Prezydent Ukrainy podzielił się z „Timesem” swoimi dramatycznymi wspomnieniami z pierwszych godzin wojny. Okazuje się, że Wołodymyr Zełenski już na początku rosyjskiej agresji mógł trafić, wraz z rodziną, do niewoli.
Przed tą nocą takie rzeczy widzieliśmy tylko w filmach
— przyznał Andriy Yermak, szef personelu Wołodymyra Zełenskiego.
Zaczęło się
— te słowa prezydent miał wypowiedzieć na wieść o pierwszych wybuchach.
Ucieczka z pałacu
Rodzina Zełenskich w momencie wybuchu wojny mieszkała w Pałacu Maryjskim, który jest siedzibą głowy ukraińskiego państwa. Szybko jednak podjęli decyzję o opuszczeniu tego miejsca ze względów bezpieczeństwa.
Prezydent i Pierwsza Dama musieli uciekać razem z dziećmi.
Obudziliśmy ich. Było głośno. Słyszeliśmy eksplozje
— wspomina Zełenski.
Wtedy też wojsko poinformowało głowę państwa, że w Kijowie pojawiły się oddziały rosyjskich spadochroniarzy, którzy mieli schwytać prezydenta i jego rodzinę. Sytuacja wydawała się wówczas nierealna. Była jednak do bólu rzeczywista.
Gdy Rosjanie ostrzelali dzielnicę rządową, strażnicy zamknęli budynek, a przebywającym w nim osobom przynieśli karabiny i kamizelki kuloodporne. Dopiero wtedy wyszło na jaw, że jedyną osobą, która sprawnie posługuje się bronią jest Ołeksij Arestowycz, który służył w ukraińskim wywiadzie wojskowym.
To był absolutny dom wariatów
— przyznał.
Orędzie do narodu
Po przetrwaniu pierwszej nocy, Wołodymyr Zełenski wyszedł na dziedziniec, aby nagrać film skierowany do swoich rodaków. Podkreśla, że to właśnie wtedy zrozumiał, jak ważną rolę ma do odegrania.
Rozumiesz, że oni patrzą. Jesteś symbolem. Musisz działać tak, jak musi działać głowa państwa
— tłumaczy prezydent Ukrainy w rozmowie z dziennikarzami.
gah/”The Times”/gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/596467-zelenski-mogl-trafic-do-niewoli-slyszelismy-eksplozje