W ostatnich tygodniach w rosyjskich mediach społecznościowych pojawił się nowy typ krytyki działań militarnych na Ukrainie, który sprawia władzom w Moskwie niemały problem. Na Kremlu wiedzą, jak neutralizować przeciwników wojny i wrogów reżimu. Co robić jednak z sympatykami Putina i zwolennikami bezwzględnej rozprawy z Kijowem, którzy nie szczędzą gorzkich słów pod adresem rosyjskiego dowództwa wojskowego i politycznego?
Pułkownik Striełkow ma głos
Najbardziej rozpoznawalną twarzą wśród owych krytyków jest osławiony Igor Striełkow, czyli były pułkownik FSB Girkin, który w 2014 roku odegrał kluczową rolę w zajęciu Krymu, rozpętaniu wojny w Donbasie oraz zestrzeleniu malezyjskiego samolotu MH-17. Już wówczas zarzucał on ekipie Putina miękkość, uważając, że armia rosyjska powinna zająć Charków, Odessę, Zaporoże oraz inne miasta Ukrainy Południowej i Wschodniej, a następnie proklamować nowy twór zwany Małorosją. Także dziś prezentuje się jako zawzięty przeciwnik ukraińskiej niepodległości.
Tym, co odróżnia go od zdecydowanej większości rosyjskich komentatorów wojennych, jest fakt, że występując w mediach społecznościowych nie powtarza tez kremlowskiej propagandy o nieustannych sukcesach „specjalnej operacji wojskowej” oraz o „planowanych odwrotach na z góry upatrzone pozycje”, lecz wypowiada się wprost o porażkach na froncie oraz błędach rosyjskiego dowództwa.
Na przykład 28 kwietnia Striełkow napisał:
Ogólnie rzecz biorąc – wróg broni się kompetentnie, z uporem, utrzymuje kontrolę nad sytuacją i swoim wojskiem. W szeregach Zbrojnych Sił Ukrainy nie obserwuje się żadnej paniki. Jest absolutnie jasne, że dowództwo stawia na zwycięstwo w wojnie na czas i zadanie maksymalnych strat jednostkom uderzeniowym Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej (i Sił Zbrojnych LDNR) – przy powolnym ustępowaniu terenu. (…)
Ogólny wniosek jest niestety ponury: nie stanowiący żadnego zaskoczenia atak rosyjskiego zgrupowania w celu okrążenia donieckiego zgrupowania Zbrojnych Sił Ukrainy – spotkał się z zaciekłym oporem i już prawie na pewno wiadomo, że nie doprowadzi on do całkowitego okrążenia i pokonania wroga (jeśli nagle nie «spadną z nieba« 2-3 dodatkowe korpusy czołgów, które mogłyby gwałtownie przerwać front i przebić się głęboko na tyły Zbrojnych Sił Ukrainy). Żadne «Kanny« tu nie przejdą.
W tym ostatnim zdaniu Striełkow nawiązał do bitwy pod Kannami w 216 roku przed Chrystusem, gdy podczas drugiej wojny punickiej wojskom kartagińskim pod wodzą Hannibala udało się okrążyć i rozgromić legiony rzymskie. Takiego sukcesu – jego zdaniem – armia rosyjska nie powtórzy.
Szojgu do dymisji!
Jeszcze do niedawna Striełkow wypowiadał się o rosyjskim dowództwie dość wstrzemięźliwie. Czarę goryczy byłego pułkownika FSB przelało jednak zupełne rozbicie przez Ukraińców rosyjskiego batalionu w obwodzie łuhańskim. Doszło do niego 11 maja podczas forsowania rzeki Północny Doniec. Zginęło wówczas lub zostało rannych około 500 żołnierzy, a zniszczono około 80 jednostek sprzętu, głównie czołgów i transporterów opancerzonych.
Fotografie przedstawiające całkowity pogrom czołowej jednostki bojowej zaczęły krążyć po rosyjskim internecie. Widoczna na zdjęciach skala klęski okazała się tak wielka, że trudno ją było zbyć milczeniem lub typowym dla rosyjskiej propagandy stwierdzeniem, iż to tylko sprytny fortel mający na celu uśpienie czujności przeciwnika.
Trzy dni temu zdenerwowany Striełkow zażądał wprost dymisji rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu, zarzucając mu „przestępcze zaniedbanie”, a nawet wysuwając pod jego adresem podejrzenie o zdradę państwa. Spotkał go za to surowy osąd w reżimowych mediach, ale widać było, że krytycy nie bardzo wiedzą, jak mu odpowiedzieć. Trudno bowiem zarzucić Striełkowowi, że jest demoliberalnym zgniłkiem lub sługusem Ameryki, który powiewa białą flagą przed Zachodem. Wręcz przeciwnie, w swej wrogości do Ukrainy prześciga wielu swych oponentów, a na dodatek cieszy się dużym autorytetem w środowiskach wielkoruskich nacjonalistów.
Krytyka Głównego Trenera
Dziś Striełkow opublikował kolejny tekst, w którym wyjaśnił przyczyny swej krytyki pod adresem rosyjskich władz. Warto zacytować dłuższy fragment tego materiału, ponieważ oddaje on istotę dylematu, przed którym stoi dzisiaj Kreml.
