„Ukraińcy wiedzieli, jaki jest zasięg tych pocisków i tu mnie bardzo dziwi, dlaczego utrzymywali ten okręt w promieniu skutecznego rażenia. Dla mnie to jest niewytłumaczalne. To jest kolejna teoria na ten chaos, który panuje w systemie dowodzenia Rosjan. Tego się nikt nie spodziewał. Muszę pani powiedzieć, że te rzeczy, które się dzieją, są tak irracjonalne, że nawet mając doświadczenie po tylu latach służby w marynarce i paru udziałach w zagranicznych misjach bojowych stawiam sobie pytanie, gdzie jest racjonalność, bo już to wszystko ze strony Putina wyszło z racjonalności. To jest nieracjonalne” – mówi w rozmowie z portalem adm. Ryszard Demczuk, były inspektor Marynarki Wojennej w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Wszystko wskazuje na to, że krążownik Moskwa został trafiony rakietami Neptun. Na ile w Pana ocenie rzeczywiście tak było i jak duża jest to strata dla rosyjskiej floty?
Adm. Ryszard Demczuk: Dzisiaj był bardzo ładny komentarz mojego dawnego podwładnego, eksperta – wypowiadał się na ten temat komandor Dura. Nie mogę powiedzieć nic więcej, chociaż organicznie z tymi rakietami jestem blisko, bo jako były dowódca okrętu rakietowego i dowódca dywizjonu okrętów rakietowych mnóstwo podobnych rakiet wystrzeliłem podczas ćwiczeń. To jest nowsza generacja rakiet, których my dawniej używaliśmy – Uran – to są bardzo dobre rakiety. Jest to wszystko bardzo prawdopodobne, co nastąpiło, ponieważ zdolności tego typu broni precyzyjnego rażenia są znane, były już pokazywane światu, natomiast to, co pokazali Ukraińcy w tym konflikcie, myślę, że jest dla Rosjan ogromne zaskoczenie. Dla mnie ten scenariusz jest jak najbardziej prawdopodobny, chociaż tutaj brak stuprocentowych potwierdzeń, jednak uważam, że jest to bardzo prawdopodobne i myślę, że Rosjanom dopiero zaczynają się oczy otwierać.
Jakie znaczenie miało zatopienie tego krążownika?
Po pierwsze symboliczne. W ten sposób nastąpił tzw. przekaz, co my możemy, czyli demonstracja siły broni precyzyjnego rażenia przez Ukraińców. Okręt jako taki był wiekowy – dosyć stary okręt, tzw. wizytówka Putina, którą się bardzo chwalił i zresztą przypisał się do niej. Ale druga strona jest taka, że potencjał kierowanych pocisków rakietowych, jakie miał zgromadzone na swoim pokładzie, stanowił kolosalne zagrożenie. Czyli gdyby oni chcieli kontynuować swoją operację w kierunku Odessa i Brzeg – w tym obszarze – to z tego krążownika byłoby ogromne wsparcie rakietowe. W tej chwili nie mają krążownika i dostali po nosie, a Ukraińcy pokazali czytelny sygnał, co mamy i co możemy.
Mówi się, że na tym okręcie były rakiety uzbrojone w głowice jądrowe. Czy w Pana ocenie są to wiarygodne informacje?
To trzeba mieć naprawdę informacje, żeby to powiedzieć. Ja mogę powiedzieć: nie potwierdzam i nie zaprzeczam, ponieważ nie posiadam takich informacji. Tu można spekulować. Daleki byłbym od stawiania jakichkolwiek wniosków nie posiadając wiedzy, a takowej nie posiadam.
Czy fakt utraty przez Rosjan tego krążownika jest w jakimś stopniu decydujący dla dalszych rozgrywek w tej wojnie?
Myślę, że to nie jest tzw. game changer, to nie jest kamień milowy i to nie jest punkt zwrotny, gdzie coś miałoby się zmienić, ale to daje bardzo dużo do myślenia. To jest kolejny sygnał, który taką hipotezę zaczyna potwierdzać, że ten ogromny rosyjski słoń militarny jednak jest na glinianych nogach.
Tym bardziej, że Rosjanie wiedzieli, zdawali sobie sprawę, że Ukraińcy te Neptuny posiadają, bo Ukraińcy się tym publicznie chwalili.
Absolutnie tak. Doskonale znali ten typ precyzyjnego uzbrojenia – te pociski kierowane woda-woda oczywiście, że doskonale znali. Wiedzieli też, jaki jest zasięg tych pocisków i tu mnie bardzo dziwi, dlaczego utrzymywali ten okręt w promieniu skutecznego rażenia. Dla mnie to jest niewytłumaczalne. To jest kolejna teoria na ten chaos, który panuje w systemie dowodzenia Rosjan. Tego się nikt nie spodziewał. Muszę pani powiedzieć, że te rzeczy, które się dzieją, są tak irracjonalne, że nawet mając doświadczenie po tylu latach służby w marynarce i paru udziałach w zagranicznych misjach bojowych stawiam sobie pytanie, gdzie jest racjonalność, bo już to wszystko ze strony Putina wyszło z racjonalności. To jest nieracjonalne.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/594585-adm-demczuk-z-moskwy-rosjanie-mieliby-ogromne-wsparcie