzja Szwecji i Finlandii jasno pokazuje, iż nie ma dziś w Europie równowagi geostrategicznej, co więcej nie ma perspektyw na tego rodzaju stan, a to ma swoje długofalowe, negatywne, konsekwencje dla bezpieczeństwa kontynentu. Dokonanie przez Sztokholm i Helsinki geostrategicznego wyboru jest potwierdzeniem tego, że elity obydwu państw, trzeźwo oceniając sytuację uznały, że polityka balansowania nie ma już sensu, co oznacza, iż są przekonane o nadciągającym starciu w którym nie będzie można być państwem bezstronnym czy niezaangażowanym.
Ukraina tylko etapem
Wiaczesław Szuper, ekspert Klubu Wałdajskiego, pracownik naukowy Instytutu Geografii Rosyjskiej Akademii Nauk pisze, że Rosja aby wygrać wojnę z Zachodem, a nie ma on wątpliwości, iż starcie na Ukrainie jest tylko etapem, wcale zresztą nie najważniejszym, tego konfliktu, musi zmienić niemal wszystko, nie tylko swą politykę zagraniczna, ale również wewnętrzny system, to jak funkcjonuje, jakim jest państwem. Szuper stawia odważną tezę pisząc, że:
W tym trudnym i burzliwym okresie najgłębszy rewizjonizm stanie się warunkiem przetrwania kraju, ale może też stać się jego najważniejszym wkładem w kształtowanie nowego porządku dla krajów niezachodnich.
O co chodzi? Otóż jest on zdania, że w najlepiej rozumianym interesie Rosji jest destrukcja porządku międzynarodowego historycznie zbudowanego wokół państw najwyżej rozwiniętych przy zastosowaniu zasad i reguł będących częścią świata wartości Zachodu. Świadomie i celowo powołuje się przy tym na politykę Niemiec w dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy to Berlin niezadowolony z warunków Traktatu Wersalskiego w sposób świadomy dążył do destrukcji ładu europejskiego. Teraz tą drogą winna podążać Rosja. Przy czym o radykalizmie tego podejścia świadczy teza Szupera, że nawet pojęcie „globalne problemy” było elementem tego porządku, określanego przezeń mianem poczdamsko – jałtańskiego. Zakładał on po pierwsze ograniczenie suwerenności państw, które nie rozwiązywały swoich problemów w trybie wojny z rywalami, a w związku z tym zakładał istnienie pewnego obszaru wspólnego, który można było razem rozwiązać. Obecny okres przejściowy, odchodzenie od starego porządku i brak nowego, oznacza, że takiej sfery już nie ma a w związku z tym mówiąc w pewnym uproszczeniu „wszystkie chwyty dozwolone” zanim nie ukształtuje się nowa światowa hierarchia. Idąc tym tokiem rozumowania, a Wiaczesław Szuper nim podąża, można postawić pytanie „dlaczego zmniejszenie „śladu węglowego” wymaga wysiłków i wyrzeczeń ze strony wszystkich krajów, w tym biednych, (…) podczas gdy pandemia COVID-19, która pochłonęła wiele tysięcy życia na co dzień ukazywała nam nie jedność całej ludzkości, ale najbardziej nieokiełznany egoizm narodowy, także w relacjach między najbliższymi sojusznikami?” Rosyjski naukowiec wzywa nie tylko do zaniechania działań np. w zakresie polityki klimatycznej, bo to służy pogłębianiu hegemonii Zachodu, ale proponuje (poważnie) pójść dalej i zerwać z kompleksem peryferii, który nakazywał Rosji, przez dziesięciolecia, gonić Zachód w wielu sferach. Po co subsydiować filmy – pyta retorycznie – które mają zdobywać nagrody na zachodnich festiwalach czy premiować naukowców za liczbę cytowań w zachodnich publikacjach naukowych? Trzeba żyć po swojemu, na własny rachunek, nie przejmując się zupełnie zdaniem społeczności międzynarodowej, w sposób twardy a nawet bezwzględny dbając o własne interesy. To, w opinii Szupera, jedyna możliwość osiągnięcia przez Rosję w tym starciu zwycięstwa, więcej, dzięki zbudowaniu alternatywy wobec Zachodu, zyskania sympatii i współdziałania ze strony szeregu państw niezadowolonych z dominacji „starego świata”.
