Chiński dziennikarz Lu Yuguang to jeden z nielicznych, o ile nie jedyny zagraniczny reporter akredytowany przy rosyjskich oddziałach, które zaatakowały Ukrainę. „Jestem na froncie w Mariupolu” - mówi do mikrofonu. Osadzenie Lu Yuguanga przy rosyjskich wojskach rodzi liczne pytania dotyczące zakresu współpracy między Moskwą a Pekinem - pisze brytyjski „Guardian”.
CZYTAJ TAKŻE: Rosja poprosiła Chiny o sprzęt wojskowy? Chińskie MSZ dementuje doniesienia „FT”: To dezinformacja rozsiewana przez USA
-
Lu Yuguang - jedyny przedstawiciel zagranicznych mediów?
Lu Yuguang pracuje dla chińskiego kanału informacyjnego „Phoenix TV”. Brytyjski „Guardian” opublikował materiał, w którym widać, jak w kasku i kamizelce kuloodpornej reporter stoi na poboczu, ogłasza, że jest na froncie w Mariupolu, a obok z rykiem przejeżdża rosyjski czołg. Rozmawia z żołdakami Putina, relacjonuje sytuację w miejscach zaatakowanych przez Rosję - m.in. w Mariupolu.
Jak czytamy, Lu może być jedynym zagranicznym korespondentem, który może relacjonować sytuację w Ukrainie od strony rosyjskiej.
15 lat więzienia za „fake newsy”
Brytyjski dziennik zwraca uwagę, że na początku wojny rosyjski dyktator Władimir Putin podpisał ustawę, na mocy której dziennikarzom grozi nawet 15 lat więzienia za „fake newsy” (a raczej to, co za fake newsy uzna Kreml). Moskwa wyłączyła też niezależne media.
W obecnej sytuacji nasuwa się pytanie, jaki tak naprawdę jest zakres relacji między Rosją a Chinami, skoro Lu to prawdopodobnie jedyny dziennikarz mający możliwość relacjonowania inwazji na Ukrainę od strony rosyjskiej.
aja/theguardian.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/590234-chinski-reporter-ma-wylaczny-dostep-do-rosyjskich-wojsk