Obrazy i relacje dochodzące do nas każdego dnia są tak przerażające, że chwilami brakuje słów. Dobrze ujął to dziś w Brukseli, na rozpoczynającym się szczycie Rady Europejskiej, premier Mateusz Morawiecki.
To co się dzieje na Ukrainie to masakra, to jest barbarzyństwo, atakowani są cywile; konieczne są miażdżące sankcje na paliwa kopalne i odcięcie Rosji od szlaków transportowych. Dość jałowych, bezzębnych deklaracji i pustych gestów solidarności. Potrzebujemy twardych działań dla Ukrainy
Polskie działanie i polskie apele zderzają się jednak niestety z chłodniejszymi reakcjami. Francja - biznes jak zawsze. Mało zostało tam serca dla cierpiących. Niemcy - można odnieść wrażenie, że za zasłoną współczucia trwa cyniczne oczekiwanie na możliwość powrotu do „specjalnych relacji” z Moskwą. Możemy liczyć na większość państw regionu, które też rozumieją, że ten putinowski potwór musi zostać zatrzymany, bo sam nigdy się nie cofnie. Wspaniale zachowuje się rozumiejąca zawsze naturę sowieckiego systemu Wielka Brytania. Stany Zjednoczone na szczęście podejmują zadanie sprawowania światowego przywództwa. Ale dla wielu to niestety nadal konflikt gdzieś daleko. Miejmy nadzieję, że widoczna wszędzie presja społeczna na działanie zmieni tę sytuację. I że dzisiaj premierowi Morawieckiemu i jego sojusznikom w tej walce uda się posunąć sprawy mocno do przodu. Kluczem jest oczywiście ukrócenie lub choćby radykalne zmniejszenie finansowania Moskwy z handlowi energią.
Szczyt NATO odbywający się w tym samym czasie, też w Brukseli, wydaje się potwierdzać, że dla Zachodu wciąż nieprzekraczalną granicą reakcji jest obawa przed zbytnim bezpośrednim zbliżeniem się do konfliktu - by czasem się nie poparzyć. Mamy więc zdecydowaną, mocną i zadowalającą reakcję w obszarze wzmocnienia NATO na wschodniej flance, solidne dostawy broni i pomocy dla Ukrainy i odrzucanie wszystkiego co pachniałoby wejściem do konfliktu.
Dlatego właśnie tak cenna jest inicjatywa misji pokojowej, zgłoszona przez premiera Jarosława Kaczyńskiego w Kijowie. Jest ona dobrym wyczuciem tych niepisanych warunków brzegowych i dostrzeżeniem okienka możliwości. W wymiarze militarnym, ale też prawnym - bo przecież mówimy o terytorium Ukrainy.
To, co zaproponowałem w Kijowie, jest właśnie zrobieniem więcej, w warunkach całkowicie legalnych, przewidzianych przez prawo międzynarodowe. Nikt przecież nie planuje wejścia na teren Rosji, misja pokojowa byłaby na terenie Ukrainy, za pełną zgodą władz ukraińskich. I taka misja bardzo by pomogła w wymiarze humanitarnym, i - nie ma co ukrywać - korzystnie zmieniłaby sytuację strategiczną na Ukrainie
— podkreśla Kaczyński w wywiadzie dla Polska Times.
Wbrew krytykom, są na to szanse. Nie w formule NATO, to innej. Nie teraz, to może później.
Wchodzimy już bowiem w drugi miesiąc wojny na Ukrainie. W polskich kręgach rządzących uważa się, że wojna potrwa długo. Dłużej niż byśmy chcieli. I wszystko wskazuje, że to prawda, że to niestety dopiero początek koszmaru. Lyse Doucet, korespondentka BBC nadająca od początku wojny z Kijowa, otrzymała dziś ze studia pytanie, czy są jakiekolwiek znaki, sygnały, że Rosjanie mogą odstąpić, zatrzymać się.
Żadnych
— odpowiedziała krótko.
Źródła amerykańskie mówiły dzisiaj poinformował o planach rosyjskich dotyczących poboru nowych żołnierzy.
Wojna będzie trwała. Ukraina broni się dzielnie, ale sama wroga nie odepchnie. Ruski żołdak przegrywa w polu więc coraz częściej sięga po ulubioną broń: ciężką artylerię, która bije we wszystko.
