Po tygodniu spędzonym w Kijowie wsiadam do nocnego pociągu do Odessy. Tym razem pasażerów było znacznie więcej. Przedział dzielę z młodą mamą i jej synem i mężczyzną, którego miejsce zajmie później inna kobieta. Podróż jest niespokojna – krążą plotki o innym ostrzelanym pociągu. Wszystkie okna są zasłonięte, światła wyłączone lub ustawione na minimalną moc. Sen wszystkich podróżnych niespokojny i rwany. W sąsiednim przedziale znów jedzie kotka, spokojniejsza, daje się głaskać.
CZYTAJ TAKŻE: Ostatni przyjazny polski dom na wschodzie. „Żadne nagranie nie będzie w stanie oddać tej rzeczywistości”. ZDJĘCIA
Podróż pociągiem
Rankiem humory się poprawiają, nie zostaliśmy zaatakowani. Rozmawiam z Nastią, trochę zajmuję jej półtorarocznego synka, żeby i ona miała chwilę wytchnienia. Nastia wraca z Kijowa od rodziców, po raz pierwszy pokazała im wnuka – trwa wojna, ale jakby wracała normalność. Nie zrobiła tego wcześniej, bo nie lubi podróżować, wygląda na dwadzieścia kilka lat, nie więcej niż dwadzieścia pięć. Do tej pory w swoim życiu była tylko w Odessie i Kijowie. Zawsze bardzo chciała pojechać do Charkowa, ale teraz wiadomo – nie da się (jest to wykonalne, ale matka z dzieckiem nie będzie jechała na „zero” – tak jest tu określany front). Nastia nie chce uciekać, nie lubi podróżować. Nie chce jechać w nieznane. Wie, że w Polsce przyjmujemy uchodźców i nie dzieje się im tam krzywda, a wręcz, że dobrze im się wiedzie. Na Ukrainie jest u siebie, ma znajomych, zna swoje miasto. O ojcu dziecka nie chce rozmawiać. Często rozmawia przez telefon. Moją uwagę zwraca ilustracja na ekranie jej smartfona – Słowianka z opaską w kolorach białoruskiej flagi, trzymając ukraińską flagę, dzielnie kroczy przez płomienie. Choćbym kroczył ciemną doliną, zła się nie ulęknę…
Ukraińskie koty to osobny temat. W Odessie jest ich mnóstwo, ludzie budują im drewniane i kartonowe domki wykładane kocami, w wielu miejscach usypane są górki suchej karmy. Na dworcu w Kijewie było słychać donośny koci płacz – jego źródłem okazała się bengalska kotka, nieszczęśliwa, bo zamknięta w transporterze. Uciekała wraz z jej opiekunami do Azerbejdżanu. Wielu podróżnych ma ze sobą swoje kociaki, których pogłaskanie od razu ułatwia rozmowę. Żadna z osób z którą rozmawiam nie wyobraża sobie porzucenia kota, to członek rodziny. Gdybym znalazł się w ich sytuacji, też nie wyobrażałbym sobie zostawianie mojej kotki na pastwę losu.
Dobre wieści z „zera” wywołały odwilż w Odessie
W Odessie jest już cieplej. Spotykam moją gospodynię na wyjściu z peronu. Cieszy się na mój widok, uściskuje mnie. Daje mi klucze i pozwala samemu iść na kwaterę, tym razem już nie chce żadnej kaucji. – Ty Andrzej jesteś haraszo, nie nada. Tym razem odnajduję mieszkanie bez problemów. Zostawiam bagaże, odświeżam się, wychodzę na miasto.
Na pierwszy rzut oka niewiele się zmieniło. Umocnień ani nie przybyło, ani nie ubyło. Pojawiły się patriotyczne plakaty z motywami „idi na chj” i „ruski okręcie wojenny idź na chj”. To powiedzenie na stałe wejdzie do kanonu przysłów, nie sądzę by w przyszłości było odbierane jako przekleństwo. Wydaje mi się, że jest mniej posterunków, nie jestem już tak często kontrolowany. Zmniejszyła się zamknięta strefa w centrum miasta, mogę podejść bliżej Teatru Opery i Baletu. Oczywiście nadal obowiązuje surowy zakaz fotografowania instalacji wojskowych. Zauważam jednak zmiany. Ukraińska armia odepchnęła kacapów z oddalonego o niewiele ponad 100 km Mikołajewa i obecnie gniecie ich w Chersoniu. Dobre wieści z „zera” wywołały odwilż w Odessie. Otwierają się sklepy i restauracje, ludzie tłumnie wyszli na place i ulice, dzieci oblegają place zabaw. Do tego jest znacznie cieplej. Odessa odetchnęła.
