„Jeśli spojrzymy na obecną sytuację, zauważymy, że po szoku nastąpił powrót do pewnej normalności: ceny przestały rosnąć i zaczęły spadać, dolar znów jest sprzedawany, jego kurs powrócił do poziomu sprzed kryzysu, a zatem ludzie nieco się uspokoili. Pierwszy szok już minął, a rzeczywisty wpływ sankcji na masowego konsumenta nie jest jeszcze widoczny. W chwili obecnej problemy gospodarcze są bardziej odczuwalne przez przedsiębiorców niż przez zwykłych ludzi” - mówi w rozmowie z portalem bielsat.eu Władisław Inoziemcew, rosyjski ekonomista i politolog. Inoziemcew jest ponadto dyrektorem i założycielem Centrum Studiów Postindustrialnych w Moskwie oraz członkiem Rady Naukowej przy Rosyjskiej Radzie Spraw Zagranicznych.
CZYTAJ WIĘCEJ: RELACJA. 78. dzień inwazji na Ukrainę. Rosjanie atakują wschód kraju. Okupanci usiłują zniszczyć obrońców Mariupola
„Sankcje działają i mogą działać jeszcze lepiej”
Inoziemcew w wywiadzie odpowiada m.in. na pytanie o to, czy sankcje nałożone na Rosję są „bezsensowne” skoro „nie wywierają one niezbędnej presji na gospodarkę rosyjską”.
Nałożenie sankcji jest słusznym posunięciem. (…) Rosja ma szalonego prezydenta, który nadal będzie prowadził wojnę na Ukrainie tylko dlatego, że stracił zdolność do prawidłowego postrzegania świata i oceny własnych możliwości. A to, ile pieniędzy uzyska z ropy i gazu, nie ma z tym nic wspólnego
— wyjaśnia.
Politolog dodaje również, że nie należy mieć nadziei na to, że Putinowi skończą się pieniądze na wojnę.
Kiedy rozmawiam z moimi ukraińskimi kolegami, często pytają mnie: “Kiedy Putinowi skończą się pieniądze?”. Odpowiadam, że niestety nigdy. Nie warto robić sobie nadziei
— przyznaje, dodając, że „sankcje działają i mogą działać jeszcze lepiej”.
Mogą działać jeszcze lepiej przy zakazie wszelkiego rodzaju handlu z Rosją, czyli dostaw czegokolwiek do tego kraju
— podkreśla.
Embargo na rosyjskie surowce
Rosjanin przyznaje, że Rosja mocno odczuje nałożenie embarga na rosyjskie surowce.
Tak, ten środek mocno uderzy w rosyjską gospodarkę. Rosja, sądząc po zeszłorocznych danych, nie otrzyma 99 mld euro (tyle kraje UE zapłaciły jej w zeszłym roku za dostawy energii). Obecnie byłaby ona wyższa, ponieważ ceny energii wzrosły – moglibyśmy mówić o 120 mld euro
— mówi, dodając jednak, że „to nie powstrzyma wojny”.
Rosyjscy konsumenci to ludzie przyzwyczajeni do niezbyt wysokiego poziomu dobrobytu. I od lat powtarzam, że żadne problemy gospodarcze w Rosji nie spowodują zmiany reżimu politycznego ani nawet poważnych protestów politycznych — przyznaje.
Dlaczego Rosjanie popierają wojnę?
Władisław Inoziemcew mówi również o zwykłych Rosjanach i o tym, dlaczego popierają wojnę.
Kiedy nie ma szczególnych sukcesów, wszystkim zaczyna się wydawać, że musimy pokazać, jacy jesteśmy wspaniali. A jak możemy to pokazać, jeśli nie możemy niczego wyprodukować, jeśli poziom życia jest u nas niższy niż w krajach rozwiniętych? Tutaj pojawia się potrzeba na pewne siłowe działanie. I istniała ona od dawna
— wyjaśnia, dodając, że kremlowska propaganda przekonuje Rosjan, że wszystko drożeje, bo m.in. „Zachód się od nas odwrócił”.
Aby ludzie nie myśleli o tym, trzeba mówić, że wokół są wrogowie, że Ameryka rujnuje nam życie, że na Ukrainie są naziści, że wszystkich należy zabić, a NATO zbliża się do naszych granic. Było to bardzo dobre narzędzie propagandowe. I jak widać, efekty są bardzo poważne
— przyznaje.
Co dalej z moskiewskim reżimem?
Rosjanin pytany był również o najbliższą przyszłość Rosji.
Myślę, że reżim Putina sam zabił się tą wojną. Z pewnością nie zostało mu jeszcze pięć lat. Putin jako człowiek, który kieruje Rosją, jest skończony
— stwierdza.
Odrodzenie Rosji jako potęgi gospodarczej jest prawie niemożliwe. Jest to kraj, bez którego świat nauczy się żyć w ciągu trzech lat. Nie będzie to Korea Północna pod względem reżimu, ale pod względem użyteczności gospodarczej dla świata, Rosja zmieni się w drugą Koreę
— dodaje.
kk/Bielsat.eu
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/598199-inoziemcew-mysle-ze-rezim-putina-sam-zabil-sie-ta-wojna