O tym, że między Ukrainą a Rosja jest ogromna różnica militarnych potencjałów nikogo nie trzeba przekonywać. Przewaga technologiczna Rosjan znacznie redukuje możliwość skutecznej obrony krajowi, który – tak samo jak dziś Polska – nie dysponuje skuteczną obroną przeciwlotniczą ani przeciwrakietową.
Refleksji będzie wymagała chociażby decyzja o zakupie przez Polskę niezwykle kosztownych myśliwców F-35w sytuacji, że w opisanych wyżej realiach pierwszego dnia wojny może okazać się, że nie mają z czego startować.
Na podsumowania, co z przebiegu tego konfliktu wynika dla Polski, przyjdzie jeszcze czas, ale dziś widać już doskonale, że nawet przy takiej dysproporcji sił niewielki oddział żołnierzy dysponujący odpowiednim sprzętem przeciwpancernym i przeciwlotniczym, może zadać przeciwnikowi dotkliwe straty.
Doskonale rzecz rozumieją mniejsze narody, takie jak trzy republiki nadbałtyckie, które zakupiły proporcjonalnie dużo rakiet i innego sprzętu do zwalczania rosyjskich samolotów i czołgów. Sporo sprzętu tego rodzaju w przededniu wojny tak ze wspomnianych krajów, jak i na przykład z Wielkiej Brytanii trafiło na Ukrainę i jak można zorientować się z doniesień, jest dobrze wykorzystywana przez Ukraińców.
Ponadto Polska jest producentem rakietowych zestawów przeciwlotniczych „Piorun”, którego poprzednik został w 2008 roku wykorzystany przeciwko rosyjskim siłom powietrznych przez wojska gruzińskie. Różne źródła podają nieco inne wyniki ich użycia, ale generalnie wynika z nich, że przy użyciu około 10 polskich rakiet udało się zestrzelić 8 samolotów i śmigłowców. Mało?
Dziś Ukraina toczy śmiertelny bój z rosyjską potęgą i jej żołnierze walczą bardzo dzielnie. Tyle im starczy siły i morale, kiedy będą mieli czym walczyć. Nie ma co wspominać listę krajów, które odmawiały dostarczania broni na Ukrainę, przez ostatnie 300 lat zwykle konsekwentnie stając po stronie Kremla, niż po stronie narodów pragnących pokoju i miłujących pokój.
Ale polskie władze są dziś suwerenne, jednoznacznie stoi dyplomatycznie po stronie Ukrainy w sposób, który budzi najwyższy szacunek i uznanie. Ale to mało. Pora wyciągnąć wnioski z dotychczasowego przebiegu walk i natychmiast wesprzeć zaatakowanego sąsiada.
Ukrainie należy niezwłocznie przekazać każdą ilość, na jaką nas stać, nowoczesnej broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej. Przecież kilkaset sztuk „Spike,ów” i „Javelin’ów”, polskich „Gromów” czy „Piorunów”, a także innego tego rodzaju sprzętu, który mamy i który możemy szybko przekazać nas dziś nie zbawi, bo Rosjanie są „chwilowo zajęci”.
Tu nie ma czasu na zabawy i procedury, bo może być za późno. Jeśli nawet Kijów upadnie, nim ten sprzęt tam dotrze? Nie szkodzi. Na Zachodniej Ukrainie mają z Rosją sporo doświadczeń sprzed lat i sprzęt ukryją. Użyją potem, kiedy będzie trzeba. A może teraz zniszczą więcej rosyjskiego sprzętu, który potem nie przyjedzie do Polski? Poza jakimiś pieniędzmi, za które szybko wyprodukujemy lub kupimy ten sprzęt nie mamy nic do stracenia. Odwieczne hasło Polaków: „Za wolność Waszą i Naszą” dziś akurat dotyczy mniej nas, a bardziej Ukrainy. Dajmy im jak najszybciej to, czego im trzeba. Tu liczy się dosłownie każda godzina.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/587181-pomoc-dla-ukrainy-natychmiast