„Jego aktorskie talenty niesamowicie się przydały, ale przypominam, że sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby prezydent Ukrainy okazał się politykiem tchórzliwym, albo gdyby Ukraina okazała się państwem słabym, rozpadła się w wewnętrznym konflikcie po pierwszym ataku Rosjan. Tak się nie stało. A to, jak Zełenski prezentuje odwagę Ukraińców w świecie jest mistrzostwem – od strony PR wielu może się uczyć” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, historyk, wykładowca KUL.
wPolityce.pl: Zanim 24 lutego Rosja najechała na Ukrainę, co można było powiedzieć o Wołodymyrze Zełenskim, jako prezydencie? Jaką ścieżkę obrał dla swojego państwa? Wydawałoby się, że Ukraina potrzebuje silnego polityka, jako prezydenta, a nie nowicjusza.
Prof. Mieczysław Ryba: Ukraina cierpiała na ustrój oligarchiczny, on stanowił i sanowi blokadę dla tego kraju na różnych poziomach – oczywiście to nie jest tak, jak w Rosji, ale jednak. Wszyscy mówili o tym, że Wołodymyr Zełenski też był reprezentantem jednego z oligarchów – Ihora Kołomojskiego, jednego z oligarchów. Wydawało się więc, że tutaj niewiele się zmieni – zmianie ulegnie persona, ale cały system pozostanie. Ukraina od tamtego czasu miała jakiś wzrost gospodarczy, w jakiś sposób rozwijała się, ale na pewno nie było radykalnego przełomu. Na początku urzędowania Zełenskiego myślano, że będzie on prezydentem lekko prorosyjskim – na pewno bardziej, niż Petro Poroszenko. Okazuje się jednak, że czas urzędowania Zełenskiego okazuje się czasem – w sposób nie do końca widoczny – wykorzystanym do tego, aby przygotować się do konfliktu zbrojnego. Myślę, że tu, w taki mniej widoczny sposób, Ukraina pod prezydenturą Zełenkiego wykonała bardzo duży wysiłek. Ten wysiłek był też podejmowany wcześniej, Poroszenko z pewnością także w tym kierunku zmierzał. Przypomnę, że tuż przed wojną popularność Zełenskiego słabła. Będąc aktorem, łatwo jest wytworzyć pewną sympatię społeczną i zbudować siłę polityczną, dodatkowo przy wsparciu finansowym jednego z oligarchów. Natomiast później trudniej jest tym pozytywnym emocjom sprostać. Tu zwykle sprawdzają się twardzi politycy. Pamiętajmy jednak, że w historii mieliśmy Ronalda Reagana, którego też uważano za aktora. Kidy przyszedł trudny czas, ktoś taki, nie raz lekceważony, uznawany za marionetkę, staje się mężem stanu.
Rosyjska agresja na Ukrainę pokazała, kim jest Zełenski. Czy swoją postawą prezydent Ukrainy zawstydza europejskich oraz światowych przywódców? Czy on sam stał się politykiem o formacie europejskim, światowym? Wydaje się, że do historii przejdzie jego odpowiedź do Amerykanów oferujących pomoc w ewakuacji z Kijowa – „Potrzebuję amunicji, a nie podwózki”.
Z pewnością. Wydaje się, że jest on jednym z najpopularniejszych, jeśli nie najpopularniejszym politykiem w świecie – w szczególności w świecie zachodnim. Z jednej strony mamy jego twardą postawę, to, że nie opuścił Kijowa mimo zachęt Amerykanów, że stolica się obroniła – wygląda na to, że taki będzie efekt tej wojny. Zełenski stał się prezydentem wojny w najlepszym tego słowa znaczeniu – cały swój talent aktorski wykorzystał do tego, żeby osiągnąć dla Ukrainy jak najwięcej. Pierwszym elementem było uzbrojenie, drugim elementem jego ofensywy medialnej są kwestie sankcji dla Rosji. To także zwiększająca się pomoc, również ta militarna. Zełenski wszystkie swoje talenty, które miał z racji zawodowej, wykorzystał w polityce. Pamiętajmy, że we współczesnej wojnie, wojna informacyjna należy do spraw fundamentalnych. Aktywność Zełeńskiego jest wręcz oszałamiająca. On ma pomoc w tym względzie, być może także ośrodków amerykańskich, ale sam wykazuje ogromne talenty – jego sposób komunikowania się, czy kiedy przemawia do parlamentarzystów, czy kiedy przemawia do społeczności światowej, czy kiedy przemawia do swoich obywateli. W tym momencie Zełenski wydaje się być najsprawniejszym żołnierzem w wojnie informacyjnej, jaką prowadzi Ukraina. Jeszcze raz podkreślę, że wojna informacyjna jest fundamentalna dla zbudowania międzynarodowego poparcia.
Czy postawa prezydenta Ukrainy może być lekcją przywództwa dla Zachodu?
Powinna być taką lekcją, ale na tle Zełenskiego, na tle postawy całego społeczeństwa widzimy, jak Zachód, w szczególności zachodnia Europa, mizernie wygląda. Jak mizernie wyglądają ci wszyscy politycy, którzy współpracowali z Putinem. Są mizerni w sensie możliwości szybkiej reakcji na zaistniałą sytuację. Oni wyglądają mizernie nie tylko na tle Zełenskiego, ale także na tle Polski i polskich przywódców, którzy reagują w rytm tego, co dzieje się na Ukrainie.