Na przepięknym i przebogato zdobionym, upstrzonym wręcz rzeźbami pasażu trafiam na sesję fotograficzną pary młodej. Tydzień temu pasaż był zamknięty na trzy spusty. Rozmawiam z mamą dziewczyny. Mówię, że jestem reporterem z Polski. Zanim mogę powiedzieć coś więcej, muszę wysłuchać szczerych podziękowań dla wszystkich Polaków, za przyjmowanie uchodźców z Ukrainy. Pani jest w kontakcie ze znajomą, która jest w Ostrowcu Świętokrzyskim i wie od niej, z jak ogromnej skali pomocy mówimy. Wielokrotnie dziękuje wszystkim Polakom. Mówi, że zrobiliby to samo, gdy orki przyszły do nas. Jej córka jutro ma sama wyjeżdżać do Warszawy. Proponuję zabranie jej ze sobą, powoli i ja zmierzam ku bezpieczeństwu. Dziękuje, ma już wszystko dograne.
Od czasu do czasu alarm podnoszą wyjące syreny i bijące dzwony w cerkwiach. Jednak wszyscy już przywykli do alarmów przeciwlotniczych. Mieszczanie zachowują spokój i przechodzą do schronów, przejść podziemnych i innych bezpiecznych miejsc.
„Rosja uważa się za imperium. Zła!”
W parku przy soborze Przemienienia Pańskiego, w pobliżu pomnika liberalnego carskiego generał-gubernatora Nowej Rosji (południowej Ukrainy) pod metalową altaną starsi panowie siedzą na ławkach i grają na ustawionych tam na stałe stołach w szachy, warcaby i domino. Kupuję ciastka. Dosiadam się do szachistów. Wykładam na blat ciastka.
A to co? Pomoc humanitarna?
— rzuca z uśmiechem jeden z nich. Najważniejsze, że moje wkupne zostaje przyjęte. Mogę siedzieć z dziadkami i przysłuchiwać się o czym rozmawiają.
Ty Polak?
— pyta jeden z nich, wskazując na orła w koronie na mojej „broń żiletie”, jak określa się tutaj kamizelkę kuloodporną.
Tak, jestem korespondentem wojennym
A skąd w Polsce?
Z Warszawy
Piękne miasto, byłem kiedyś.
Starszy Pan w przerwach pomiędzy swoimi posunięciami na szachownicy opowiada mi o drugiej wojnie. Przyszli Niemcy, zabili jego rodziców, zgwałcili starszą siostrę i ją też zastrzelili. Jego zostawili na pastwę losu, bo był małym chłopcem. Teraz przyszły kacapy i mordują nawet takie małe dzieci, jakim on wtedy był.
Polacy nam pomagają, prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Polacy stałe pomagają Ukrainie. Ameryka tak sobie pomaga. A Niemcy, jak oni tak mogą. Nie widzą co się dzieje!? A dostaw broni zabraniają, tamtego zabraniają. Wspomina też o Smoleńsku, gdzie zginął prezydent Lech Kaczyński.
To była rosyjska dywersja, bo delegacja jechała na pomnik polskich oficerów (w domyśle do Katynia). Ruscy w ten sposób nie dopuścili do wizyty. To była prowokacja po smoleńsku i to wszystko. To wszystko na 100 proc. robota Rosji. Rosja uważa się za imperium. Zła!
— wtrąca się ktoś inny.
Tak imperium zła. Choć w Rosji carowie, imperatorzy nigdy nie byli czysto ruscy, diabła nigdy nie było, wszyscy byli przyjezdni, Niemcy.
Putin to nie tylko prostytutka, to zdzira. Zwycięstwo będzie po stronie Ukrainy, bo po naszej stronie są przyjacielskie kraje jak Polska, USA, Wielka Brytania. Anglia, która w czasie wojny światowej pomagała Polsce i związkowi sowieckiemu, a teraz pomaga nam. Z takimi przyjaciółmi wygramy z tymi mordercami u których ręce są do połowy (w domyśle po łokcie) we krwi. Naród Ukrainy z pomocą bratnich narodów zwycięży. Zwycięstwo będzie z nami i całą Europą. Na koniec dołączymy do Europy (pewnie chodzi o UE) a Rosja zostanie cofnięta daleko w tył. Przez Putina sami cofną siebie o 50, 80 w tył. Nikt im nie będzie wierzyć. Dziękuję Ci. Niech Bóg da Ci zdrowie.
Opuszczam altanę, idę do cerkwi, mają się w niej odbywać dziękczynne modlitwy za oddalenie zagrożenia, warto chociaż je zobaczyć. W międzyczasie dowiedziałem się, że kilka dni wcześniej w odeskiej telewizji została wyemitowana wspólna modlitwa o pokój i zwycięstwo kapłanów każdego z obecnych tu wyznań – wszystkich cerkwi, muzułmańskiego, żydowskiego i katolickiego. Wygląda na to, że z Odessy jest bliżej do Boga.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/591745-orki-odepchniete-spod-mikolajewa-odwilz-w-odessie-zdjecia