Socjaldemokraci z SPD postrzegają siebie jako partię pokojową. Jednak ich największym błędem było „uprzejme traktowanie zbrodniarza wojennego Władimira Putina, który zamiast pokoju przyniósł wojnę” oraz uzależnił Niemcy od rosyjskiego gazu – pisze w środę portal dziennika „Bild”. Krytyki skierowanej do SPD nie brakuje także w innych niemieckich tytułach.
CZYTAJ TAKŻE: Ambasador Ukrainy punktuje Niemcy na antenie ZDF ws. dostaw dla armii. „Broni, której potrzebujemy, nie ma na tej liście”
W artykule „Bilda” skrót SPD (Socjaldemokratyczna Partia Niemiec) zostaje rozwinięty jako Sozialdemokratische Peinlichkeit Deutschlands (Socjaldemokratyczny Wstyd Niemiec).
Najbardziej żenującym przykładem postawy SPD jest były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, który już od 2005 roku znajduje się na „liście płac Putina” - ocenia „Bild”. Dodaje, że Schroeder określał Putina jako „doskonałego demokratę”, w 2017 roku skrytykował obecność żołnierzy NATO na Litwie, zaś rządy Donalda Trumpa skomentował:
W porównaniu z prezydentem USA, mamy szczęście, mając Putina.
Schroeder do dziś współpracuje z rosyjskimi spółkami Gazprom i Nord Stream, nie odciął się od działań Putina i Rosji.
Żenująca próba działań Schroedera jako rozjemcy w Moskwie nie powiodła się
— przypomina „Bild”.
Krytyka w kierunku Steinmeiera
Obecny prezydent RFN Frank-Walter Steinmeier (SPD) przed laty kierował biurem kanclerza Schroedera, a za czasów Angeli Merkel był ministrem spraw zagranicznych. Kiedy w 2016 roku 10 tys. żołnierzy NATO przeprowadzało manewry w Polsce i krajach bałtyckich, by ćwiczyć obronę terytorium podobnego do Krymu (zaanektowanego przez Rosję w 2014 roku), Steinmeier narzekał na „głośne potrząsanie szabelką i wycie wojenne na wschodniej granicy sojuszu” – podkreśla gazeta.
Do 2021 roku Steinmeier chwalił projekt gazociągu Nord Stream; teraz przyznaje - „zawiedliśmy”, pozostaje jednak „niepożądanym przez Ukrainę” gościem – zauważa „Bild”.
Niemiecka gazeta podkreśla, że od początku rosyjskiej inwazji lewica zwleka z dostawami ciężkiej broni na Ukrainę. Czołowym przykładem takiego zachowania jest tu kanclerz Olaf Scholz (SPD), który wciąż przekonuje, że do rozwiązania konfliktu potrzebne jest przede wszystkim „tak dużo działań dyplomatycznych, jak to możliwe”. Jeszcze na krótko przed wybuchem wojny twierdził, że kontrowersyjny rosyjski gazociąg Nord Stream 2 nie jest „niemieckim projektem państwowym”, lecz „prywatnym przedsięwzięciem” - czytamy dalej.
Problem ważnej polityk SPD Manueli Schwesig
Premier Meklemburgii-Pomorza Przedniego Manuela Schwesig „spędziła lata na rozmowach z kierownictwem putinowskiego Gazpromu o przeforsowaniu nowego gazociągu dla dostaw rosyjskiego gazu”, przekonywała nawet senatorów USA, że „nie ma mowy o jednostronnej zależności od Rosji” - podkreśla „Bild”.
Pomimo amerykańskich sankcji, Schwesig pomogła założyć w 2021 roku państwową „fundację ochrony środowiska”, której celem było doprowadzenie do uruchomienia NS 2, obchodząc sankcje - pisze gazeta. Uzupełnia, że w sprawie działań Schwesig i fundacji zapowiadane jest powołanie komisji śledczej.
Podczas gdy Ukraina ponawia pilne prośby do Niemiec o broń, minister obrony Christine Lambrecht (SPD) wypoczywała do wtorku na wakacjach nad morzem – podsumowuje „Bild”.
„Wielu sąsiadów Niemiec patrzy teraz na nie innymi oczami”
Krytyczne głosy w kierunku Olafa Scholza i SPD pojawiają się także w innych niemieckich gazetach, które cytuje polski oddział Deutsche Welle.
Rząd niemiecki chce powiązać swoją pomoc z różnymi projektami. W tej chwili najwyraźniej nie ma nic do zaoferowania Ukrainie, jeśli chodzi o broń. W związku z tym obietnica przekazania jej dwóch miliardów euro okazuje się wyłącznie chwytem PR-owym
— pisze gazeta biznesowa „Handelsblatt“ z Duesseldorfu.
Niezadowolenie z powodu polityki niemieckiego rządu wyrażają również bawarskie pisma.
