Pierwsze obserwacje zachodnich ekspertów na temat wojny na Ukrainie skłaniają do zaskakujących, na pozór, wniosków. Otóż ich zdaniem Rosjanie nie osiągnęli swych celów strategicznych w pierwszej fazie operacji przede wszystkim dlatego, że nie udało im się zdobyć dominacji w powietrzu. Nie zniszczyli ukraińskiego lotnictwa, nie unieszkodliwili obrony przeciwlotniczej, nie byli też w stanie, w związku z tym, zagrozić liniom komunikacji i kluczowym połączeniom, dzięki czemu Kijów nadal może otrzymywać broń i amunicję. Mimo, że wojna na Ukrainie ma przede wszystkim wymiar lądowy, to jej dotychczasowy przebieg związany jest z tym jak walczy lotnictwo i obrona przeciwlotnicza. Jeśli te konstatacje potwierdzą się w przyszłości, po tym jak rozwieje się „mgła wojny” to będziemy mieli do czynienia ze wskazaniem, pierwszego, kluczowego dla naszego bezpieczeństwa obszaru.
Bitwa o Kijów
Phillips Payson O’Brien, profesor strategii na Uniwersytecie St. Andrews, dokonuje na łamach The Atlantic pierwszego podsumowania źródeł ukraińskiego sukcesu w bitwie o Kijów. Zachodni eksperci będą zapewne jeszcze przez długie miesiące, a nawet lata, dociekać jakie były powody rosyjskiej porażki. To, że mamy z nią do czynienia nie ulega bowiem wątpliwości. Moskwa chciała zdobyć Kijów wyprowadzając uderzenia z trzech kierunków, co się ostatecznie Rosjanom nie udało. Bitwa jest przegrana, co oczywiście nie oznacza, iż wojna została już rozstrzygnięta. We współczesnych konfliktach wojennych o dużej intensywności działań rzadko mamy do czynienia z „decydująca bitwą” a Rosja nadal ma znaczący potencjał i możliwości, przewartościowała swe cele strategiczne i zapewne niedługo rozpocznie działania na większa skalę na południu Ukrainy. Ale, niezależnie od tego jak zakończy się wojna warto poddać wstępnej analizie bitwę o Kijów, bo, jak zauważa O’Brian „bitwy pokazują, jak skutecznie walczące strony planowały, przygotowywały się i realizowali swe plany przed rozpoczęciem walk. Wynik bitwy pokazuje nie tylko, jak dobrze przygotowane są strony, ale także jak wojna może się rozwinąć w przyszłości”.
Zdaniem brytyjskiego eksperta strona ukraińska, przygotowując plan obrony, czy może wojny z Rosją, zbudowała spójny i dobrze przemyślaną strategię walki „dobrze skalibrowaną, by wykorzystać specyficzne rosyjskie słabości. Pozwoliło to Ukraińcom zachować mobilność, pomogło zmusić Rosjan do zajmowania przez długi czas pozycji statycznych poprzez niszczenie ich logistyki, odkryło Ich pozycje i spowodowało wysokie straty, a w bitwie pod Kijowem doprowadziła do zwycięstwa”. W opinii O’Briana można mówić o czterech głównych źródłach ukraińskiego zwycięstwa, a rosyjskiej klęski, w bitwie o Kijów. Po pierwsze Ukraińcy uniemożliwili Rosjanom osiągnięcie dominacji w powietrzu nad obszarem na którym toczyły się działania w bitwie o Kijów. Po drugie, strona ukraińska utrzymała kontrolę nad głównymi miastami, co znacznie skomplikowało, wydłużyło, odkryło i wystawiło na zniszczenie rosyjskie linie zaopatrzeniowe. Po trzecie ukraińskie siły zbrojne wymusiły kanalizację ruchu rosyjskich kolumn wojskowych, które mogły się przemieszczać niemal wyłącznie drogami a w związku z tym działały z odkrytymi flankami, co w efekcie, i jest to czwarte źródło zwycięstwa, umożliwiło ich atakowanie i niszczenie ze wszystkich stron.
Dominacja w powietrzu
Poświęćmy nieco uwagi pierwszej kwestii, czyli uniemożliwieniu Rosjanom osiągnięcia dominacji w powietrzu, bo w środowisku zachodnich ekspertów ten właśnie element pierwszej fazy wojny na Ukrainie budzi zarazem największe zaskoczenie (niemal wszyscy myśleli, że Rosjanie są silniejsi i uda im się szybko zdobyć kontrolę ukraińskiej przestrzeni powietrznej), jak i w zgodnej opinii przyczynił się do rosyjskich niepowodzeń w polu. W ostatnich dniach na ten właśnie temat pisał Justin Bronk z brytyjskiego RUSI jak i na łamach specjalistycznego portalu War on the Rocks amerykańscy eksperci Harry Halem i Eyck Freymann. Mamy zatem do czynienia z czyś w rodzaju trójgłosu, który w połączeniu z wcześniej formułowanymi opiniami pozwala nam wstępnie ocenić rezultaty pierwszej fazy wojny o kontrolę ukraińskiej przestrzeni powietrznej.
