„Jeżeli Rosjanie dalej będą się tak wykrwawiać w Donbasie, to za kilka dni, może tygodni nie będą w stanie w ogóle prowadzić operacji wojskowych” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Najpierw Rosja podwyższyła stan gotowości swojego arsenału jądrowego, potem groziła wybuchem III wojny światowej, a teraz Siergiej Ławrow w wywiadzie dla telewizji „Al-Arabiya” tonuje to wyrażając pogląd, że Moskwa nie uważa, że jest w stanie wojny z NATO i że nie „bawi się w wojnę jądrową”. Pytanie, w co gra w tym momencie Rosja? Czy to nie jest przejaw świadomości, że przegrywa?
Gen. Waldemar Skrzypczak: Było to przejawem histerii dyplomatycznej i politycznej Rosji. Rosja porusza się w tej chwili jak dzieci we mgle. To, o czym pani wspomniała, że najpierw grozili wszystkim atakami jądrowymi, łącznie z tym, że powiedzieli Japonii, że zaatakują ich bronią jądrową, trzy dni później zmieniają ton, mówią o tym, że absolutnie nie ma III wojny, choć Pieskow i Zacharowa jeszcze tydzień temu mówili, że są w stanie wojny z NATO, że to jest III wojna światowa. Na to wpływają dwa czynniki. Pierwszy to jest to, że tak jak pani wspomniała, czują, że przegrywają wojnę nie tyle na polach Ukrainy, bo tam to już przegrali, ale bardzo dotkliwie odczuwają presję polityczną i ekonomiczną całego świata, który w tej chwili stanął przeciwko Rosji. Do niedawna jeszcze Rosja się łudziła, że będzie miała sojuszników, przyjaciół, że te sankcje tak bardzo jej nie dotkną, ale okazuje się, że świat się zjednoczył w sankcjach, które są dla Rosji dotkliwe. Będą jeszcze dotkliwsze, bardziej odczuwalne. A jednocześnie ci, którzy deklarowali się jako sojusznicy Rosji w tej chwili milczą - siedzą cicho, milczą i nie deklarują jakiejkolwiek pomocy i wsparcia dla Rosji. Przeraża ich to, co Rosjanie zaczęli wyprawiać w Ukrainie. Przeraża ich to, że Rosjanie z taką bezmyślnością mordują ludzi, zabijają, grabią i to idzie w świat, to ma swoje konsekwencje w polityce, w dyplomacji. To, co się dzieje między innymi na forum ONZ - instytucji, o której wiadomo, że niewiele może, ale sam fakt, że na forum ONZ publikuje się wobec całej opinii światowej informacje o ludobójstwie, o tych mordach, grabieżach, gwałtach na dzieciach, to robi wrażenie. Rosjanie dostrzegają to, że w tej chwili zjednoczony świat jest przeciwko Rosji. To jest moim zdaniem główny powód zmiany retoryki Moskwy. Chociaż ja im do końca nie wierzę. Widać wyraźnie, że co tydzień zmieniają swoje poglądy. Dla mnie to zaczyna wyglądać jak kabaret, w którym Putin i Ławrow grają role główne - w kabarecie, gdzie w zasadzie opinia publiczna cały czas pokłada się ze śmiechu, dlatego że oni co chwila mówią co innego. Wydawałoby się, że od takich ludzi, takiej rangi, którzy reprezentują taką potęgę, można oczekiwać jakiegoś rozsądku politycznego, dyplomatycznego, a widać wyraźnie, że się gubią. Oni w tej chwili są w jakimś amoku, który często przejawia się polityczną, dyplomatyczną histerią. Pieskow, Zacharowa, Ławrow codziennie mówią co innego. Pogubili się. Świadczy to o tym, że przegrywają wojnę politycznie, dyplomatycznie, ekonomicznie i militarnie.
Jest tutaj jedna stała, a mianowicie taktyka spalonej ziemi. To Rosjanie sukcesywnie realizują od samego początku już niezależnie od płynącej z Kremla retoryki. Czy to jest przejaw jakiejś frustracji, czy to jest celowe, systemowe działanie? Jakie plany mają w Pana ocenie Rosjanie?
Widać wyraźnie, że Rosjanie nie mogą sobie poradzić z oporem ukraińskiej armii. Przegrywają. Przegrali w bitwie o Kijów, przegrywają w bitwie o Donbas. Tak na dobrą sprawę co poniektórzy eksperci mówią, że jest jednak postęp w tej ofensywie, że Rosjanie posuwają się do przodu, ale jeżeli przesuwają się dwa kilometry na dobę, to w skali operacyjnej jest to żaden postęp, bo straty, jakie ponoszą, nie są warte takiego postępu - znikomego postępu wojskowego, taktycznego. Rosjanie przegrywają moim zdaniem bitwę w Donbasie, tym bardziej, że celem Ukraińców jeśli chodzi o Donbas, jest wiązanie maksymalnej części sił armii rosyjskiej, bo tam rosyjska armia się wykrwawia. Jeżeli Rosjanie dalej będą się tak wykrwawiać w Donbasie, to za kilka dni, może tygodni nie będą w stanie w ogóle prowadzić operacji wojskowych.
