Napaść Putina na Ukrainę spowodowała, że odżyły dawne strachy z epoki zimnej wojny. W najnowszym numerze tygodnika „Sieci” Marek Budzisz pyta o III wojnę światową: Czy mamy do czynienia ze scenariuszem, który grozi nam wybuchem światowego konfliktu, czy może raczej ta wojna już się zaczęła, tylko my jeszcze tego nie wiemy i dopiero za jakiś czas się zorientujemy, w którą stronę zmierza świat?
Scenariusz III wojny światowej
Marek Budzisz w artykule „Scenariusz III wojny światowej” pyta, czy obecna sytuacja jest już początkiem wojny o charakterze światowym: Ta perspektywa ześlizgiwania się świata w globalny konflikt jest tym bardziej prawdopodobna, im dłużej trwa wojna w Ukrainie, im mniej możliwe wydaje się znalezienie rozwiązania pokojowego, a obie strony chcą rozszerzyć konflikt, odwołując się zarówno do pomocy z zewnątrz, jak i w przypadku Rosji – do arsenału nuklearnego.
Autor wskazuje, że również rozmowy pokojowe utknęły w martwym punkcie: Jeśli zatem nie ma szans na zawieszenie broni, o pokoju nie wspominając, a żadna ze stron na razie nie dysponuje na tyle dużą przewagą wojskową, aby odnieść zwycięstwo na polu boju, to można postawić fundamentalne pytanie – co dalej? Budzisz podkreśla: Wydaje się, że zarówno Rosja, jak i Ukraina liczą na rozszerzenie konfliktu, jego eskalację, zaangażowanie innych państw, bo to może przechylić szalę zwycięstwa na ich stronę. Problemem jest wszakże to, że tego rodzaju scenariusz bardzo przybliża nas do wybuchu III wojny światowej.
Autor dowodzi także, że teraz obserwujemy podobne zabiegi, jak na początku I i II wojny światowej. Zauważa takie symptomy, jak m.in. zaangażowanie się wielu państw, zarówno w działania wojenne, jak i w możliwą misję pokojową, a także przegrupowania międzynarodowych sojuszy. Jednocześnie dodaje: Wojna mobilizuje światową opinię publiczną […]. Zwiększa się presja wyborców na polityków w demokracjach Zachodu, aby „coś z tym zrobić”, ale jednocześnie największa od 70 lat wojna w Europie zmusza wszystkie państwa do skorygowania swojej polityki, myślenia o ochronie własnych interesów i systemie sojuszy, w którym uczestniczą. Trwająca wojna jest impulsem uruchamiającym kaskadę reakcji i wydarzeń, o nieprzewidywalnej skali i konsekwencjach.
Polska to serce Europy
George Friedman, amerykański politolog, szef ośrodka analitycznego Geopolitical Futures i były wieloletni prezes Stratforu w rozmowie z Aleksandrą Rybińską („Polska to serce Europy”) stwierdza, że konflikt wywołany przez Putina na terenie Ukrainy przyczynił się do dużych zmian geopolitycznych i Amerykanie wzmocnili swoją pozycję względem reszty świata.
Stany Zjednoczone pokazały swoją ogromną potęgę gospodarczą. Potęgę, która opiera się na dolarze. USA to światowy handel. Mogą wyciąć dowolny kraj z tego systemu. Wypowiedzieć mu gospodarczą wojnę. Waszyngton nie korzystał dotychczas z tej możliwości. To się teraz zmieniło. Europejczycy zaczęli się zastanawiać, czy mają przyszłość bez USA? Nikt jeszcze nie prowadził wojny takich rozmiarów opartej wyłącznie na sile gospodarczej.
Friedman mówi także o rosnącym znaczeniu Polski, która pełni wyjątkową rolę w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego, m.in. poprzez swoje położenie geograficzne. Dodatkowo nasz kraj wspólnie z państwami sprzeciwiającymi się agresywnej polityce Rosji, ma szansę zacieśnić więzy z USA.
Wschodnia flanka to szczególna część NATO. A wy jesteście za siebie odpowiedzialni. Nie w tym sensie, że jesteście sami. Ale 84 mln ludzi jest chyba w stanie się zorganizować. Nie Trójmorze, bo to zbyt ambitne, na dodatek są tam Austriacy i, wierzcie mi, nie chcecie mieć tam Austriaków, tylko Międzymorze Piłsudskiego.
Według Friedmana słabnie także rola naszych zachodnich sąsiadów.
W pewnym sensie to Niemcy były przez ostatnie lata zastępcą USA w Europie. Teraz będą nim Polacy i Brytyjczycy. Dlatego nadszedł czas, by Warszawa rozwinęła poważne pojęcie strategii. Nie takie, które każe zginąć w chwale, tylko takie, które pozwala wygrywać — czytamy.
Partia Przyjaciół Putina
Marek Pyza i Marcin Wikło w artykule „Partia Przyjaciół Putina” przedstawiają informacje, które pokazują, jak Rosjanie budowali swoje wpływy na terenie Rzeczpospolitej za czasów rządów Platformy Obywatelskiej.
Już na początku 2008 r. pojawił się temat budowy w gdańskim porcie bazy paliwowej przez spółkę Łukoil. Powstałby wówczas rosyjski przyczółek służący naftowej ekspansji Moskwy w Polsce i dalszemu uzależnianiu naszego kraju od surowców ze Wschodu.
Jak czytamy, zwolennikiem rosyjskiej koncepcji był ówczesny prezydent Gdańska.
