„Jeżeli Ukraina okaże determinację, będzie dalej doposażana, może odegrać ważną rolę w obronie swojej niepodległości, ale także w powiedzeniu „stop” działaniom Rosji. Bardzo możliwe, że jeżeli zada Rosji dotkliwe straty, może tam dojść do wielkich zmian, nawet do zmiany władzy, więc tak naprawdę Ukraina, która dzisiaj jest atakowana, jest graczem i to, co osiągnie, zaważy na losach całego świata. Powinniśmy wszyscy zrobić wszystko, aby Ukrainie pomóc - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl mjr. rez. inż. Mariusz Kordowski, prezes Centrum Analiz Strategicznych i Bezpieczeństwa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: RELACJA. To już otwarta wojna! Rosyjska inwazja na Ukrainę. Trwa ostrzał miast, atak jest przeprowadzany z kilku kierunków
wPolityce.pl: Rosja zaatakowała Ukrainę. Czego należy spodziewać się dalej?
Mjr Mariusz Kordowski: Myślę, że należy spodziewać się kontynuacji inwazji, czyli jeśli chodzi o Rosję ewidentnie czas jest tutaj istotny, więc nie będzie już przebierała w środkach. Już nie ma żadnych masek, już nie ma żadnej gry na rzecz pokoju. Widać, że będzie jednoznaczna interwencja zbrojna. Należy spodziewać się dalszych działań militarnych. Jeżeli mówimy o tym, co nas czeka, to najważniejsze jest to, co zrobi Zachód, czy sankcje, które wprowadzi, będą skuteczne, czy będą wprowadzane tak zdecydowanie, jak jest to deklarowane. To jest najważniejsze.
Oczywiście istotne też jest to, co zrobi Ukraina - to znaczy, czy będzie w stanie skutecznie odpowiedzieć militarnie. Ma dość dużo nowoczesnego uzbrojenia od Zachodu. Myślę, że dobrą informacją jest zestrzelenie pięciu samolotów. Pięć samolotów to nie jest mało, to jest całkiem spora liczba jak na pierwsze godziny wojny. Bardzo możliwe, że było to polskie uzbrojenie, polskie Gromy i polskie Pioruny - bardzo dobra, nowoczesna broń przeciwlotnicza. To może być istotny element tej wojny - wyeliminowanie sił powietrznych. Jeżeli Ukraina okaże determinację, będzie dalej doposażana, może odegrać ważną rolę w obronie swojej niepodległości, ale także w powiedzeniu „stop” działaniom Rosji. Bardzo możliwe, że jeżeli zada Rosji dotkliwe straty, może tam dojść do wielkich zmian, nawet do zmiany władzy, więc tak naprawdę Ukraina, która dzisiaj jest atakowana, jest graczem i to, co osiągnie, zaważy na losach całego świata. Powinniśmy wszyscy zrobić wszystko, aby Ukrainie pomóc.
Na ile w tym momencie istnieje zagrożenie, że Putin nie zatrzyma się na Ukrainie i sięgnie po państwa, które uważa za znajdujące się w swojej orbicie, czyli należące obecnie do NATO państwa bałtyckie, w tym Polskę?
Nie zrobi tego, dopóki trwa wojna na Ukrainie. Żadne państwo nie rozpocznie wojny na dwóch frontach, jeżeli nie będzie do tego zmuszone. Jeżeli jest agresorem, nie wykona takiego uderzenia. Rosja zrobiła sobie wielkie ćwiczenia w Syrii, przygotowując się do tej wojny. Planowała tę wojnę od dawna - jest to jasne. Putin przez wiele lat przygotowywał swoją armię na taką operację, ma na pewno dalekosiężne plany związane z zajęciem i okupacją, podporządkowaniem sobie wielu krajów, ale step by step - najpierw będzie chciał wykończyć Ukrainę i dlatego dla nas jest to czas i miejsce na to, żeby działać i powiedzieć Rosji „stop”. Tym bardziej, że Ukraina jest jednym z nielicznych krajów, który naprawdę chce przeciwstawić się Rosji, bo inne kraje, tak jak Kazachstan, gdzie duża część społeczności jest prorosyjska, takim krajem nie jest. Natomiast Ukraina, która miała niepodległość przez odpowiednio długi czas, aby móc się przygotować na ten konflikt, miała też wojnę z Rosją przez osiem lat, przez co też mogła nabrać odpowiedniej siły i doświadczenia do prowadzenia takiej wojny, jest dzisiaj jednym z niewielu państw, które naprawdę może Rosji się przeciwstawić, jeżeli odpowiednio zostanie doposażone.
Czy to oznacza, że Polska ma w tej chwili czas na zbrojenia? Wydaje się, że ta ustawa o obronie ojczyzny jest wprowadzana w ostatniej chwili. Jak Pan to ocenia?