Europa łączy i jednoczy się w obliczu zagrożenia. Szwecja, Finlandia, a nawet Szwajcaria i od dawna uchodząca za niezbyt pewną jako partner Turcja odkrywają właśnie (ponownie) wartość stabilnego zakotwiczenia na Zachodzie. Byłoby niebezpieczne, gdyby Niemcy, negujące dostawy broni na Ukrainę, wybrały inną drogę, a mianowicie drogę strategicznej dwuznaczności i milczącego porozumienia z Kremlem, utrzymanej w tradycji naiwnej i jednostronnej polityki Schroedera i Merkel, opartej niemal wyłącznie na interesach gospodarczych
— podkreśla „Muenchner Merkur”.
To, co niedawno przedstawił kanclerz Scholz, może być nawet punktem zwrotnym w podwójnym sensie. Rząd zdał sobie wprawdzie sprawę z tego, że same dobre rady i odwoływanie się do kompasu moralnego nie wystarczą. Równocześnie jednak osiągnięto punkt zwrotny i wielu sąsiadów Niemiec patrzy teraz na nie innymi oczami. Przypomina to niemal baśń ‘Nowe szaty króla’. Świat kręci głową i dostrzega nagle ze zdumiewającą jasnością niemieckie słabości
— zaznacza „Augsburger Allgemeine”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Gorzkie słowa w „Die Welt”
Podczas wtorkowej konferencji prasowej kanclerz Olaf Scholz tłumaczył, dlaczego Niemcy będą nadal wstrzymywać się z dostawami ciężkiej broni dla Ukrainy, jednak kilka powodów podanych przez szefa rządu nie odpowiada prawdzie – pisze w środę „Die Welt”.
Scholz stwierdził, że już od początku rosyjskiej inwazji Niemcy „podjęły zdecydowane działania” i dostarczały Ukrainie broń.
Wielu w Europie poszło za naszym przykładem
— dodał.
Jak wskazuje „Die Welt”, nie może jednak w tym przypadku być mowy o „wiodącej roli Niemiec”. Scholz po raz pierwszy poinformował o chęci dostarczania broni Ukrainie za pośrednictwem Twittera 26 lutego. Tego dnia Belgia, Czechy i USA zapowiedziały już dostarczenie Ukrainie ręcznych wyrzutni rakiet.
Wielka Brytania już pod koniec stycznia - jako pierwszy kraj - dostarczyła Ukrainie 2 tys. wyrzutni przeciwpancernych typu NLAW. Przed rozpoczęciem wojny informacje o dostawach broni dla Ukrainy podały także Litwa oraz Polska, a 25 lutego dołączyła do tego grona Estonia.
Scholz twierdzi także, co często potwierdzała minister obrony Christine Lambrecht, że Bundeswehra nie posiada zapasów broni, które mogłaby wysyłać.
Wiadomo, że jeśli chodzi o broń ciężką, to Bundeswehra dysponuje transporterami opancerzonymi i czołgami, a także samobieżnymi haubicami, które przemysł jest w stanie uzupełniać i dostarczać w perspektywie średnio- i długoterminowej
— pisze „Die Welt”.
Zauważa też, że do wysyłania najlepiej nadawałyby się pojazdy dostępne w stosunkowo dużych ilościach, będące wciąż w produkcji, takie jak transportery opancerzone Boxer, których w ciągu ostatniej dekady do Bundeswehry trafiło łącznie 405.
Scholz przekonywał także, że armia niemiecka nie powinna przekazywać broni, która może okazać się „potrzebna do obrony terytorium NATO”. Jednak brytyjski wiceminister obrony James Heappey ocenia, że Niemcy, planujące przeznaczać 2 proc. PKB na obronę, mogą nabyć „niewiarygodną ilość broni konwencjonalnej i systemów uzbrojenia”.
Kanclerz stwierdził także podczas wtorkowej konferencji, że wojska ukraińskie nie potrafią obsługiwać ciężkiej broni, używanej przez Bundeswehrę i sens ma wysyłania jedynie systemów już używanych przez ukraińską armię.
Wszyscy partnerzy doszli do tego wniosku
— dodał Scholz.
Jak zauważa „Die Welt”, rozwiązanie w tej kwestii znalazło już wojsko USA, które zapowiedziało szkolenie ukraińskich artylerzystów w obsłudze haubic. Siły ukraińskie szkolić mają także Brytyjczycy.
Scholz przekonywał ponadto, że działania Niemiec w kwestii dostaw broni dla Ukrainy „są ściśle skoordynowane z partnerami w Europie i po drugiej stronie Atlantyku”.
Działanie Niemiec na własną rękę byłoby błędem
— powiedział sugerując, że kraje partnerskie również nie zdecydowały się na dostarczanie ciężkiej broni.
Nie jest to prawdą – podkreśla „Die Welt”, przypominając, że 7 kwietnia podczas szczytu NATO kraje członkowskie zgodziły się dostarczyć Ukrainie ciężką broń. Czechy już 5 kwietnia ogłosiły, że wyślą na Ukrainę transportery opancerzone i czołgi konstrukcji radzieckiej. Do Czech dołączyły Estonia i Słowacja.
Od paru dni także USA dostarczają broń ciężką, w tym haubice, śmigłowce Mi-17, pojazdy opancerzone. Holandia, Belgia i Kanada poszły w ślady Amerykanów.
mm/gah/PAP/dw.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/595157-spd-i-scholz-pod-ostrzalem-niemieckich-mediow