Michaił Zygar, dysponujący (przynajmniej do niedawna) wieloma źródłami w rosyjskich elitach władzy niezależny dziennikarz, niegdyś autor głośnej i uznanej za wiarygodną książki „Wsia Kremlowskaja rat”, co w świecie tłumaczono jako „Wszyscy ludzie Kremla”, napisał ostatnio, że Władimir Putin „nie spotyka się już z kumplami na drinkach i grillach. W ostatnich latach – a zwłaszcza po wybuchu pandemii – przerwał kontakty z większością doradców i przyjaciół. Kiedyś starał się utrzymać wizerunek cesarza, lubiącego grać na sporach między postaciami ze swego otoczenia, wysłuchiwać ich wzajemnych oskarżeń i szczuć ich na siebie nawzajem, dziś natomiast jest wyizolowany i odległy, nawet dla większości swojego dawnego bliskiego kręgu”.
Ten opis dobrze tłumaczy przyczyny (czy raczej jedną z przyczyn) uznanej już za banalną obserwacji, iż postanowienie o agresji na Ukrainę zdradza wszelkie cechy decyzji, podjętej w oparciu o wiedzę wszechstronnie fałszywą. A zarazem rodzi pytanie: o czym prezydent Rosji, o którym tenże Zygar napisał, iż całkowicie stracił zainteresowanie dniem dzisiejszym, a gospodarka, sprawy społeczne czy pandemia nudzą go i drażnią, jest natomiast owładnięty obsesją przeszłości, duma teraz w swej samotności, którą zapewne postrzega jako monumentalną i szekspirowską?
Oczywiście tego nie wiem, ale sądzę, że wśród jego obecnych, z pewnością raczej ponurawych rozmyślań pojawia się konstatacja, że półśrodki, które często w danym historycznym momencie wydają się być rozwiązaniem bezpieczniejszym niż skrajne alternatywy, bywają wbrew pozorom zdradzieckie, a wręcz potrafią być zabójcze dla decydującego się na nie.
Myślę że WWP przypomina sobie teraz postać Igora Girkina – ps. Striełkow, specnazowca który w 2014 roku wywołał konflikt w Donbasie, przekroczywszy granicę na czele stworzonego w Rosji oddziału (jak sam stwierdził – bez tego w Doniacku ani w Ługańsku nic poważnego by się nie stało, i cała separatystyczna rebelia rozeszłaby się po kościach). Striełkow był potem pierwszym dowódcą sił zbrojnych separatystów. Odwołany w 2015 pod naciskiem Kremla, który zdecydował wziąć „Noworosję” pod bezpośrednią kontrolę, a rządzących nią w pierwszym okresie watażków zmusić do odejścia albo pozabijać, wrócił do Rosji. Od tej pory Striełkow nienawidzi Putina nienawiścią śmiertelną, i oskarża o to, iż ten w 2014 roku zdradził „ruską wiosnę”, bo trzeba było maszerować na Kijów.
I można się zastanowić, czy Striełkow i jemu podobni rzeczywiście nie mają rację w tym sensie, że teraz widać, iż z punktu widzenia rosyjskiego imperializmu w 2014 to Putin zrobił błąd, a oni mieli rację. Bo gdyby wtedy WWP podjął decyzję o inwazji takiej, jak obecna, pełnoskalowej, to wówczas wiele rzeczy wyglądałoby inaczej, lepiej dla Rosji niż obecnie. Armia rosyjska jest wprawdzie teraz trochę silniejsza niż w 2014, ale ukraińska jest silniejsza wielokrotnie bardziej niż wtedy. Wówczas ukraińskie służby specjalne były rozłożone i niemal niezdolne do działania. Natomiast polityczne siły prorosyjskie i „neutralnościowe” był wówczas znacznie silniejsze, niż teraz.
I naprawdę na obszarach rosyjskojęzycznego „obwarzanka”, od Charkowa przez Donbas, Dniepropietrowsk i Chersoń aż po Odessę miały wtedy miejsce, w różnym natężeniu, objawy „ruskiej wiosny”, czyli ruchy separatystyczne i prorosyjskie. Wszędzie poza pewnymi rejonami wschodniego Donbasu były one mniejszościowe, często wręcz – wybitnie mniejszościowe. Ale były. I gdyby strona rosyjska zadziałała wojskowo z całą siłą i bardzo szybko, to fakt że ruchów tych nie popierała większość ludności tych terenów nie zdążyłby się zamanifestować i stać oczywistym. Zwłaszcza dla tych obserwatorów spoza Ukrainy, którzy początkowo bardzo chcieli choć w jakimś zakresie przyjąć tezę o „równej winie obu stron”.
A gdyby w 2014 roku pełnoskalowa rosyjska inwazja nastąpiła przed ukraińskimi wyborami, to jeszcze byłby argument, iż władza w Kijowie nie ma demokratycznej legitymacji…
I w takich okolicznościach Zachód byłby mniej zdecydowany, a siła oporu Ukrainy – znacznie słabsza. Byłoby więc znacznie lepiej dla Rosji niż teraz, i sądzę że teraz Putin rzeczywiście gryzie się, iż osiem lat temu zmarnował szansę.
Ciekawe, czy przychodzi mu do głowy, że – być może – decydując się w 2014 r. na półśrodki, czyli na zajęcie Krymu i części Donbasu, zmarnował zarazem jeszcze inną, niejako przeciwną do opisywanej powyżej, szansę.
Bo wyobraźmy sobie, co by było, gdyby dzień po ucieczce Janukowycza w Kijowie wylądował… nie, nie rosyjski desant, tylko minister Ławrow. Który powiedziałby Poroszence: to, co się u was stało, jest niedopuszczalne, nastąpiła pozaprawna zmiana władzy. Ale w interesie i Rosji, i Ukrainy nie rozmawiajmy teraz na ten temat. Rozmawiajmy natomiast o tym, jak powinien wyglądać nowy ukraiński rząd, jaki powinien być jego skład, żeby Moskwa mogła uznać go za nie nastawiony przeciw sobie, i jakie gwarancje powinien on dać Rosji, by uniknąć wrażenia iż Ukraina staje się jej wroga.
Czy wtedy Poroszenko popędziłby przybywającego z takim komunikatem ministra spraw zagranicznych Rosji? Kraju dla Ukrainy tak (wówczas jeszcze) znaczącego pod wszystkimi względami? Wiedząc, że ten kraj w każdej chwili może zrobić np.to, co w znanej nam realności zrobił naprawdę – tj.zająć Krym i rozpętać burzę w Donbasie? To jest oczywiście historia alternatywna, ale osobiście sądzę, że nie, że nie popędziłby. I w efekcie wpływy Rosji i orientujących się na Moskwę rosyjskojęzycznych ukraińskich polityków, które w znanej nam rzeczywistości po 2014 roku uległy bardzo daleko idącej redukcji, mogłyby nad Dnieprem trwać, przynajmniej w jakiejś mierze. I trwałyby nadal kulturowe związki Ukrainy z Rosją, dalej istniałaby tam rosyjska „soft power”. W efekcie zachodni wybór Ukrainy byłby mniej oczywisty, a Moskwa zachowywałaby tam pozycje, do ewentualnego wykorzystania w przyszłości.
A Putin nie zrobił wtedy ani jednego, ani drugiego. Zdecydował się na półśrodki. Teraz widać, że wcale nie było to bezpieczniejsze rozwiązanie.
Ciekawe, jak to wszystko dzisiaj postrzega.
_Jan Praski_
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/592851-samotnosc-putina-czyli-ponura-refleksja-o-polsrodkach
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.