Rosyjska napaść na Ukrainę oraz zbrodnie, o których dowiaduje się świat, rzucają nowe światło na wydarzenia kiedyś głośne, a dziś może nawet nieco zapomniane. Przywołajmy dla przykładu głośną wypowiedź byłego premiera Belgii, europosła, lidera liberałów Z PE Guya Verhofstadta, który w listopadzie 2017 roku stwierdził, że na ulicach Warszawy odbył się „60-tysięczny marsz faszystów, neonazistów, białych suprematystów”.
Nie mówię tu o Charlottesville w USA, mówię o tym, co działo się w Warszawie, stolicy Polski. Marsz ten miał miejsce 300 kilometrów od obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. To nie powinno nigdy wydarzyć się w Europie.
Słowa te, wygłoszone podczas debaty w Parlamencie Europejskim, Verhofstadt, opisywały doroczny Marsz Niepodległości w Warszawie, w którym uczestniczyli głównie zwykli Polacy, chcący zamanifestować swoje przywiązanie do Ojczyzny.
Nie były to słowa odosobnione. Niemal cała europejska lewica, liberałowie i różnej maści postępowcy, szukali faszyzmu w Europie środkowo-wschodniej. A to w Polsce, a to na Węgrzech. Nie widzieli, nie chcieli widzieć, że to w Rosji rodzi się nowy rodzaj zbrodniczego zaczadzenia, dziś symbolizowany przez literę „Z”. Przechodzili do porządku dziennego nad likwidacją wolności osobistych, pluralizmu, nad masowym praniem mózgów. I także nad kolejnymi wojnami i zbrodniami. Przyzwalali, tuczyli, znieczulali, odwracali uwagę. Aż w tej pogoni za „faszystami w Polsce” dobrnęli do ukraińskiej Buczy.
Pamiętajmy: niemiecki nazizm wyszedł z kraju, który w 1939 roku liczył około 70 milionów ludzi. Dziś w Rosji ma 144 miliony mieszkańców, broń atomową i surowce. Też jest krajem w istocie już totalitarnym, zmilitaryzowanym, agresywnym. Otwarcie deklaruje chęć zdominowania świata. I zabija. Stanowi takie samo zagrożenie jak Niemcy Hitlera w latach 30. i 40.
Verhofstadt kłamał okrutnie. Pytanie, czy robił to z głupoty, czy też po to, by odwrócić uwagę od miejsca, gdzie naprawdę rodził się nowy, równie koszmarny „izm”? Dziś potępia Rosję, domaga się sankcji, ale i on jest współwinny temu, co stało się w Buczy i innych miastach. Atakował Warszawę, kreując sztuczny problem, odciągając uwagę od tego, co dzieje się w Rosji. Zasługujemy co najmniej na przeprosiny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/593350-verhofstadt-widzial-faszystow-w-polsce-a-powinien-w-moskwie