Z podobnymi tezami, z jednej strony działania w zgodzie z logiką „oblężonej twierdzy” a z drugiej świadomego destruktora ładu światowego, czym miałaby stać się Rosja, wystąpił na rocznicowym i jednocześnie jubileuszowym posiedzeniu Rady ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej Dmitrij Trenin W jego przypadku mamy tu do czynienia z jeszcze jednym paradoksem, bo Trenin, kierującym moskiewskim biurem Centrum Carnegie przez lata uznawany był za liberała, zapraszany na łamy prestiżowych zachodnich mediów, cytowany i oklaskiwany w trakcie niezliczonej liczby kongresów i sympozjów w których uczestniczył. Ten „liberał” okazał się, co zresztą nie jest zaskoczeniem dla nikogo kto uważnie czytał jego książki i artykuły, przedstawicielem rosyjskiej szkoły „dierżawników”, zwolennikiem silnego państwa opartego na armii, niekoniecznie demokratycznego, państwa, które musi, jak to wprost napisał, wygrać wojnę z Ukrainą. „Konfrontacja Rosji z krajami kolektywnego Zachodu, rozwijająca się od 2014 roku – pisze Trenin - przerodziła się w aktywną konfrontację z początkiem rosyjskiej operacji wojskowej na Ukrainie. Innymi słowy, „wielka gra” przestała być grą. Stała się wojną – totalną, ale do tej pory hybrydową, gdyż obecnie konflikt zbrojny na Ukrainie ma charakter pośredni. Jednak niebezpieczeństwo eskalacji w kierunku bezpośredniego zderzenia nie tylko istnieje, ale wręcz rośnie.” Rosyjski ekspert jest, po pierwsze, zdania, że Rosja na Zachodzie nie ma dziś sojuszników, ale również nie ma partnerów. Ten czynnik wpływa na charakter trwającej wojny, podobnie zresztą jak i pozostałe cechy współczesnych konfliktów, które w opinii Trenina, są zarówno bardziej intensywne jak i toczone przede wszystkim wewnątrz krajów uczestniczących w walce. Cel polityczny Zachodu w opinii rosyjskiego eksperta sprowadza się do „wykluczenia Rosji z polityki światowej jako niezależnego czynnika i całkowitego zniszczenia rosyjskiej gospodarki. Powodzenie tej strategii pozwoliłoby Zachodowi, na czele ze Stanami Zjednoczonymi, ostatecznie rozwiązać „kwestię rosyjską” i stworzyć korzystne szanse na zwycięstwo w konfrontacji z Chinami.” Mamy zatem do czynienia zarówno z maksymalistycznymi celami wojny (zniszczenie Rosji), jak i nierównowagą sił, bo Zachód jest znacznie potężniejszy, ale też i z większą intensywnością prowadzonych działań, których elementem jest próba destabilizacji wewnętrznej. Jak w takich realiach powinna postępować Rosja? Po pierwsze rosyjskie elity muszą zrozumieć, że na Zachodzie Moskwa nie ma już przyjaciół. A zatem strategia obliczona na akceptację rosyjskich interesów w zakresie bezpieczeństwa jest niecelowa, bo nikogo nie da się w tym względzie przekonać. Tutaj kluczem do zrozumienia logiki, którą posługuje się rosyjski ekspert jest słowo „akceptacja”. Na nią nie ma szans, Rosja swe interesy w zakresie bezpieczeństwa musi, o czym pisze wprost, na Zachodzie „wymusić”. Trenin jednocześnie też argumentuje, iż to, że globalne starcie nie weszło jeszcze w gorącą fazę nie oznacza postulatu zaniechania aktywnej polityki, co jest równoznaczne z przejściem do kolejnej fazy konfrontacji. Jak argumentuje „W centrum rosyjskiej polityki konfrontacji z Zachodem i zbliżenia z państwami nieeuropejskimi winna stać sama Rosja. Będzie musiała coraz bardziej polegać na sobie”. A zatem strategia „oblężonej twierdzy” w obliczu przedłużającej się i zaostrzającej rywalizacji ma być pierwszym krokiem na drodze do zwycięstwa. Kolejnym musi stać się, Trenin podobnie jak większość rosyjskich elit nie ma tu wątpliwości, pokonanie Ukrainy i „zacieśnienie współpracy”, czyli w praktyce inkorporacja, Białorusi. Z Ukrainą trzeba wygrać, bo, jak argumentuje, porażka w tej wojnie będzie oznaczać, że prędzej czy później przeniesie się ona na teren Federacji Rosyjskiej.
