Przewodniczący parlamentu Węgier László Kövér udzielił wywiadu dziennikarzom po zwycięstwie wyborczym Fideszu. Jedno z pytań zadała dziennikarka portalu wPolityce.pl, tygodnika „Sieci” i telewizji wPolsce.pl, Aleksandra Rybińska.
CZYTAJ TAKŻE:
Viktor Orban powiedział, że Fidesz zawdzięcza wygraną między innymi Polakom. Czy rzeczywiście tak jest i jak ta wygrana wpłynie na dalsze stosunki polsko-węgierskie?
Przewodniczący parlamentu Węgier: Sądzę, że dalej będzie wzmacniała nasze relacje, zarówno z PiS-em, jak i z Polakami. To przecież jest nie tylko nasz sukces, to także sukces Europy Środkowej, jak to ujął też pan premier: polityka oparta na wartościach patriotycznych i chrześcijańskich to taki sukces, z którego można czerpać siłę. Dlatego prawdopodobnie poprawi to szanse naszych przyjaciół również w całej Europie, zwłaszcza w Polsce.
Jak pan widzi przyszłość Grupy Wyszehradzkiej, czy jesteśmy w stanie przezwyciężyć obecny kryzys, który nastąpił, i jeśli tak, to w jaki sposób i czy trzeba będzie przewartościować współpracę? Może nie do końca byliśmy pewni co nas różni, i w praktyce się okazało, że stosunek do Rosji stanowi problem?
Pozwolę sobie przytoczyć, co powiedział prezes Kaczyński w ostatnim wywiadzie: współpracy Czwórki Wyszehradzkiej nie może w żaden sposób dotykać żadna taka sprawa, jakkolwiek poważna by była, co do której istnieje różnica zdań między jakimikolwiek członkami czwórki.
Do tej pory też taka była logika współpracy V4, a zarazem siłę brała też z tego, że skupialiśmy się na tych sprawach, w których się zgadzaliśmy. Panowała zgoda w tych sprawach, w których nasze interesy się zbiegały. Oczywiście im więcej jest takich spraw, tym bliższa może być ta współpraca, ale nie obawiam się tego, że ta współpraca regionalna przestanie odgrywać decydującą rolę w przyszłości w Europie, w Unii Europejskiej, tym bardziej, że ze specyfiki Europy Środkowej wynikają te interesy, które nas łączą.
Oczywiście w ramach relacji bilateralnych, czy nawet w ramach współpracy V4, jest miejsce na taką rozmowę, czy też na dyskusję, w ramach której tam, gdzie różnią się nasze opinie, możemy zrozumieć wzajemnie nasze stanowiska, i jednocześnie szanować wzajemnie stanowiska drugich. Ale powtarzam jeszcze raz, że współpraca dotychczas opierała się na wspólnych interesach, które oczywiście miały też wspólną bazę wartości i w przyszłości też można odnieść sukces, jeśli nadal będzie to działać w ten sposób. Nasza geopolityczna sytuacja w zasadzie łączy nasze interesy, dlatego w przyszłości, jakiekolwiek rządy by w naszych krajach nie były, jeśli chcą skutecznie realizować własne interesy narodowe, powinny liczyć na współpracę V4.
W swoim przemówieniu wymienił pan jako przeciwników Fideszu międzynarodową lewicę, Georga Sorosa i prezydenta Ukrainy. Czy zestawianie międzynarodowego aferzysty z prezydentem kraju, który walczy w tej chwili z rosyjską agresją, a nawet z rosyjskim ludobójstwem, to nie jest zestawienie osób z zupełnie różnych kategorii?
Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, ponieważ Ukraina walczy z zewnętrzną agresją. Widzimy ludzi, którzy są zmuszeni opuścić swoje domy i uciekać ze swoimi dziećmi, właśnie przez węgierską granicę. Dlatego nie powiem tego, co naprawdę myślę. Właśnie dlatego, bo z Ukrainą i Ukraińcami, zwykłymi Ukraińcami, którzy umierają, cierpią i uciekają, wraz z moim własnym krajem i moim rządem solidaryzuję się, także osobiście. Mam nadzieję, że jak najszybciej skończy się ta wojna, mam nadzieję, że ta sytuacja się konsoliduje, i mam nadzieję, że kiedyś dojdzie do sytuacji, w której będziemy mogli spokojnie omówić to z ukraińską elitą polityczną, dlaczego szukają wroga tam, gdzie go nie ma. W ostatnich dniach i tygodniach kampanii wyborczej prezydent Ukrainy złożył takie oświadczenia, na które nie zareagowaliśmy w sposób, w jaki byśmy postąpili we wszystkich innych okolicznościach, ze względu na to, od czego zacząłem swoją odpowiedź.
Czy nadchodzi odrodzenie idei konserwatywnej?
Jeżeli w ogóle będzie przyszłość dla Europy, co w tej chwili nie jest aż tak jednoznaczne, to myślę, że tylko na podstawie wartości chrześcijańskich i konserwatywnych idei można sobie to wyobrazić. Polityka zresztą, jeśli chodzi o idee lub wartości, może wyrządzić więcej szkody, zniszczeń, niż coś budować. Uważam, że dzisiaj większość ludności Europy podziela tradycyjne europejskie wartości chrześcijańskie, na przykład, według jednego z sondaży, większość mieszkańców prawie wszystkich państw członkowskich UE jest mocno przywiązana do rodziny i na przykład odrzucają pomysł rozwiązania problemów demograficznych poprzez imigrację. Jednak w obecnym zachodnio-europejskim kontekście polityki, a zwłaszcza mediów, po prostu wydaje się, jakby byli w mniejszości. Zwycięstwa polityczne – takie jak nasze, i które mam nadzieję nastąpią wszędzie: w Hiszpanii, we Włoszech, a potem, kiedy przyjdzie czas na naszych przyjaciół w Polsce - będą miały wyzwalający efekt. Dodam jeszcze, by upewnić, że to, co powiedziałem, nie było dwuznaczne: zwycięstwo centroprawicowej chadeckiej polityki patriotycznej nie oznacza dyktowania tych wartości społeczeństwu i próby zmuszenia wszystkich do życia zgodnie z tym, co my wyznajemy, lecz jest to kwestia obrony tych tradycyjnych wartości, które naszym zdaniem większość wyznaje, a które są zagrożone przez politykę niszczenia wartości.
