Rosjanie barbarzyńsko łupią i plądrują najechaną Ukrainę. Ale w stosunku do własnego państwa zachowują się podobnie. W tym można upatrywać jakiejś nadziei dla cywilizowanego świata. Konrad Kołodziejski opisuje na łamach „Sieci” wstrząsające, grabieżcze praktyki rosyjskich żołnierzy.
Autor zaznacza, że:
W ciągu najbliższych dwóch tygodni reżim w Moskwie chce ogłosić swoje zwycięstwo w wojnie z Ukrainą. Ma to oczywiście znaczenie symboliczne i propagandowe. 9 maja obchodzony jest w Rosji Dzień Zwycięstwa, a agresję na Ukrainę przedstawia się w Moskwie jako starcie z „nazizmem”, a więc współczesną powtórkę z sowieckiej wojny ojczyźnianej (1941–1945).
Autor zauważa:
Rzeczywiście można tu dostrzec wiele podobieństw, choć raczej nie takich, o których dudni kremlowska propaganda.
Kołodziejski podkreśla:
Szlak sowieckiej armii oraz idących za nią oddziałów zaporowych często znaczyły ruiny, grabież i gwałty na ludności cywilnej. Od tamtego czasu niewiele lub zgoła nic się nie zmieniło.
Tłumaczy, skąd pochodzi taki styl działania:
Rosja wywodzi się z tradycji średniowiecznej ordy mongolskiej. I tak jak niegdyś orda uważa zdobyte tereny za swój łup – zarówno w sensie dosłownym, co oznacza, że żołnierze mają prawo rabować i gwałcić wrogów, jak i w sensie szerszym, że terytoria, które zostały podbite kosztem krwi rosyjskich żołnierzy, po prostu do niej przynależą […]. Białoruski niezależny bloger Maksim Mirowicz dodaje do tego jeszcze jedno ważne spostrzeżenie, że Rosjanie wychowani w biedzie i w kulcie przemocy po prostu nienawidzą tych, którym się lepiej powiodło.
Autor stwierdza, że przeciętny Rosjanin nie ma na celu poprawy swojej sytuacji, ale pogorszenie sytuacji innych:
To właśnie ten mechanizm staje się podczas wojny ważną siłą napędową rosyjskiego okrucieństwa. Wyjaśnia, że większość rosyjskich żołnierzy pochodzi z biednej prowincji: żyją w ponurej rzeczywistości kształtowanej przez biedę, przemoc, wszechobecny alkoholizm i korupcję władzy. Jedynym oknem na świat jest dla nich telewizor, z którego bez przerwy sączy się nienawistna propaganda, zręcznie podgrzewająca ich kompleksy […]. Dla tych ludzi służba wojskowa jest często jedyną dostępną szansą na poprawę życia, stabilną płacę, mieszkanie, awanse, wyjazdy. Dlatego to właśnie z takich środowisk rekrutuje się duża liczba rosyjskich żołnierzy. Nie zmieniają oni jednak swoich nawyków, przeciwnie, przenoszą je ze sobą do koszar. Nic więc dziwnego, że rosyjska armia przypomina ciągle, zewnętrznie i mentalnie, hordę wpółdzikich barbarzyńców.
Kołodziejski informuje, że takie działania Rosjan mają swoje dalsze skutki:
Armia, której głównym celem są grabieże i gwałty, nie jest w stanie skupić się na walce. Jest zbyt zdemoralizowana, aby odnosić poważne sukcesy w boju. To zresztą widać dziś w całej okazałości na Ukrainie. Co więcej, jest to zaledwie jeden z przejawów strukturalnej korupcji, która stanowi fundament całego państwa rosyjskiego […]. Zdemoralizowana i skorumpowana armia niszczy i rabuje nie tylko przeciwnika, ale też własne szeregi. To jedna z głównych przyczyn słabości Rosjan.
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół.
Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/595883-kolodziejski-w-nowym-numerze-sieci-armia-maruderow