Konieczne jest doprecyzowanie wyznaczonych celów operacji - argumentuje Trenin - i wykorzystanie wszelkich środków do ich osiągnięcia. Kontynuacja tego, co wielu obecnie nazywa ‘dziwną wojną’, prowadzi do przedłużenia działań wojennych, wzrostu strat i spadku międzynarodowego prestiżu Rosji. Rozwiązanie większości innych strategicznych celów Rosji zależy bezpośrednio od tego, czy i kiedy odniesie ona sukces strategiczny na Ukrainie.
A zatem wojnę trzeba wygrać szybko, nawet jeśli oznaczać to będzie potrzebę jej eskalowania i zwiększenia liczby ofiar. Jeśli zaś chodzi o rosyjską strategię średnio i długookresową, to musi ona, zdaniem rosyjskiego, eksperta koncentrować się na budowaniu relacji z państwami pozaeuropejskimi bo do starych realiów, w których dominowały powiązania z Europą nie ma już powrotu. Przy czym, jak proponuje, Rosja winna utrzymywać swoisty dualizm relacji:
Jeśli w sferze militarnej głównym kierunkiem z punktu widzenia Rosji jest teraz Zachód, to w innych sferach jest to reszta, większa i bardziej dynamiczna część świata.
Warto nieco uwagi poświęcić temu co Trenin rozumie pisząc o tym, że w sferze wojskowej głównym kierunkiem z punktu widzenia Rosji jest Zachód. Jest to tym ważniejsze, że jego zdaniem argument jądrowy, w obecnym stanie rywalizacji będzie, częściej używany, co zwiększa ryzyko eskalacji. Nie oznacza to jednak, iż Trenin namawia Kreml do rezygnacji z wykorzystania tego czynnika w charakterze narzędzia politycznego. W jego przesłaniu może to być wręcz ostatni argument, dzięki użyciu którego uda się zrealizować Moskwie zadanie, którym „po osiągnięciu strategicznego sukcesu na Ukrainie będzie wymuszenie na państwach NATO faktycznego uznania rosyjskich interesów, a także zapewnienie bezpieczeństwa nowych granic Federacji Rosyjskiej.” Te nowe granice, to nie tylko Krym i Donbas, ale również Chersońszczyna, do inkorporacji których nawołuje rosyjski ekspert. Postuluje on wreszcie przebudowę wewnętrznej polityki gospodarczej i społecznej w Rosji tak aby z jednej strony w większym stopniu była ona w stanie polegać na sobie, a z drugiej „w realiach wojny ekonomicznej” którą jego zdaniem Rosji wypowiedział Zachód być w stanie „zadać bolesne straty przeciwnikowi”. Chodzi w tym wypadku nie tylko o to o czym Trenin pisze wprost, czyli o dedolaryzację i „przemyślenie” polityki klimatycznej, ale zapewne również o traktowanie innych obszarów, w tym choćby eksportu żywności, w charakterze broni.
Stan ducha rosyjskiej klasy politycznej
W wystąpieniach tych odbija się dzisiejszy stan ducha rosyjskiej klasy politycznej i eksperckiej. Moskwa znalazła się w sytuacji konfliktu, którego się nie spodziewała, walki „na śmierć i życie”, której nie może przegrać. Chcąc zwyciężyć musi się zmobilizować, wytężyć wszystkie siły i odwoływać się do wszelkich, dostępnych jej narzędzi. Trzeba wygrać na Ukrainie za wszelką cenę, ale taki sukces nie będzie oznaczał końca zmagań. Wręcz przeciwnie już obecnie należy zacząć się przygotowywać do generalnego starcia z Zachodem, używając w celu jego osłabienia wszelkich dostępnych środków, nie wykluczając z tego katalogu tradycyjnie rozumianych sił wojskowych, a nawet starcia atomowego. Gdyby chcieć podsumować to, o czym w wielu wystąpieniach piszą rosyjscy analitycy, to należałoby stwierdzić, że nawołują do wojny totalnej, toczonej długo, z bezlitosną determinacją, na śmierć i życie, przy odwołaniu się do wszystkich dostępnych środków.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/599425-rosja-chce-wojny-totalnej