Mam nadzieję, że środowiska konserwatywne za Zachodzie, które do tej pory sympatyzowały z Putinem, otrzeźwieją po ludobójczych działaniach Rosji na Ukrainie. Powinno dotrzeć do nich w końcu, że były podpułkownik KGB nie jest żadnym zbawcą cywilizacji chrześcijańskiej ani „katechonem” powstrzymującym nadejście antychrysta, lecz zbrodniarzem, który przez lata stworzył system oparty na przemocy i kłamstwie. Ofiarą tego oszustwa (i własnej naiwności) padła również część prawicy w krajach zachodnich, której kremlowski włodarz jawił się jako „ostatnia nadzieja białego człowieka”.
Dekonstrukcji tych kłamstw poświęcona była konferencja „Rosja Putina fałszywą nadzieją chrześcijaństwa”, która odbyła się 21 stycznia 2020 roku (nagranie dostępne w internecie). Miałem zaszczyt uczestniczyć w niej wspólnie z profesorami Andrzejem Nowakiem, Mieczysławem Rybą i Henrykiem Głębockim oraz Piotrem Doerre – organizatorem całego przedsięwzięcia. Razem obalaliśmy punkt po punkcie propagandowe mity o rzekomym konserwatyzmie prezydenta Federacji Rosyjskiej. W świetle dzisiejszych wydarzeń nasze wypowiedzi sprzed dwóch lat nabierają nowego znaczenia.
Wielka intelektualna wioska Potiomkinowska
W listopadzie zeszłego roku opisałem z kolei szeroko komentowaną w środowiskach prawicowych na Zachodzie „mowę wałdajską” Władimira Putina, w której przedstawił on ofertę „rozsądnego konserwatyzmu”. Wspomniana propozycja „zdrowego konserwatyzmu” spotkała się z życzliwym przyjęciem wśród zachodnich adresatów. Odpowiadała bowiem na ich lęki i oczekiwania, jednak miała się nijak do rosyjskiej rzeczywistości. Była jedną wielką intelektualną wioską Potiomkinowską.
Niestety, z różnych reakcji, jakie docierały do mnie z Włoch, Hiszpanii, Belgii czy Francji, wiem, że dla części tamtejszej prawicy, środowisk tradycjonalistycznych czy grup pro-life lub pro-family, „mowa wałdajska” była ważnym tekstem, budującym wizerunek dzisiejszej Rosji jako chrześcijańskiej alternatywy dla zdeprawowanego Zachodu. To prawda, że Putin buduje alternatywę dla Zachodu, ale nie ma ona nic wspólnego z chrześcijaństwem, wręcz przeciwnie: oparta jest na całkowitym zaprzeczeniu Dekalogu.
Idioci czy agenci?
Wystarczy zobaczyć zdjęcia z ukraińskich miast pokazujące bezbronną ludność cywilną zabijaną podczas rosyjskich bombardowań i zestawić je z dzisiejszą wypowiedzią Putina, który oświadczył Emmanuelowi Macronowi:
„Twierdzenia o rakietowych ostrzałach i bombardowaniach Kijowa, jakie rzekomo się odbywają, a także innych ukraińskich miast, nie odpowiadają rzeczywistości i są elementami antyrosyjskiej kampanii dezinformacyjnej”.
Do tej pory, stykając się z wypowiedziami zachodnich konserwatystów chwalących Putina za rzekomą obronę przez niego chrześcijańskich wartości, cisnęło się na usta pytania: czy są tacy naiwni, czy sprzedajni? Idioci czy agenci?
Nie ma jednak tak głupich ludzi, którzy by nie zrozumieli, że Putin dokonuje na Ukrainie zbrodni. Od tej pory usprawiedliwienie, że są oni idiotami odpada. Pozostaje więc tylko jedna odpowiedź.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/588234-konserwatywni-zwolennicy-putina-idioci-czy-agenci