Pyta pani, dlaczego oni stosują taktykę spalonej ziemi - to jest przejaw bezradności. Wydawało się, przynajmniej nam wojskowym, że to będzie operacja wojskowa, że to będą działania typowo wojskowe, ale okazuje się, że nie tylko, bo widać wyraźnie też, że Rosjanie nie dają sobie rady na polu walki i przegrywają z armią ukraińską. W starciach z tą ostatnią ciągle mają porażki, w związku z tym wyrobili sobie nową specjalizację, którą jest ludobójstwo i taktyka spalonej ziemi. Wyróżnia to armię rosyjską spośród innych armii świata w XXI wieku - ludobójstwo i taktyka spalonej ziemi. Ohydna specjalizacją, niegodna jakiejkolwiek armii na świecie.
Warto w tym momencie zauważyć, że nawet ta taktyka spalonej ziemi Rosjanom nie do końca wychodzi, dlatego że mimo ruin, zgliszcz, całego tego dramatu, jaki zafundowali Rosjanie, Ukraińcy nadal na tych zgliszczach są i nadal się bronią, czego chyba na Kremlu nie przewidziano.
Nie przewidziano. Plany na Kremlu były zupełnie inne. Oni mieli plan wygrania wojny. W zasadzie mieli dwa plany: plan wojny błyskawicznej, trzy- czterodniowej i plan defilady w Kijowie. Wszystko to już poszło do kosza. Poszedł też do kosza plan B czyli szybkiego zdobycia Donbasu. Teraz realizują plan C, czyli chcą zdobyć Donbas na kierunku południowym, chersońskim, chcą wyjść na kierunek Chersoń-Krzywy Róg, ale ukraińska armia skutecznie im to uniemożliwia. Rosjanie próbują tym zamieszaniem wokół Naddniestrza odwrócić uwagę Ukraińców od kierunku chersońskiego, ale Ukraińcy są przygotowani, mają swoje wojska i w zasadzie to wojsko z Naddniestrza niewiele mogłoby zrobić. Powiem więcej, Ukraińcy tym, co dzieje się w Naddniestrzu w ogóle się nie przejmują - chcieliby pewnie, żeby to wojsko stamtąd ruszyło, co pozwoliłoby ukraińskiej armii dokonać inwazji na Naddniestrze, wygonić stamtąd to wojsko i oddać to terytorium Mołdawii i byłby święty spokój z tematem Naddniestrza.
Wydaje się, że Rosjanie będą szukali kolejnego planu - planu D - który pozwoli im przed dniem 9 maja szukać takiego rozwiązania, które wstrzyma działania wojskowe, na przykład wzdłuż linii frontu. Na terytoriach, które opanowali ogłoszą, iż cel ich operacji został osiągnięty. Na zajętych terytoriach ogłoszą referendum, wynik którego znamy wszyscy, że 99,9 proc. jest za tym, żeby to była część Rosji i pewnie na tym póki co poprzestaną, bo do 9 maja muszą coś ogłosić. Moim zdaniem na terytoriach, które zajęli w tej chwili ogłoszą, że ten cel operacji został osiągnięty, choć nie jest to wcale prawdą, ale nie mają wyjścia, gdyż szukają rozwiązania. Drugie to jest to, że na tych terenach, które zajęli, które utrzymują, zrobią niby referendum i ogłoszą, że to quasi państwo, które jest na tym zajętym terenie, chce być przyłączone do Rosji. To będzie prawdopodobnie ogłoszone na defiladzie 9 maja.
Jaka w Pana ocenie powinna być reakcja Ukrainy? Czy nie należałoby wykrwawić Rosji do końca i doprowadzić do sytuacji, w której przez kilkadziesiąt lat nie będzie ona w stanie przeprowadzić żadnej kolejnej inwazji?
Tak. Oczywiście. To się dzieje. Ukraińcy wykrwawiają armię rosyjską. Nawet jeżeli Putin by chciał zawieszenia broni, Ukraińcy nie powinni się na to zgodzić, bo teraz to Ukraińcy będą zdobywali stopniowo przewagę, dzięki temu, że dostają sprzęt z Zachodu, m.in. z Polski. Mają nowe jednostki, które się formują, docierają na front i stopniowo Ukraińcy będą zyskiwali nad wojskami rosyjskimi przewagę. Wojska rosyjskie są wykrwawione, nie mają nowych sił. Nie zrobili mobilizacji, w związku z tym armia rosyjska będzie miała coraz mniejsze możliwości, a coraz większe - armia ukraińska. Ukraińcy nie powinni się zgodzić na jakiekolwiek formy pokoju czy zawieszenia broni po to, żeby uniemożliwić Putinowi po pierwsze ogłoszenie zwycięstwa, a po drugie, żeby Putin nie miał czasu na to, żeby swoje siły zreorganizować i na przykład przeprowadzić mobilizację, co prawdopodobnie zrobi po 9 maja, żeby nie psuć dobrego nastroju w czasie świętowania. Przeprowadzi powszechną mobilizację - częściową lub całkowitą - po 9 maja. On musi swoje wojsko uzupełnić, bo jak tego nie zrobi, to armia ukraińska w dwa tygodnie ich rozjedzie tym potencjałem, który odtwarza.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/596588-gen-skrzypczak-rosjanie-nie-moga-sobie-poradzic-z-oporem