Reakcje naszych zachodnich sąsiadów są spowolnione. Politycy zachodni zupełnie nie sprawdzają się w trudnych czasach. Zajmują się innymi sprawami jak sankcje na Polskę albo LGBT – cała ta retoryka ma się nijak do powagi sytuacji, jaką jest wojna. Postawa Zełenskiego i żołnierzy na froncie, Polski, spina się w symbol waki o wolność w klasycznym rozumieniu tego słowa. Wszystko to, co znaliśmy z historii wróciło – wszystkie zmory, ale też wszystko to, co wiemy, co ocenimy poytywnie jako obywatelska walka o niepodległość własnego kraju.
W obliczu rosyjskiej agresji przemówienia Zełenskiego, wpisy w mediach społecznościowych, filmy, wiadomości wysyłane do sojuszników i stron neutralnych, są niczym całe zastępy żołnierzy. One odnoszą sukces – Ukraina jest wspierana, sankcje na Rosję są nakładane. Jednak na ile te apele mogą być skuteczne? Czy nie będzie tak, że jest to chwila, a po wszystkim relacje z Rosją wrócą na stary poziom.
Czas pokaże. Jest pragnienie niektórych przywódców, zwłaszcza niemieckich czy francuskich, żeby szybko wrócić na stare tory. Będzie pewien problem, jeśli Putin utrzyma się u władzy – to będzie spora trudność wizerunkowa, żeby powrócić do budowy Nord Stream 2, żeby powrócić do starej geopolityki. To było robione kosztem Europy centralnej. Ukraina jest pierwszą ofiarą układu niemiecko-rosyjskiego. Ten układ w ogromnej mierze zbankrutował – w sensie symbolicznym, propagandowym. Ale istotne jest, aby doprowadzić do bankructwa tego układu w sensie realnym i długofalowym. Na pewno w tym względzie Zełenski staje się symbolem światowym i jego niezwykle udana zewnętrzna polityka informacyjna pokazuje, że trzeba się liczyć z interesami Ukrainy.
To państwo było uważane przez Rosjan jako państwo sezonowe, jako państwo słabe, wewnętrznie skonfliktowane, państwo dwóch języków, o różnych tożsamościach wewnętrznych. Ta woja, polityka informacyjna Zełenskiego, jego wystąpienia wbijają w świadomość społeczności światowej, że jest to państwo poważne, którego obywatele są wstanie życie kłaść w momencie, kiedy niepodległość będzie zagrożona. To ogromny kapitał, który w przyszłości, kiedy jego interesy będą naruszane, chociażby przez działania Berlina i Moskwy, jest argumentem. Tym argumentem można grać, można uruchamiać Waszyngton do reakcji. Amerykanie już zagrali mocno i chcą odsunąć Rosję w kierunku Azji. Jest to też kapitał budowany na przyszłość, nie tylko na teraz, na czas wojny.
To także kapitał dla innych państw.
Mówimy tu o Europie centralnej, która była skazana na podział na strefy wpływów w tej nowej układance koncertu mocarstw – Polska na strefę wpływów niemieckich, Ukraina na strefę wpływów Rosyjskich. Dlatego Niemcy zostawili tam geopolityczną próżnię, nie wprowadzając Ukrainy do żadnych struktur, ani nie oferując niczego. W tej chwili Ukraińcy mogą wywalczyć inne traktowanie krwią, ale rzeczywiście kontekst jest szerszy. Wypchnięcie Rosji poza układ europejski automatycznie czyni z Polski kluczowy punkt – szczególnie dla Amerykanów – w odniesieniu do którego można tworzyć Międzymorze, Trójmorze, różne projekty, które jeszcze do niedawna zupełnie nie były brane pod uwagę przez Zachód jako ważne, lub były skazane na likwidację, jako zagrożenie dla układu, który zbudował Schroeder, a który kontynuowała Angela Merkel.
Czy w Pana ocenie były komik, aktor stanął na wysokości zadania?
Jeśli mówimy o czasie wojny, to nie mam co do tego wątpliwości. Przede wszystkim, ze względu na odwagę. Pamiętajmy, że wszystkie medialne występy Zełenskiego nie byłyby nic warte, gdyby nie stała za tym realna, twarda decyzja zostania w Kijowie. To potężnie działa na morale żołnierzy. Kiedy Ukraińscy bronili się skutecznie, stało się to też pewnym symbolem dla świata. Zełenski – w sensie aktorskim – był bardzo dobry w przekazie, jak kiedyś Ronald Reagan, ale musiał mieć treść do przekazania. Gdyby Ukraina szybko upadła, gdyby Zełenski uciekł z Kijowa, to cóż znaczyłyby jego występy? Gdyby ukraińskie wojska padły w tydzień, te apele byłyby tylko żałosnym zawodzeniem przegranego kraju. Tak, jak wiele państw przegrało, jak nas traktowano po wojnie. To, że Zełenski okazał się politykiem odważnym, że Ukraina skutecznie się broni – dobre sprzedanie tego w sensie medialnym daje Ukraińcom bardzo dużo. W tym sensie Zełenski absolutnie się sprawdził. To już jest pierwsza liga światowa – trudno wskazać polityka, który lepiej by to zaprezentował światu. Jego aktorskie talenty niesamowicie się przydały, ale przypominam, że sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby prezydent Ukrainy okazał się politykiem tchórzliwym, albo gdyby Ukraina okazała się państwem słabym, rozpadła się w wewnętrznym konflikcie po pierwszym ataku Rosjan. Tak się nie stało. A to, jak Zełenski prezentuje odwagę Ukraińców w świecie jest mistrzostwem – od strony PR wielu może się uczyć.
not. Weronika Tomaszewska
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/594324-nasz-wywiad-prof-ryba-postawa-zelenskiego-to-lekcja