Zabrałbym premiera Węgier Viktora Orbana do Buczy, by zobaczył tych, którzy zginęli - on nie chce tego wiedzieć; trzeba go pociągnąć do odpowiedzialności - wspierając Putina, nawet słowami, staje się wspólnikiem tych zbrodni - powiedział ambasador Ukrainy w Warszawie Andrij Deszczyca.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Prezydent Zełenski: Zapraszam Merkel i Sarkozy’ego do Buczy. Zobaczą, do czego doprowadziła polityka ustępstw wobec Rosji
Ukraiński ambasador został w poniedziałek w TVN24 zapytany o wypowiedź Orbana z niedzielnego wieczoru wyborczego, kiedy węgierski premier wśród przeciwników, nad którymi zwycięstwo odniosła jego partia Fidesz, wymienił m.in lewicową opozycję, „brukselskich biurokratów”, a także prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Na tę wypowiedź zgromadzeni zwolennicy Orbana zareagowali śmiechem.
CZYTAJ TAKŻE: Zełenski zarzucił Orbanowi „zgubienie uczciwości w kontaktach z Moskwą”. Premier Węgier nie pozostał dłużny. Co odpowiedział?
„Na siłę trzeba go zabrać i tam zawieźć”
Deszczyca stwierdził, że zabrałby węgierskiego premiera do Buczy - podkijowskiej miejscowości, gdzie po wyzwoleniu przez ukraińskie wojska znaleziono setki ciał cywilnych ofiar zamordowanych przez wojska rosyjskie - by zobaczył tych, którzy tam zginęli.
Na siłę trzeba go zabrać i tam zawieźć, bo on nie chce tego wiedzieć
— mówił Deszczyca.
Naprawdę - trzeba go pociągnąć do odpowiedzialności razem z Putinem. Wspierając Putina nawet słowami - choć nie tylko - jest on także wspólnikiem w tych zbrodniach wojennych
— powiedział ambasador Ukrainy.
Deszczyca: Jest takie ukraińskie słowo: „neliudy”
Stwierdził, że zbrodnie dokonywane przez Rosjan mają na celu zastraszanie.
Nie możemy się poddać, jak się poddamy, to dojdzie do innych Bucz. Wciąż nie wiemy, jaka jest sytuacja w innych miejscach, to dopiero jedna taka miejscowość wyzwolona przez ukraińskie wojska
— podkreślił.
To są bestie. Jest takie ukraińskie słowo: „neliudy” - oni nie są ludźmi. Zasługują na najgorsze co może być
— powiedział o sprawcach zbrodni.
„Tak jak w czasie Powstania Warszawskiego: to, co było potrzebne, to była amunicja”
Deszczyca odniósł się także do działań innych przywódców europejskich - w tym prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który kontynuuje rozmowy z Władimirem Putinem - wobec Rosji. Ambasador ocenił, że na tę chwilę z Putinem nie ma o czym rozmawiać, natomiast jak każda wojna, rosyjska inwazja na Ukrainę zakończyć się musi traktatem pokojowym, na który zgodzi się społeczność międzynarodowa.
Dodał, że bardzo dobrze, że Francja ogłosiła w poniedziałek decyzję o wydaleniu części dyplomatycznego personelu Rosji.
To szpiedzy, którzy pracowali, by destabilizować sytuację wewnętrzną Francji, podobnie zresztą, jak robili to w Polsce. Polska zrobiła to już parę tygodni temu i to był wzór dla innych
— powiedział Deszczyca.
Ambasador podkreślił, że Ukraińcy nie proszą o współczucie, tylko o broń, by mogli wypędzić najeźdźców ze swojego kraju.
My to sami zrobimy - tak, by uwolnić Ukrainę i dać pokój także Polsce i całemu światu
— stwierdził. Podkreślił, że potrzebne są czołgi, samoloty i odpowiednia amunicja, w tym także od Polski.
Tak jak w czasie Powstania Warszawskiego: to, co było potrzebne, to była amunicja - tak i my prosimy o amunicję; bez niej nie damy rady. Jeżeli nie chcecie, by Putin przekroczył polską granicę, to dajcie nam amunicję - my go zatrzymamy na Donbasie, a potem i stamtąd go wypędzimy
— zaapelował Deszczyca.
Ludobójstwo w Buczy
Po tym, gdy rosyjskie wojska zaczęły wycofywać się z północnej części obwodu kijowskiego na Białoruś, a do zajętych przez nich wcześniej miejscowości weszły siły ukraińskie, pojawiają się kolejne zdjęcia i nagrania, na których widać dziesiątki zabitych na ulicach, masowe groby, zastrzelonych ludzi ze związanymi rękami. W wyzwolonej przez ukraińskie wojska Buczy, na północny zachód od Kijowa, pochowano już ciała około 330-350 cywilów; dokładna liczba zamordowanych przez wojska rosyjskie osób wciąż jest ustalana.
kpc/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/593029-deszczyca-zabralbym-orbana-do-buczy-by-zobaczyl