Wrócę do sprawy relacji węgiersko-ukraińskich, bo to jest coś co dla wielu osób w Polsce zastanawiające, i chcieliby pewnie zrozumieć węgierskie spojrzenie na tę sprawę. Słowa prezydenta Zełenskiego skierowane 1 marca w Parlamencie Europejskim wprost do premiera Węgier, czy te wczorajsze słowa są bardzo ostre, to dla Węgier było bolesne i myślę, że może mieć negatywny wpływ na relacje w przyszłości. Czy gdyby prezydent Zełenski zastosował inną dyplomatyczną strategię, zamiast połajanek wobec Węgier, zaproponowałby nowy traktat dotyczący mniejszości, to czy dziś mielibyśmy inne stanowisko węgierskie wobec Ukrainy?
My zazwyczaj poszukujemy naszych przyjaciół blisko – a naszych wrogów nawet i daleko nie. Węgry nie tylko biorąc pod uwagę rządy Fideszu, ale także począwszy od pierwszego swobodnie wybranego rządu Węgier, w możliwie najbardziej przyjazny sposób podchodziły do Ukrainy, która osiągnęła swoją suwerenność. Byliśmy wśród pierwszych, którzy uznali Ukrainę. Ukraina była naszym pierwszym sąsiadem, z którym podpisaliśmy podstawową umowę o współpracy, o przyjaźni. Gdy już po kryzysie krymskim mówiono o zbliżeniu Ukrainy do Unii Europejskiej, to my byliśmy tymi, którzy najgłośniej domagaliśmy się zniesienia wiz dla obywateli Ukrainy, czyli my byliśmy jednym z najgłośniejszych zwolenników Ukrainy w Brukseli. I jak już podjęto tę decyzję w Brukseli, praktycznie następnego dnia uchwalono tę ustawę językową, która praktycznie postawiła w gorszej sytuacji nie tylko Węgrów, ale także mieszkających tam Rumunów, mieszkających tam Bułgarów, wszystkie mniejszości narodowe. My nigdy nie komentowaliśmy polityki wewnętrznej innych krajów, a to niestety w ciągu ostatnich 10-12 lat stało się modne w całej Europie i oprócz nas już prawie każdy pozwala sobie na ten luksus. Jak już odbudowa Ukrainy i jej integracja z Unią Europejską znajdą się w poważniejszej formie na agendzie, a mamy nadzieję, że jak najszybciej to nadejdzie, to będzie warto powiedzieć parę życzliwych uwag o 32-letniej politycznej działalności ukraińskiej elity w stosunku do własnego ludu.
Jak pan sobie wyobraża stosunki węgiersko-rosyjskie po zakończeniu tej wojny?
Cóż, stosunki rosyjsko-węgierskie były do tej pory pragmatyczne. Nigdy nie wmieszaliśmy żadnego takiego czynnika, ani z jednej, ani z drugiej strony, który mógłby zakłócić nasze czysto gospodarczo-handlowe stosunki. Dla uniknięcia wątpliwości, Rosja nie jest sąsiadem Węgier, lecz częścią Europy i sąsiadem Unii Europejskiej. Jest także potęgą jądrową i potęgą gospodarczą. Przez następne 100-200 lat, ale przez resztę mojego życia na pewno, pozostanie tam, gdzie jest. Niestety ta wojna, ja tak liczę, i niech Bóg nie da, bym miał rację, na okres mojego życia normalne stosunki między Rosją a Unią Europejską zupełnie zniszczyła. Rosja bardzo dużo traci i Unia Europejska też bardzo dużo traci. Ta autonomia strategiczna, o której nie tak dawno mówił prezydent Francji, jest dla Europy niewyobrażalna, jeśli wybuchnie nowa zimna wojna i powstanie nowa żelazna kurtyna między Rosją a Unią Europejską. W tym przypadku Unia Europejska nie będzie równorzędnym czynnikiem na Zachodzie, w świecie euroatlantyckim, lecz będzie peryferią, co będzie miało nieprzewidywalne konsekwencje dla wszystkich krajów Europy. Tak, jest już późno i ująłem to skomplikowany sposób: jeśli ta żelazna kurtyna zostanie opuszczona, to dla Europy nie będzie to wyobrażalne, by w świecie zachodnim, czyli w świecie euroatlantyckim, stała się równorzędnym komponentem, lecz będzie pograniczem, peryferią tego zachodniego świata. To, jak można z ludzkiego punktu po wojnie w możliwie jak najkrótszym czasie unormować stosunki, tego ja nie potrafię sobie wyobrazić, nie mam na to dobrej odpowiedzi.
CZYTAJ TAKŻE: Węgry wobec agresji Rosji na Ukrainę. Jak postawę Orbana ocenia prezes PiS? „Zobaczymy, co będzie po wyborach…”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/592950-szef-wegierskiego-parlamentu-solidaryzuje-sie-z-ukraincami