Komentując niedawno niepowodzenia wojsk rosyjskich na Ukrainie, major izraelskiej armii Wiktor Wersner w rozmowie z ukraińską telewizją „1+1” powiedział:
„Mam wrażenie, jakby oni wzięli podręczniki wojskowe z ostatnich stu lat, zebrali wszystkie błędy popełnione przez dowódców wojskowych różnych krajów i postanowili je wszystkie zastosować. Nie ma planowania taktycznego ani strategicznego. Robią wszystko, czego nie można w ogóle robić. Cała operacja, ramy czasowe są niejasne, nie jest jasne, kto jest za co odpowiedzialny”.
Słabość rosyjskiego lotnictwa
Jedno z wytłumaczeń tego stanu rzeczy jest – z punktu widzenia wojskowości – oczywiste: armia tak walczy, jak wcześniej ćwiczyła.
To wyjaśnia np. niezrozumiały dla wielu obserwatorów fakt, dlaczego rosyjskie lotnictwo, mimo przewagi liczebnej nad ukraińskim, nie zdobyło dotychczas panowania nad przestrzenią powietrzną w rejonach walk. Temu zagadnieniu bardzo ciekawą analizę poświęcił Royal United Services Institute (RUSI) – najstarszy brytyjski think tank zajmujący się kwestiami obrony i bezpieczeństwa, który na swej stronie internetowej zamieścił obszerny materiał na ten temat.
Autor tekstu Justin Bronk uważa, że główną przyczyną słabej obecności rosyjskich sił powietrznych na polu bitwy jest brak ćwiczeń. Każde manewry wojskowe są bowiem niezwykle kosztowne, generując zużycie olbrzymiej ilości paliwa, amunicji i sprzętu. Rosja ma PKB porównywalne z Włochami, a jednak Włochów nie stać na przeprowadzanie samodzielnych ćwiczeń wojskowych (poza wspólnymi manewrami NATO). Podobne ograniczenia finansowe dotyczą także Rosjan. W związku z tym ich lotnicy nie mają doświadczenia operowania w większych grupach taktycznych czy też koordynowania swoich działań z wojskami naziemnymi i marynarką wojenną.
Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że rosyjscy piloci mieli możliwość zdobycia wojennych szlifów podczas konfliktu zbrojnego w Syrii. Tam jednak nie mieli w powietrzu żadnego przeciwnika, a ich aktywność ograniczała się głównie do latania parami i ostrzeliwania oraz bombardowania celów naziemnych, m.in. równania z ziemią miast, jak np. Aleppo. Tę umiejętność rzeczywiście posiedli, co demonstrują dziś na Ukrainie.
Szkolne błędy rosyjskich dowódców
Na podstawowe braki w wyszkoleniu rosyjskich żołnierzy zwrócił także uwagę czeski bloger zajmujący się m.in. wojskowością Marian Kechlibar, który pokazał popełniane przez nich szkolne błędy. Na przykład kolumna czołgów, zmierzająca w stronę Kijowa, stłoczyła się, tworząc na ulicy gigantyczny korek, a na dodatek posuwając się do przodu bez osłony piechoty. Nic dziwnego, że stała się łatwym łupem ukraińskiej armii.
Albo inny przykład: oddziały w Donbasie nacierały w kierunku nieprzyjaciela szosą otoczoną z dwóch stron ogrodzeniem z drutu kolczastego. Żaden kompetentny dowódca nie poprowadziłby swego oddziału przez tzw. strefę śmierci, czyli miejsce, z którego nie ma możliwości ucieczki i rozproszenia się po okolicy. A jednak rosyjski oficer zrobił to, co świadczy o braku przez niego podstawowych kwalifikacji.
Jeśli chodzi o lotnictwo, to Kechlibar nie krył swego zdziwienia widokiem rosyjskiego pilota myśliwca, który został zestrzelony i trafił do ukraińskiej niewoli. Strąconym lotnikiem okazał się nie wysportowany młody mężczyzna, lecz starszy już nieco pan z pokaźnym brzuszkiem. Bloger komentował:
„A teraz zadaj sobie pytanie: jakie siły powietrzne pozwolą osobie o takich gabarytach wsiąść do myśliwca i wystartować w powietrze? Normalne armie mają pewne standardy dotyczące sprawności fizycznej żołnierzy, których, jeśli nie spełnisz, możesz zostać tylko mechanikiem na tyłach lub przenosić w biurze papiery z miejsca na miejsce. Siły powietrzne są szczególnie wymagające i szukają każdego powodu lub pretekstu, żeby odsunąć kogoś takiego od kariery pilota. Piloci myśliwców są często narażeni na duże przeciążenia podczas manewrów powietrznych, co może prowadzić do utraty przytomności. Powinni być sprawni fizycznie.
Jeśli armia rosyjska jest skłonna tolerować takiego człowieka w kokpicie, to nie może mieć bardzo dobrych rezerw kadrowych. Nawet starsze myśliwce Suchoj (to był prawdopodobnie wariant Su-34) to „zabawki” warte dziesiątki milionów dolarów! Tylko elita powinna siadać za ich sterami. A teraz spróbuj sobie przypomnieć, kiedy ostatnio widziałeś czeskiego, amerykańskiego, brytyjskiego, chińskiego czy brazylijskiego pilota wojskowego w kombinezonie XXXL”.
Wspomniane przez Kachlibara braki kadrowe wynikają z niedoboru żołnierzy, którzy mieliby odpowiednie doświadczenie – co po raz kolejny prowadzi nas do tego samego wniosku: brak ćwiczeń.
Tajemnica sukcesów ukraińskiej armii
W tym kontekście rodzi się jednak zasadne pytanie: o ile można zrozumieć słabość rosyjskiej armii, to jak wyjaśnić skuteczność i przygotowanie wojsk ukraińskich? Przecież Ukraina jest krajem znacznie uboższym od Rosji, a w niektórych analizach międzynarodowych uważana była nawet za „państwo upadłe”.
Odpowiedź jest prosta: po 2014 roku władze w Kijowie przeprowadziły szeroko zakrojoną modernizację armii, dostosowując ją do wymogów prowadzenia współczesnej wojny. W latach 2020-2021 na Ukrainę trafił z Zachodu, głównie z USA, sprzęt wojskowy o wartości ponad miliarda dolarów. W ciągu ostatnich ośmiu lat większość ukraińskich żołnierzy służyła rotacyjnie na froncie w obwodach donieckim i ługańskim, zdobywając w praktyce doświadczenie bojowe. I w końcu – w samym tylko roku 2021 ukraińskie siły zbrojne uczestniczyły aż w 13 manewrach wojskowych za granicą oraz w 8 międzynarodowych ćwiczeniach na terenie Ukrainy wspólnie z jednostkami z krajów NATO. Jest to więc wojsko dobrze przeszkolone, ostrzelane, a na dodatek o wysokim morale i dużym stopniu determinacji. Sytuacja na froncie stanowi odzwierciedlenie tego stanu rzeczy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/591832-wojsko-tak-walczy-jak-wczesniej-cwiczylo