Choć zaznaczał, że decyzje w tej sprawie zależą od rządu, a miasto (sam Paweł Adamowicz zasiadał z jego ramienia w radzie nadzorczej portu) im się oczywiście podporządkuje. Jednocześnie zarząd portu zabiegał o zgodę Ministerstw Skarbu oraz Gospodarki na wydzierżawienie Łukoilowi terenów portowych na 20–25 lat. Prezes PiS mówił o tym jako o skandalu i domagał się odwołania władz spółki. W odpowiedzi Tadeusz Aziewicz z PO (wtedy szef sejmowej Komisji Skarbu Państwa, dziś wciąż w poselskich ławach PO) sprzyjał Rosjanom w lokalnych mediach: „Przestrzegam przed histerią, że wszystko, co rosyjskie jest złe i zagraża Polsce”. Cieszył się, że inwestycja Łukoilu wręcz uratuje port.
Dziennikarze przypominają także słowa Donalda Tuska, który zwracał uwagę na potrzebę dialogu Polski z Rosją. Ostatecznie sam Łukoil wycofał się z planów inwestycyjnych nad polskim morzem.
Watykan w poszukiwaniu dialogu
W artykule „Watykan w poszukiwaniu dialogu” Goran Andrijanić odnosi się do reakcji Watykanu na wojnę w Ukrainie. Zauważa, że… choć żyjemy w mocno zsekularyzowanym świecie, biskup Rzymu jest nadal autorytetem moralnym, nawet dla tych, dla których katolicyzm nie znaczy w życiu zbyt wiele. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zawsze uważnie obserwowano, jak Stolica Apostolska będzie reagować na najpoważniejsze kryzysy w polityce światowej. W niektórych z tych wydarzeń właśnie głos i działania Watykanu odegrały ważną rolę. Autor dodaje: oczekiwania wolnego świata wobec papieża Franciszka były teraz bardzo wysokie […]. Oczekiwano przede wszystkim bezwzględnego potępienia rosyjskiej agresji i przemocy […].
Andrijanić informuje, jak odczytano reakcję papieża: Już pierwsze znaczące posunięcie Franciszka wywołało u wielu obserwatorów wrażenie zagubienia. Mówimy o wyjeździe papieża do ambasady rosyjskiej w Watykanie. Wielu komentowało wówczas, że o wiele bardziej logiczne byłoby, gdyby papież udał się do ambasady Ukrainy. Oficjalne wypowiedzi na temat przebiegu rozmowy były lakoniczne […]. Papież był krytykowany, że zareagował za późno.
Autor wskazuje też na oświadczenia watykańskiego sekretarza stanu kard. Pietra Parolina, który mówił… o „uzasadnionych żądaniach obu stron”. Cała retoryka wskazywała, że Watykan unika mówienia o sytuacji na Ukrainie w sposób jednoznaczny […]. Z jednej strony słychać było głosy, że taki dyplomatyczny ton jest normalny i oczekiwany […]. Z drugiej jednak strony pojawiły się głosy zirytowane tą dyplomatyczną powściągliwością.
Musimy zadbać o dzieci polskie i ukraińskie
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek w rozmowie z Dorotą Łosiewicz („Musimy zadbać o dzieci polskie i ukraińskie”) ocenia zryw pomocowy, który stał się udziałem młodych Polaków:
Tworzą zupełnie nową historię relacji polsko-ukraińskich. Są wspaniali. Jestem z ich postawy dumny. Zaopiekowali się swoimi rówieśnikami z Ukrainy, pomagają im. Odwiedzam szkoły, rozmawiam z uczniami, nauczycielami i dyrektorami. Jestem w stałym kontakcie z kuratorami oświaty. Te przykłady solidarności ze strony środowisk szkolnych są naprawdę budujące
– zauważa.
Dużo dobra dzieje się obecnie w polskich szkołach. Uczniowie lubią pomagać – i to robią. Angażują się w różne akcje wolontariackie, organizują zbiórki, inicjują wsparcie dla swoich ukraińskich kolegów i ich rodzin. Często po lekcjach, w wolnym czasie, pomagają uchodźcom np. w punktach recepcyjnych. Byłem w takich miejscach, rozmawiałem z młodymi ludźmi. Są zaangażowani, czują się potrzebni, to dla nich ważne. Jeszcze raz podkreślam, uczniowie są wspaniali i robią dużo dobrego. Takich inicjatyw jest mnóstwo. Trzeba wspierać w tym młodych ludzi, umożliwić im taką działalność.
Minister mówi również o możliwościach polskiego systemu edukacji w tej sytuacji.
Na pewno ma swoje granice […]. Są też granice związane ze środkami finansowymi. […] w ciągu ostatnich 15 lat w polskim systemie oświaty ubyło półtora miliona dzieci ze względu na kryzys demograficzny, zatem jest gdzie szukać możliwości i rezerw […]. Stopniowo, elastycznie i bardzo spokojnie możemy wiele zrobić dla ukraińskich dzieci, by im pomóc […]. Trzeba przyznać, że operacja, której musimy sprostać, jest skomplikowana i generuje mnóstwo wyzwań. Z jednej strony musimy maksymalnie uelastyczniać system oświatowy na potrzeby przyjmowania ukraińskich uchodźców, ale trzeba także pamiętać i troszczyć się o to […] by polskie dzieci w polskich szkołach mimo tej trudnej sytuacji mogły nadal normalnie kontynuować swoją edukację.
W tygodniku także komentarze bieżących wydarzeń pióra Krzysztofa Feusette’a, Andrzeja Rafała Potockiego, Bronisława Wildsteina, Doroty Łosiewicz, Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej, Samuela Pereiry, Aliny Czerniakowskiej, Wiktora Świetlika, Katarzyny Zybertowicz.
Więcej w nowym wydaniu tygodnika „Sieci”.
Artykuły z bieżącego wydania dostępne online od 28 marca br. w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-13-2022
Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/591772-w-tygodniku-sieci-czy-grozi-nam-trzecia-wojna-swiatowa