„Pierwszy tydzień wojny okazał się niemiłą niespodzianką dla Kremla. Postęp wojsk rosyjskich został zahamowany przez broniących się z ogromną determinacją Ukraińców, którzy wykorzystują wszystkie dostępne możliwości, aby zadać straty napastnikom. Ale największą klęskę Moskwa poniosła w starciu propagandowym” - pisze w nowym numerze tygodnika „Sieci” Konrad Kołodziejski.
Wszystko miało pójść jak z płatka. Moskwa była przekonana, że ukraiński opór będzie symboliczny i uda się go przełamać w ciągu kilku godzin, a najdalej kilku dni. Planowano nawet koncert zwycięstwa w zdobytym Kijowie. Chciano szybkim uderzeniem odciąć Ukrainę od morza, okrążyć wojska ukraińskie walczące w Donbasie oraz – przede wszystkim – przypuścić zmasowany atak na Kijów, aby obalić legalne władze i zainstalować marionetkowy reżim, co miało złamać morale obrońców i doprowadzić do natychmiastowej kapitulacji. Nic takiego się jednak nie stało. Przeciwnie. Pierwszy rzut wojsk rosyjskich nie zdołał osiągnąć żadnego z wyznaczonych celów
— czytamy.
„Głównym atutem obrońców Ukrainy jest wysokie morale”
Głównym atutem obrońców Ukrainy jest wysokie morale. Ukraińcy, będący militarnie słabszą stroną konfliktu, wykazują się przy tym ogromną determinacją w zwalczaniu wroga. Obok oddziałów regularnej armii działają tutaj formacje zbliżone do polskich Wojsk Obrony Terytorialnej złożone z miejscowej ludności, niekiedy nawet bez większego przeszkolenia wojskowego. Broń przeciwpancerna, którą stosują, taka jak wyrzutnie Javelin i NLAW, nie wymaga jednak – jak twierdzą eksperci – szczególnych umiejętności. Są to bowiem pociski typu „wystrzel i zapomnij”, co oznacza, że po nakierowaniu na cel same do niego podążają, a strzelec może w tym czasie schronić się przed ewentualną odpowiedzią ze strony wroga
— podkreśla publicysta.
W miastach na najeźdźców czekają z kolei koktajle Mołotowa, masowo przygotowywane przez mieszkańców albo fabrycznie produkowane przez lokalne browary. Nic więc dziwnego, że nieprzygotowane do walk miejskich oddziały rosyjskie nie chcą na razie ryzykować. Zwłaszcza że obrońcy otwarcie chwalą się swoją determinacją w mediach i internecie. Na drogach wjazdowych do miast umieszczane są nawet „powitalne” bilbordy dla rosyjskich „wyzwolicieli” z informacją, że czekają na nich nie kwiaty, jak wmawiała im kremlowska propaganda, lecz wyłącznie kule i śmierć
— pisze Konrad Kołodziejski.
Więcej o sytuacji na Ukrainie w nowym tygodniku „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne online od 7 marca br. w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół. Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/589503-kolodziejski-w-nowym-numerze-sieci-ukraina-sie-broni
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.