„Jeżeli do tej pomocy Zachód dostarczy jeszcze Ukrainie ciężki sprzęt – nie tylko tzw. defensywny, jak to podnoszono – to Rosja może przegrać tę wojnę. Wystartowała źle, z niemądrym pomysłem, próbowała chaotycznie odnosić zwycięstwa – żadnych zwycięstw nie odniosła” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Romuald Szeremietiew, były minister obrony narodowej, specjalista ds. bezpieczeństwa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Sensacyjne doniesienia „NYT”! NATO przekaże Ukrainie czołgi? Szef rządu: To sprawy bardzo delikatne, nie będę ujawniał szczegółów
wPolityce.pl: Jak Pan Profesor ocenia to, co się dzieje w tej chwili na Ukrainie? Wydaje się, że Rosjanie już zdają sobie sprawę z tego, że Ukrainy w całości nie zajmą i postawili na plan minimalistyczny, czyli skoncentrowanie się na rejonie Donbasu, być może też połączenia Doniecka z Krymem. Jak w Pana ocenie należy odczytywać obecne ruchy wojsk?
Prof. Romuald Szeremietiew: Dlaczego twierdziłem na początku, że tej wojny nie będzie? Ponieważ uważałem, że te siły, które zgromadził Putin na granicy z Ukrainą, nie będą wystarczające, żeby myśleć o podboju całej Ukrainy. Uważam, że Putin zgromadził te siły, ponieważ on nie chciał wojny – on chciał wykonać zbrojną demonstrację na Ukrainie i wymusić na tym kraju pewne zachowania. W szczególności to, żeby zmienić ukraiński rząd i żeby Ukraina nie starała się o członkostwo w NATO. W związku z tym uważałem, że tak właśnie będzie. Natomiast, co się okazało? Okazało się, że to, co on zaplanował jako demonstrację zbrojną, przekształciło się w wojnę za sprawą samych Ukraińców, ponieważ okazało się, że nie przestraszyli się tej rosyjskiej interwencji, nie zamierzali podporządkowywać się Rosji – podjęli walkę, jak się okazało skuteczną. Putin znalazł się w pewnej pułapce, ponieważ na Ukrainie miał siły nieodpowiednie do zadania, które one miały realizować, bo miała być jak powiedziałem interwencja zbrojna, a tu się okazało, że mamy pełnowymiarową wojnę. Do tego zdaje się, że nie ma na Ukrainie żadnego głównego dowódcy strony rosyjskiej – każdy z dowódców tych armii sam sobie jest panem, a dowodzenie jak się okazuje jest prowadzone z Moskwy. To jest najgłupsze rozwiązanie, jakie można było zastosować przy tego typu operacji. Rozpoczęły się działania wojenne, przy czym dowódcy rosyjscy wykonywali to zadanie straszenia Ukraińców, a więc ruszali w różne miejsca – po stronie rosyjskiej rozwinięto siedem kierunków operacyjnych – nie mając do tego wystarczających sił. Ponieważ ta akcja przekształciła się w chaotyczną, która nie dawała żadnych efektów, to w związku z tym ktoś na Kremlu poszedł po rozum do głowy i postanowiono skupić się na Doniecku i tych rejonach nadmorskich i zdaje się, że w te miejsca odbywa się dyslokacja posiadanych przez Rosję sił.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski jest przekonany, że to jeszcze nie koniec, że Ukrainę czeka jeszcze seria silnych ataków ze strony Rosji. Biorąc pod uwagę ilość tego sprzętu, który straciły wojska rosyjskie oraz biorąc pod uwagę straty w ludziach, to czy rzeczywiście Rosja ma dość sił, żeby prowadzić kolejne operacje ofensywne?