O’Brian uważa, iż uniemożliwienie Rosjanom zdominowania ukraińskich przestworzy jest źródłem sukcesu Kijowa, którego siły zbrojne mogły narzucić w związku z tym Rosjanom wojnę manewrową, w której w związku z lepszą znajomością terenu lepiej się czuły. Atakujący obawiając się ukraińskich uderzeń z powietrza „działali nerwowo” co dodatkowo pogłębiane było tym, iż nie mogli liczyć na wsparcie ogniowe własnego lotnictwa, które w rosyjskiej sztuce prowadzenia wojny jest traktowane trochę w kategoriach „artylerii powietrznej”. Harry Halem i Eyck Freymann zwracają uwagę na skuteczność ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, której udało się unieszkodliwić znaczącą liczbę samolotów, w tym najnowocześniejszych w rodzaju Su-34. Co więcej siłom ukraińskim udało się utrzymać zdolność nie tylko do zwalczania celów powietrznych i nie wyłącznie przy użyciu, na co z kolei zwraca uwagę Justin Bronk, przenośnych (MANPAD) systemów dostarczonych przez państwa NATO. W jego opinii 19 potwierdzonych zestrzeleń szybkich samolotów w rodzaju Su-30 SM (4 szt.), Su-34 (5 szt.) i Su-35 (1 szt.), które wedle opinii ekspertów rosyjskich miałyby być odporne na uderzenia pocisków rakietowych w rodzaju Stingera, świadczą raczej o tym, że strona ukraińska nadal posiada aktywne i zdolne do zwalczania celów, systemy klasy ziemia – powietrze. Co więcej, jak zauważa Bronk, zupełnie nieskutecznymi okazały się rosyjskie rakiety naprowadzane na sygnał radarowy ukraińskich rakietowych systemów przeciwlotniczych. W opinii brytyjskiego eksperta, o tym, że strona ukraińska nadal posiada systemy zdolne do zwalczania z ziemi celów powietrznych świadczy i to, że próba intensyfikacji rosyjskich operacji lotniczych, która została podjęta w połowie marca skończyła się szybko narastającymi stratami, co w efekcie zmusiło Rosjan do zmiany taktyki. Zaczęli oni w większym stopniu używać rakiet precyzyjnych, próbując zniszczyć ukraińskie siły obrony przeciwlotniczej, co w rezultacie przyczyniło się do wyczerpania ich zapasów bez osiągnięcia przełomu.
„Bez przewagi powietrznej – argumentują Harry Halem i Eyck Freymann – co pozwoliłoby osłaniać siły lądowe, Rosja ponosił znacznie szybsze i większe straty, niż się spodziewała. Jej bombowce nie mogą dosięgnąć celów na zachodniej Ukrainie, a nawet w Kijowie, bez dużego ryzyka zestrzelenia. Rosja zużyła znaczną część swoich zapasów precyzyjnie naprowadzanej amunicji w daremnych próbach zneutralizowania obrony przeciwlotniczej Ukrainy, a obecnie w miarę postępu walk ma coraz mniejszą elastyczność operacyjną. Po nieudanej próbie zniszczenia ukraińskiej obrony przeciwlotniczej za pomocą nalotów Rosja próbuje teraz wyeliminować je piechotą – kosztem życia, sprzętu i czasu”.
Ten sukces, co warto podkreślić, zrealizowany przy użyciu relatywnie niewielkiego potencjału pozwolił Ukrainie na „ufortyfikowanie”, zdaniem O’Briena, głównych miast (Czernichów, Sumy), które są jednocześnie liczącymi się węzłami komunikacyjnymi, głównie kolejowymi. To zaś nie pozwoliło Rosjanom na wykorzystanie transportu kolejowego, a logistyka drogowa jest ich słabą stroną. Zmuszając Rosjan do obchodzenia miast i poruszania się głównie po drogach (w związku z warunkami atmosferycznymi obszary poza drogami są mniej dostępne), strona Ukraińska umożliwiła ich atakowanie, zarówno w efekcie działań piechoty lekkiej i sił specjalnych, jak i z powietrza (tureckie Bayraktary) czy też przez ostrzał artyleryjski, naprowadzany również przy użyciu dronów pełniących rolę markerów oznaczających cele.
„Zamiast bezpośrednio atakować ciężkie rosyjskie formacje czołgów i artylerii – argumentuje brytyjski ekspert - Ukraińcy użyli lekkich, zwrotnych sił, aby wykorzystać rosyjskie słabości i odnieść zwycięstwo. Używając ręcznej broni obsługiwanej przez małe grupy, regularnie unieszkodliwiali rosyjskie czołgi i ciężarówki. To nie tylko osłabiło siły rosyjskie w terenie, ale także utrzymało naciągnięte linie logistyczne, ograniczając dostęp Rosjan do paliwa i amunicji potrzebnej w sytuacji ciągłego ataku. (Szczególnie uderza liczba rosyjskich pojazdów, które zostały porzucone w stanie nienaruszonym, ale bez paliwa)”.
