2 kwietnia 2005 roku, kiedy zmarł św. Jan Paweł II, byłem neofitą, który kilka lat wcześniej, w dojrzałych latach swojego życia, rozpoczął swoją drogę wiary.
Spędziłem pierwsze lata mojego życia religijnego ucząc się i próbując zrozumieć podstawowych prawdy wiary chrześcijańskiej. Byłem, w pewnym sensie, skoncentrowany na sobie, na własnych słabościach, z którymi musiałem walczyć i nie byłem świadomy Kościoła jako wspólnoty.
Niemniej jednak Jan Paweł II już wtedy był dla mnie ważną osobą, tak, jak był ważny dla każdego Chorwata. Czuliśmy wdzięczność za jego udział w obaleniu komunizmu i jego pomoc w ogłoszeniu niepodległości naszej Ojczyzny.
CZYTAJ TAKŻE: Chorwacka piosenka o „S” i JPII, która wygrała z komunistami
Jego duchowe znaczenie zacząłem poznawać później, kiedy stałem się, na ile to możliwe, bardziej dojrzały w wierze.
Dla mnie jego teologia była i nadal jest swego rodzaju drogowskazem w problemach, z którymi przyszło nam borykać się w XXI wieku.
Jak co roku 2 kwietnia tego roku wielu wierzących w mediach społecznościowych przypomniało o rocznicy jego śmierci. Zauważyłem, że wielu z nich mówiło o tym, że go „brakuje”.
Zasadnicze pytania
Dlaczego aż tak mocno tęsknimy za św. Janem Pawłem II?
Czy chodzi o powszechny w takich sytuacjach wybuch sentymentalizmu? A może o coś głębszego i ważniejszego?
Myślę, że odpowiedź tkwi w poczuciu, które panuje w Kościele i o którym mówił w wywiadzie ze mną ks. Robert Skrzypczak.
Pamiętam rok 1978 i klimat, który wówczas panował w Kościele, a znajdował się on wtedy w sytuacji bardzo kryzysowej. I w takiej sytuacji pojawił się Jan Paweł II, papież zza żelaznej kurtyny, człowiek zakochany w Panu Bogu, oddany syn Maryi, mający klucz dostępu do młodych ludzi. Janowi Pawłowi II udało się zafascynować ludzi Chrystusem.
Tymczasem, jak uważa ks. Skrzypczak, powrócił znowu klimat pesymizmu i wątpliwości. Mnożą się dyskusje dotyczące postulatów zmian w sprawach fundamentalnych: w podejściu do sakramentu małżeństwa, kapłaństwa, eucharystii. Wygląda na to, że wszystko nadaje się do poddania pod dyskusję”, powiedział, w skrócie, ks. Robert.
CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD Ks. Robert Skrzypczak: Czy chcemy być Kościołem praktykującym religijność karnawałową?
Myślę, że ludziom brakuje właśnie tego poczucia bezpieczeństwa i zakorzenienia. Bo jeśli Kościół Chrystusowy nie daje nam jasnych przesłań, czego potrzebujemy do zbawienia, co jest dobre, a co złe, kto na tym świecie może nam to dać?
CZYTAJ TAKŻE: My, Chorwaci mieliśmy szczęście, że w czasie naszej walki o niepodległość, papieżem był Polak
Moja droga do wiary
Jeśli pozwolą mi Państwo na osobisty ton… Jestem człowiekiem, który znalazł wiarę po trzydziestu latach życiowej wędrówki i duchowych poszukiwaniach.
Do wiary pociągnęła mnie miłość Chrystusa, ale także poczucie, że wróciłem do źródła Prawdy o świecie i życiu, w którym zbłądziłem. Miałem dość „dyskusji”, wystarczająco nasłuchałem się ich przed nawróceniem i wiem, że są bezużyteczne, jeśli nie prowadzą do tej Prawdy.
Ludzie potrzebują tej Prawdy, a nie daremnych „dyskusji” i tworzenia atmosfery, w której jako wierzący nie jesteśmy już nawet pewni czy szlachetna jest obrona domu przed przemocą. Mam na myśli zachowanie Stolicy Apostolskiej wobec wojny na Ukrainie.
To wszystko powoduje, że nam brakuje Jana Pawła II.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/592876-dlaczego-tak-bardzo-brakuje-nam-jana-pawla-ii