Jedyną szansą na pokój jest trwałe złamanie siły barbarzyńskiego agresora, doprowadzenie do takiego wyniszczenia armii moskiewskiego tyrana, że będzie musiał się wycofać, pójść na akceptowalne dla Ukraińców rozwiązania.
Co robić, by to przybliżyć? Jak działać?
Po pierwsze, „uzbroić Ukrainę po zęby” jak to dobrze ujął minister Zbigniew Rau w swoim planie, opublikowanym dziś w Polsce i niektórych mediach zachodnich. Świat zachodni ma czołgi, samoloty, obronę przeciwlotniczą, rakiety. Może mieć więcej. Może dać walczącym w jego imieniu. Armia ukraińska i obywatele udowodnili, że są w stanie zrobić z niej najlepszy użytek.
Po drugie, cisnąć na sankcje tak ostre, jak to możliwe. Poważne ekonomiczne media zachodnie oceniają, że w perspektywie kilku miesięcy PKB Rosji może się skurczyć nawet o 30-40 procent. To szok, którego nawet systemy postsowieckie, sprawnie łapiące równowagę na niższych poziomach, raczej nie przetrzymają. Sytuacja w której wielkie koncerny pozostają tam, jest nie do zaakceptowania.
Po trzecie, robić wszystko, by o dziejącym się dramacie nie zapomniano. Wizyta czterech premierów w Kijowie była przykładem takiej akcji, podobnie aktywność prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego.
Po czwarte, zbroić się (jest już ustawa o obronie ojczyzny) i żądać jeszcze więcej jeśli chodzi o obecność natowską na naszej ziemi. To nie tylko ochrona Polski, ale też ważny wpływ na sytuację na Ukrainie.
Po piąte, uświadamiać Rosjanom - tam i poza Rosją - jak straszliwe zbrodnie są dokonywane przez ich armię w ich imieniu. Nie jest to łatwe bo izolacja postępuje, a umysły większości wydają się zaczadzone. Muszą jednak wiedzieć, że ściągnęli na siebie hańbę nieznaną narodom od czasów nazistowskich Niemiec.
Po szóste, szanować stabilność polityczną państwa polskiego i przywództwo polityczne, które po 2015 roku, nie czekając na wojnę, rozpoznało dobrze zagrożenie i podjęło działania - odbudowywano armię po PO-PSL, wzmacniano państwo. Już atak hybrydowy z Białorusi pokazał jak wiele temu zawdzięczamy, a teraz jest to oczywiste chyba dla każdego poza Tuskiem, który broni swoich skrajnie szkodliwych dla Polski i Europy decyzji. Strach pomyśleć, co by z nami było, gdyby kilka lat temu Polacy nie zdecydowali o zawróceniu z drogi ku przepaści.
Po siódme, wytrwale opiekować się uchodźcami, którzy znaleźli się na polskiej ziemi. To nie tylko czyn miłosierdzia, ale także nasz realny wkład w obronę Ukrainy. Mówią to często wojennym korespondentom „Sieci” i wPolityce.pl napotkani na Ukrainie żołnierze: ich walka jest choć trochę łatwiejsza bo wiedzą, że ich bliscy, żony, dzieci, mają spokojny dom w Polsce. Z upływem czasu będzie nam tutaj potrzebna szczególnie cnota wytrwałości i mądrości, bo hieny już wokół tematu krążą.
Ten pakiet, w oczywisty sposób niepełny, najpełniej wykorzysta polskie możliwości. Zastanawiałem się jeszcze nad jednym punktem: próbą nakreślenia już dzisiaj perspektywy odbudowy Ukrainy. Zarysowania funduszu, kwot, które może świat pozyskać. Ale chyba jednak jeszcze na to za wcześnie. Z drugiej strony - dodałoby Ukraińcom sił i nadziei.
W chwilach trudnych przypomnijmy sobie, że dyplomaci i politycy putinowskiej Rosji mówią dziś o Polsce z taką samą pogardą, jak o Ukraińcach. Niczego nie ukrywają. Wszystko jest jasne. Dziś wydali wojnę Ukrainie ale z jasnym zamiarem kontynuacji. Jak skończą tamte mordowanie, przyjdą mordować i palić u nas.
Ale nie skończą. Mamy szansę do tego nie dopuścić.
Nie ma działań, które w tym kontekście wydawałyby się zbędne czy za ostre.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/591461-wchodzimy-w-drugi-miesiac-wojny-jak-dzialac
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.