Druga faza wojny może mieć zupełnie inny charakter
Jak trzeźwo zauważa O’Brien „Ukraina jeszcze wojny nie wygrała” i druga jej faza w związku ze spodziewanymi intensywnymi walkami w Donbasie może mieć zupełnie inny charakter. Czytając pierwsze, wstępne analizy, warto też pamiętać, że mamy do czynienia z asymetrią informacyjną, która może wpływać na ocenę tego co się dzieje na ukraińskich polach bitew. Więcej, tak było przynajmniej do tej pory, wiadomości napływało z okolic Kijowa, niźli z Donbasu, gdzie mamy raczej do czynienia z wojną pozycyjną, a z pewnością w mniejszym stopniu manewrową. Pierwsze konkluzje dotyczą zatem bardziej, jak słusznie zauważa O’Brien „bitwy o Kijów” a nie całej wojny. Nie budzi jednak raczej niczyjej wątpliwości, że niemożność kontrolowania przez Rosjan ukraińskiej przestrzeni powietrznej jest jednym z zasadniczych, jeśli nie głównym, źródłem skuteczności obrony. A to z kolei skłania wszystkich piszących i przywoływanych przeze mnie ekspertów do podkreślania kluczowego znaczenia obrony przeciwlotniczej i lotnictwa w wojnie przeciw silniejszemu i agresywnemu przeciwnikowi. Halem i Freymann, którzy używają przykładu skutecznej obrony Ukrainy aby przeanalizować potencjał w tym zakresie Tajwanu postulują znaczne wzmocnienie jego potencjału obrony przeciwlotniczej. Tajpej musi mieć, piszą, dziesięć batalionów Patriotów, a ma obecnie, podobnie jak docelowo Polska, tylko dwa. Tajwan winien dodatkowo zaopatrzyć się w systemy średniego zasięgu, najlepiej norweskie NASAMS II a także zacząć rozwijać własne systemy obrony przeciwlotniczej (Sky Bow). Po trzecie, jak piszą należy pilnie „pomóc Tajwanowi w stworzeniu zintegrowanego systemu śledzenia i kierowania ogniem, podobnego do zintegrowanego systemu dowodzenia bojowego obrony powietrznej i przeciwrakietowej Northrop Grumman. System ten wykorzystuje dane z wielu samolotów i naziemnych systemów obrony przeciwlotniczej i umożliwia dowódcom zwalczanie celów powietrznych z większej odległości niż zapewniana przez standardową baterię Patriot. Tajwańskie F-16 można by wyposażyć w czujniki, aby mogły zasilać podobną sieć. Nawet bez integracji powietrznej połączenie tajwańskiej obrony przeciwlotniczej zwiększyłoby ich zasięg, zasięg i skuteczność”. Justin Bronk z RUSI również zwraca uwagę na to, że działania w zakresie obrony przeciwlotniczej winny stać się w państwach NATO priorytetem. W jego opinii Europa jest zbyt uzależniona od Stanów Zjednoczonych i winna uzupełniać własne zdolności. Europie, w jego opinii, brakuje zarówno amunicji zdolnej do penetrowania obrony przeciwnika z większej odległości, jak i odpowiednio wyszkolonych pilotów, zdolnych do działania w ramach większych, złożonych operacji uderzeniowych. „Europejskim siłom powietrznym – argumentuje - brakuje również dużych flot ISTAR, które tradycyjnie są wykorzystywane do mapowania i zrozumienia sieci obrony powietrznej wroga, a także zdolności wywiadowczych i personelu C2 do prowadzenia złożonych operacji na dużą skalę bez znaczącego personelu i wsparcia ze strony USA”.
Wysoka cena
Wydaje się zatem, że podstawowym, testowanym przez wroga w pierwszej kolejności, elementem systemu obrony jest obrona własnej przestrzeni powietrznej. Stronie ukraińskiej, dysponującej niewielkim i znacznie mniejszym od rosyjskiego budżetem udało się zbudować pewien system. Czy okazał się on wystarczającym? Po to aby nie przegrać wojny tak, ale aby uchronić ludność cywilną przez działaniem wroga już nie. To, że Rosjanie byli w stanie znaleźć się na przedmieściach Kijowa i masakrować ludność cywilną w Buczy, Irpieniu czy Hostomelu, wydaje się zatem nie być wynikiem słabości ukraińskich wojsk lądowych, a lotnictwa i obrony przeciwlotniczej. Spisują się one i tak lepiej niż ktokolwiek przypuszczał, dając Kijowowi realne widoki na zwycięstwo w wojnie z Rosją, ale ceną jaką za niedorozwój w tym obszarze przychodzi Ukrainie płacić jest wysoka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/593904-czynniki-porazki-rosji