Dopiero z dzisiejszej perspektywy staje się zrozumiałe, dlaczego ostatniego dnia zeszłego roku Putin nakazał zdelegalizować Stowarzyszenie Memoriał. Wielu dziwiło się wówczas: w czym reżimowi przeszkadzać może organizacja dokumentująca zbrodnie z zamierzchłych czasów komunistycznych? Dlaczego zbieranie dowodów ludobójstwa może być uznane za działalność antypaństwową, ekstremistyczną, a nawet wręcz terrorystyczną?
Odpowiedź jest prosta: właśnie dlatego. W momencie, gdy Putin nakazał rozwiązać Memoriał, gotowe już były listy proskrypcyjne ukraińskich elit przeznaczonych do eliminacji. Gotowy był scenariusz zlikwidowania narodu ukraińskiego.
„Denazyfikacja” czyli eksterminacja
Skoro Putin wielokrotnie powtarzał, że nie istnieje nic takiego, jak odrębny naród ukraiński, to należy go zlikwidować. Na tym polegać ma „denazyfikacja” Ukrainy, która – jak to wyraził dosłownie reżimowy politolog rosyjski Timofiej Siergiejcew – jest równoznaczna z „deeuropeizacją” i „deukrainizacją”.
Żeby Ukraina przestała być Ukrainą, a naród ukraiński stał się częścią narodu rosyjskiego, konieczna jest eksterminacja elit przywódczych i umysłowych, czyli tych, którzy decydują o kształtowaniu świadomości zbiorowej oraz tożsamości narodowej. Dlatego pierwotny plan Kremla zakładał likwidację elity politycznej i intelektualnej państwa ukraińskiego, co – w myśl prawa międzynarodowego – podpada pod kategorię ludobójstwa.
Gdy opór okazał się większy niż przypuszczano, stwierdzono, że „denazyfikacja” objąć musi szersze kręgi społeczne także na poziomie lokalnym. Dlatego w okupowanych miastach mordowano miejscowych urzędników państwowych, działaczy samorządowych, pozarządowych aktywistów, nauczycieli, trenerów, sportowców etc. Powodem egzekucji mogło być nawet wyrażenie przywiązania do ukraińskiej państwowości. Nieprzypadkowo Putin w kontekście wojny na Ukrainie mówił o „ostatecznym rozwiązaniu”, które trzeba osiągnąć wszelkimi dostępnymi środkami.
Część ofiar znajdowano w zbiorowych mogiłach z rękoma związanymi na plecach. Niektórzy z nich zostali zastrzeleni strzałem z bliska w tył głowy. Dokładnie tak, jak w przypadku zbrodni stalinowskich, które badał Memoriał. Nic zatem dziwnego, że zajmowanie się takimi sprawami zostało uznane za niebezpieczne dla putinowskiego reżimu.
Zniewolenie jako „wyzwolenie”
Argumentacja, jakiej użył 28 grudnia 2021 roku rosyjski Sąd Najwyższy, nakazując likwidację Stowarzyszenia, jest używana dziś przez Kreml wobec tych, którzy próbują powiedzieć głośno prawdę o zbrodniach na Ukrainie. Sąd stwierdził mianowicie, że Memoriał „spekuluje wokół tematu represji i tworzy fałszywy obraz ZSRR jako terrorystycznego państwa, zniekształca historię Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i rehabilituje nazistowskich zbrodniarzy”.
Dokładnie tak dzieje się dzisiaj. Parafrazując słowa sądu: ten, kto mówi, że w Buczy, Borodiance, Irpieniu czy Makarowie mordu dokonała armia rosyjska, „spekuluje wokół tematu represji i tworzy fałszywy obraz Rosji jako terrorystycznego państwa, zniekształca historię interwencji wojskowej na Ukrainie i rehabilituje neonazistowskich zbrodniarzy”.
Moskwa postępuje dziś w sprawie Buczy dokładnie tak samo jak niegdyś w przypadku mordu na polskich jeńcach wojennych w Katyniu. Zaprzecza, by miała coś wspólnego ze zbrodnią, zrzucając winę na innych: kiedyś na Niemców, dziś na Ukraińców. Przy czym podobnie zafałszowuje kontekst historyczny. Obecnie pakt Ribbentrop-Mołotow przedstawiany jest jako układ obronny przed agresją ze strony Zachodu; wkroczenie armii sowieckiej 17 września 1939 roku na ziemie wschodnie II RP – jako wyzwolenie Białorusinów, Ukraińców i Litwinów spod polskiej okupacji; zbrojna agresja na Ukrainę 24 lutego 2022 roku – jako próba oswobodzenia Ukraińców spod jarzma neonazistowskiego rządu; a zbrodnie rosyjskich żołnierzy na bezbronnej ludności cywilnej – jako denazyfikacja.
Stowarzyszenie Memoriał zajmowało się także odkłamywaniem zafałszowanej przez kremlowskie władze historii. Czyli dokładnie tym, czego oparty na kłamstwie reżim Putina boi się dziś tak bardzo, że znowelizował kodeks karny, przewidując do 15 lat więzienia za mówienie prawdy o wojnie na Ukrainie. Dlatego nawet badanie ludobójstwa dokonanego niegdyś przez Stalina jest niebezpieczne dla obecnej władzy. Mogłoby to bowiem wywołać niepożądane skojarzenia lub – o zgrozo! – zachęcić kogoś w Rosji do badania zbrodni Putina.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/594470-teraz-wiadomo-dlaczego-putin-kazal-zlikwidowac-memorial