W swym opisie sytuacji autor odwołuje się do metafory… sportowej. Jak stwierdza, przez całe lata wmawiano mu, że Rosja ma najlepszych zawodników na świecie, zaś reprezentacją kieruje najlepszy z możliwych trenerów. W takiej oto sytuacji dochodzi do zawodów i wówczas – jak pisze Striełkow:
nasi biegacze w sztafecie od pierwszych kroków zaczynają pozostawać w tyle, biegnąc w jakichś przedpotopowych sowieckich tenisówkach zamiast w nowoczesnych butach. A kiedy trampki rozpadają się w biegu, asystenci podają im na zmianę filcowe walonki z kaloszami. Nasi hokeiści wychodzą na lodowisko bez kijów, a bramkarzowi brakuje jednego ochraniacza na nodze. Piłkarze zmuszeni są do gry w zmniejszonym składzie, bo z jakiegoś powodu drużyna jest zdekompletowana, a na ławce rezerwowych muchy wygrzewają się na słońcu. Ciężarowcy nie potrafią podnieść sztangi, bokserzy upadają po pierwszym ciosie przeciwnika, a kajak tonie, gdy tylko zanurzy się w wodzie (według oficjalnej wersji: albo w wyniku pożaru z powodu niedopałka rzuconego przez sternika, albo z powodu fal na torze kajakowym). A na tle tego wszystkiego Główny Trener (nie wspominając już o Legendzie Sportu) odmawia jakichkolwiek komentarzy, z wyjątkiem jednego: „wszystkie zadania są pomyślnie wykonywane przez naszych sportowców, poczekajmy na kolejny etap zawodów, a tak w ogóle to najważniejszy jest nie wynik, ale uczestnictwo”.
A kiedy – w reakcji na całą tę hańbę, odważyłem się zagwizdać z oburzeniem i krzyknąć: „Trenera na mydło!” – to zaczęli tłumaczyć mi, że zachowuję się wyjątkowo niepatriotycznie, nieładnie i niesportowo. Że naszych sportowców, tak pewnie wkraczających na ostatnie miejsce w klasyfikacji indywidualnej i drużynowej, należy tylko pochwalić, a zarzuty wobec Głównego Trenera (Legendy Sportu w trakcie olimpiady nie tykam z zasady – i to wcale nie ze strachu przed Jego Autorytetem) to generalnie przestępstwo, za które nie tylko mogę zostać wyprowadzony ze stadionu, lecz także surowo ukarany grzywną, napotkawszy wcześniej uzbrojonych w kije „kibiców”
No dobrze. Powiedzmy, że się zamknę… Nawet obserwując, jak słynni «zawodowcy« na arenie nie potrafią rzucić oszczepem dalej niż ja (który nawet w młodości nie błyszczałem żadnymi talentami sportowymi) w szkole na zajęciach wychowania fizycznego. Ale krzyczeć „Chwała KPZR!”… och, przepraszam: „Chwała rosyjskiemu sportowi i Głównemu Trenerowi!” – nie mogę, po prostu nie mogę. No dobrze, gdybym to był tylko ja… ale przecież cały kraj patrzy na ten WSTYD. Na razie nie rozumieją do końca, co się właściwie dzieje, i mają nadzieję, że «zaraz po rozgrzewce nasi naprawdę najlepsi sportowcy wyjdą i pokonają wszystkich wro… przepraszam: rywali, tak jak „Bóg pokonuje żółwia”.
Ale co się stanie, gdy najbardziej nawet tępi i odurzeni piwem fani zrozumieją rzeczywistość? Popiół?
Drugiej szansy nie będzie
No właśnie, co się stanie, gdy Rosjanie zrozumieją, że na Ukrainie ich niezwyciężona armia („druga armia świata”) została rozbita w proch i pył przez „naród, który nie istnieje” i „państwo, którego nie ma”? Co się stanie, gdy dojdzie do nich, że car okazał się patałachem? Striełkow nieprzypadkowo pyta: popiół?
I to jest krytyka, której Kreml boi się bardziej niż głosów sprzeciwiających się wojnie. Rosjanie mogą władzy wiele wybaczyć, ale nie słabego cara, który przynosi wstyd państwu, ponosząc kompromitującą porażkę ze słabszym przeciwnikiem.
Striełkow widzi jasno, że sytuacja na froncie zmierza ku klęsce. Jego zdaniem, jest to ostatni moment, gdy można jeszcze odwrócić losy tej wojny. Mało tego – jest to ostatni moment, by uratować imperium. Nie zamierza więc milczeć i krytykuje. Na razie wprost tylko „Głównego Trenera”, ale ostrze krytyki wymierzone jest także w „Legendę Sportu”.
Problem Kremla polega na tym, że Striełkow przestał być sam. Po klęsce nad Północnym Dońcem dołączyło do niego w mediach społecznościowych bardzo wielu innych apologetów wojny i fanatycznych imperialistów. Używają tej samej retoryki wielkomocarstwowej co Putin, tak samo nienawidzą Ukrainy i też domagają się kontynuowania wojny. Widzą jednak przy tym to, co widzi cały świat, a nie widzi jeszcze większość Rosjan: fatalny stan rosyjskiej armii, katastrofalne dowodzenie oraz upokarzające klęski, których nie da się już niczym przesłonić. Są przeświadczeni, że jeśli teraz nie pokonają Ukrainy, to drugiej takiej szansy już nie będzie. Dlatego są coraz głośniejsi i bardziej zdeterminowani. Zadają sobie bowiem to samo pytanie, które zadał Striełkow: „co się stanie, gdy najbardziej nawet tępi i odurzeni piwem fani zrozumieją rzeczywistość?”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/598770-wladze-rosji-krytykowane-przez-zwolennikow-wojny
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.