Moim zdaniem Rosja nie ma dość sił, aby rozwijać dalej operację, ale wojna oczywiście będzie trwała tak długo, jak Ukraińcy nie skapitulują i będą stawiali opór. Putin, żeby nie stracić twarzy, nie może pozwolić sobie na wycofanie się i zwinięcie całego majdanu. To jest pytanie oczywiście, jakimi jeszcze możliwościami jeżeli idzie o uzupełnienie sił, dysponuje Rosja i jak skonfiguruje swoje operacje wojenne na Ukrainie, aby mieć to, co zawsze Rosjanie starali się na wojnie mieć – dużą przewagę nad atakowanym i w tym miejscu jakieś lokalne sukcesy odnieść. Na razie nie wygląda, żeby Rosjanie do końca wiedzieli, co robią. Natomiast Ukraińcy doskonale wiedzą, co robić, ponieważ bronią się zajadle i teraz rzeczywiście jeżeli do tej pomocy Zachód dostarczy jeszcze Ukrainie ciężki sprzęt – nie tylko tzw. defensywny, jak to podnoszono – to Rosja może przegrać tę wojnę. Wystartowała źle, z niemądrym pomysłem, próbowała chaotycznie odnosić zwycięstwa – żadnych zwycięstw nie odniosła. I pytanie, ile ma jeszcze zapasów, ile może czerpać z zaplecza, żeby jeszcze jakieś działania prowadzić.
Czyli czego należy się spodziewać? Czy tego, że Rosjanie okopią się gdzieś w tym pasie określanym przez nich jako Nowa Rosja i będą prowadzić już działania bardziej defensywne? Czy raczej będą starali się w jakiś sposób zgromadzić siły i środki i dokonać skutecznej okupacji tego terytorium?
Na ich miejscu – przepraszam, na szczęście nie jestem na ich miejscu – to po prostu skupiłbym się na jednym zadaniu, do którego wykorzystałbym te siły, które znajdują się na Ukrainie. Albo więc opanować brzeg Morza Azowskiego i Czarnego i odciąć Ukrainę od morza – tymi siłami, które Rosja tam ma, można to wykonać – albo poszerzyć ten pas wschodniej Ukrainy okupowanej przez Rosjan i stworzyć tam kolejną „niezależną” republikę – oni mają takie pomysły – czyli de facto oderwać te ziemie od Ukrainy i utrzymywać jakąś stałą linię frontu mniej więcej w tym miejscu. Bo sytuacja może być taka, że Rosja nie ma dość sił, żeby pokonać Ukraińców, a Ukraińcy nie mają dość sił, żeby ich wyprzeć ze swojego terytorium. Taka patowa sytuacja niestety jest możliwa. A to oznacza oczywiście trwającą dalej wojnę, bo tylko z pomocą Zachodu Ukraina będzie miała kłopot, żeby to wygrać, zwłaszcza że ta pomoc Zachodu, jak wiadomo, jest ciągle ograniczana różnego rodzaju obawami, strachami itd.
Czyli należy się spodziewać, że ta wojna może potrwać już nie tylko miesiące, ale i lata?
Nie wiem. Wiadomo, że lata trwała na tej wschodniej flance Ukrainy walka z tzw. separatystami, ale wiadomo, że za separatystami stali Rosjanie, więc nie jest to żadna tajemnica, że była to de facto wojna ukraińsko-rosyjska, tylko o mniejszym natężeniu, tzw. konflikt niskiej intensywności. Być może coś takiego przesunie się teraz – Rosjanie zajmą większy kawałek wschodniej Ukrainy i będą tam jako na poziomie tego tzw. konfliktu niskiej intensywności starali się utrzymać.
Czy to nie będzie dla Rosjan trudne biorąc pod uwagę liczbę dokonanych na ludności cywilnej mordów, również na tej rosyjskojęzycznej? W tym momencie utrzymanie władzy czy kontroli na takim nawet stosunkowo wąskim terytorium może być dla Rosjan problematyczne.
Może być. Życzę tym agresorom jak najgorzej, więc mam nadzieję, że tak rzeczywiście będzie i oczywiście życzę jak najlepiej Ukraińcom, żeby się obronili i obronili swoją ziemię.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/592691-nasz-wywiad-szeremietiew-rosja-moze-przegrac-te-wojne