„Rosjanie są w pewnej desperacji, zwłaszcza że batiuszka Wołodia zarządził, iż 9 maja mają ogłosić jakieś zwycięstwo, a tutaj nie ma specjalnie co ogłosić. Może więc ogłosi 9 maja, że rozpoczął wojnę i to będzie ten sukces, o który mu chodzi. Nie wiadomo. Naprawdę, to jest wszystko w jakimś wielkim chaosie i trudno jest przewidzieć, co na pewno się wydarzy” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl były minister obrony narodowej, prof. Romuald Szeremietiew, ekspert ds. bezpieczeństwa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Ukraińscy wojskowi są niemalże pewni, że Rosjanie uderzą na Mołdawię. Jak Pan Profesor ocenia prawdopodobieństwo takiego manewru ze strony Rosjan? Czy mają na to siły? Mołdawia jest jednak stosunkowo niewielkim krajem. Jakie możliwości dałoby Rosjanom opanowanie Mołdawii?
Prof. Romuald Szeremietiew: Nie wiem, czy Rosjanom udałoby się opanować Mołdawię. Po pierwsze jest pytanie nie tylko, jakimi siłami dysponuje Mołdawia czy Ukraina, ale i Rosja? Czy rzeczywiście może pozwolić sobie na otwarcie jeszcze jednego frontu? Zwłaszcza, że zdaje się, że bezpośredniego kontaktu z Naddniestrzem Rosjanie nie mają i rozumiem, że ta operacja miałaby na celu, żeby ten kolejny zresztą korytarz zbudować. Nie wydaje mi się, żeby Rosja miała na tyle siły, ale nigdy nie wiadomo. Putin kieruje się trochę inną logiką, niż normalni ludzie.
Tym bardziej, że Rosjanie wydają się być coraz bardziej zdesperowani, w szczególności po tym, jak ranny został ich sztandarowy dowódca gen. Gierasimow.
Myślę, że Gierasimow się ucieszył, że go ranili, bo dzięki temu nie musi dowodzić - Putin wysłał go, żeby dowodził operacją w Donbasie, a ta operacja idzie stronie rosyjskiej bardzo marnie. Tak. Nie wiadomo, co jeszcze wymyślą koledzy. Trzeba na nich patrzeć z dużą ostrożnością, dlatego że rzeczywiście ma pani rację, że Rosjanie są w pewnej desperacji, zwłaszcza że batiuszka Wołodia zarządził, iż 9 maja mają ogłosić jakieś zwycięstwo, a tutaj nie ma specjalnie co ogłosić. Może więc ogłosi 9 maja, że rozpoczął wojnę i to będzie ten sukces, o który mu chodzi. Nie wiadomo. Naprawdę, to jest wszystko w jakimś wielkim chaosie i trudno jest przewidzieć, co na pewno się wydarzy.
Jest jeszcze pytanie o możliwości sprzętowe Rosji. Jednak poniosła ona bardzo duże straty.
Tak.
Jak Pan ocenia sytuację jeśli chodzi o te zdolności sprzętowe strony rosyjskiej? Czy Rosja jest w stanie wystawić dostateczną liczbę czołgów, żeby mieć jakieś jeżeli nie sukcesy, to przynajmniej dotrzymać pola na terenach, które udało jej się zająć?
Teoretycznie oni mają w magazynach trochę tych czołgów. Mówi się nawet o kilku tysiącach. Ale pamiętajmy, że to, że coś jest w magazynie, nie znaczy, że można tego użyć. W tej chwili jest sytuacja, że jedna rosyjska jednostka dostała z takich magazynów czołgi, okazało się, że wszystkie one są niesprawne - niektórym brakowało nawet silników - i dowódca tej jednostki w rozpaczy popełnił samobójstwo. Różne dziwne rzeczy mogą się wydarzyć.
Warto w tym momencie zwrócić uwagę na politykę rozkradania mienia wojskowego, która była prowadzona. W zasadzie to się mści w tej chwili na Rosjanach na każdym kroku…
Jest cała seria pożarów w różnych dziwnych miejscach na terenie Rosji. Są tacy, którzy twierdzą, że te pożary wybuchają dlatego, że ktoś po prostu chce ukryć fakt rozkradzenia rzeczy znajdujących się w takim obiekcie - żeby to ukryć, to najlepiej to wszystko podpalić, spalić. Wtedy razem z pożarem pójdą również i te straty, które poczynił taki przestępca. Niewykluczone. Jeżeli idzie o stronę rosyjską, złodziejstwo jest pewną cechą stałą. A to że na przykład minister Szojgu ma ogromny majątek, co niedawno gdzieś przeczytałem, w tym jakąś luksusową willę itd., to przecież oznacza, że nie stworzył tego majątku na stanowisku ministra obrony - wiadomo, że z czegoś te pieniądze musiały się wziąć. Brały się one z tego, że pan Szojgu „ministrował” obroną. Tak samo postępują wszyscy, którzy są niżej - każdy kradnie na swoim polu tyle, ile może ukraść, a skutek tego widzimy na polach Ukrainy, gdzie się ta armia wybrała.
Pytanie jeszcze, czy te doświadczenia zmienią w jakikolwiek sposób system zarządzania zasobami wojskowymi w Rosji? Jednak ta mentalność, odziedziczona po Związku Sowieckim, przetrwała mimo upadku ZSRS.
Rosjanie się nie zmieniają. Mają głęboko zakorzenioną mentalność i w ich tradycji, w ich historii i w nich samych. W związku z tym nie liczyłbym na jakieś istotne zmiany. A nawet gdyby podjęli jakąś próbę reformy, to w warunkach kiedy toczy się wojna przecież nie ma na to czasu. Trzeba sięgać po to, co jest w dyspozycji, a w dyspozycji jest, jak mówię, sprzęt niewiadomej jakości. Opisanych przeze mnie wyżej przypadków niesprawności sprzętu oczywiście może być więcej. To raczej nie był wyjątek, ale pewna reguła, jeżeli idzie o funkcjonowanie rosyjskiej armii i zachowanie oficerów, zaczynając od najniższego, a kończąc na ministrze obrony.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/596832-prof-szeremietiew-rosja-nie-ma-sil-zeby-opanowac-moldawie