Z jednej strony w ostatniej chwili, ale na to trzeba spojrzeć całościowo. Mówimy o przygotowaniach Polski do wojny, które trwają od kilku dobrych lat. Od 2015 roku po zmianie władzy w Polsce zmieniono także podejście do polityki obronnej. Nie mamy już planów związanych ze współpracą z Rosją, co wynikało z dokumentów „Białej Księgi” rządów Platformy Obywatelskiej. Po zmianie władzy w Polsce powołano WOT, zaczęto wydawać na obronność znacznie większe pieniądze, zaangażowano Sojusz, wprowadzono wysuniętą obecność sojuszniczą na wschodniej flance, ruszono w ogóle temat wschodniej flanki, czyli Litwy, Łotwy, Estonii, Polski, czyli temat zagrożeń ze strony Rosji dla nas bezpośrednio, Przesmyk Suwalski i ogromne zakupy militarne to jest proces, który trwał przez lata i on wymaga lat, bo to nie są rzeczy, które można wprowadzić szybko, a zmiany systemowe, ustawa o obronie ojczyzny wprowadzona obecnie, bardzo ważna, dająca dodatkowe środki finansowe, wprowadzająca pewien porządek w systemie obrony - naprawdę istotne kwestie - jeżeli chodzi o obronność niestety jest tak, że nigdy nie jest wystarczająca. Obronność to nie jest dziedzina, co do której kiedykolwiek możemy powiedzieć, że mamy wystarczający poziom ochrony. To jest coś, co żyje wiecznie, żyje swoim życiem, swoim tempem, ponieważ są nowe trendy w strategii, w obronności, w użyciu wojsk, są nowe technologie i dostosowywanie trwa, zawsze jest to proces ciągły. Ale my przestaliśmy w ciągu ostatnich kilku lat gonić za światem i zaczęliśmy narzucać pewien poziom sobie sami. Dzięki temu mamy o wiele więcej wojsk, mamy o wiele więcej brygad obrony terytorialnej, mamy nową dywizję, mamy nowe uzbrojenie, będziemy mieli w tym roku F-35, będziemy mieli czołgi Abrams, mamy broń przeciwpancerną, przeciwlotniczą. Mamy naprawdę wiele nowych technologii, nowych zdolności, jesteśmy lepiej przygotowani niż byliśmy, natomiast nie możemy spocząć na laurach, nie możemy stanąć w miejscu, musimy szykować się dalej. Tym bardziej, że Rosja prowadzi dzisiaj swoje działania militarne, ale także nie zmienia swoich trendów zbrojeniowych - dalej się zbroi, więc my też musimy się zbroić dalej. Czy jesteśmy gotowi? W pewnym stopniu jesteśmy, na pewien atak jesteśmy przygotowani. Natomiast musimy przygotować się na różne scenariusze. Musimy także przygotować się na to, że być może będziemy musieli pomóc innym. Będziemy musieli pomóc naszym sojusznikom w ramach NATO, więc musimy liczyć się także z tym, że naszych wojsk będziemy musieli użyć poza granicami.
Na ile ten atak Putina jest wymierzony już nie tylko w Ukrainę, ale też grozi Unii Europejskiej? Nie jest tajemnicą, że inne kraje UE w porównaniu do Polski słabiej stoją militarnie.
Zgadza się, stoją słabiej militarnie, natomiast myślę, że Rosja szykując ten swój wielki plan, bo niewątpliwie jesteśmy dzisiaj obserwatorami dłuższego zamierzonego czynu Rosji, który obejmuje dużo więcej ruchów niż atak na Ukrainę. Musimy przygotować się na ataki Rosji w dziedzinie energetyki, gdzie Rosja będzie chciała oddziaływać szantażem, gazem, będzie chciała blokować inne kraje, będzie chciała stosować pewien szantaż po to, aby wymusić akceptację swoich ruchów na Ukrainie. Myślę, że dzisiaj możemy mówić o tym, że mamy czas, że Rosja nie wykona dalszych ruchów związanych z wojną na obszarze innych krajów, dlatego że Ukraina jest dużym terytorium i nie do końca zdefiniowanym przez Rosję przeciwnikiem. Oni oczywiście przeanalizowali sobie siły zbrojne Ukrainy, doskonale wiedzieli, w co wchodzą, natomiast nie do końca wiedzą, co Ukraina otrzymała od świata. Nie do końca wiedzą, z jaką determinacją po stronie Ukraińców się spotkają, więc to jest wojna, w której Rosjanie nie do końca wiedzą, co ich czeka. Dopiero w momencie, gdy zrobią tzw. porządek z Ukrainą, czyli ją sobie podporządkują, podbiją, wojska rosyjskie będą szły dalej. Mamy więc czas i powinniśmy go spożytkować na dwa kierunki. Pierwszy to żeby dalej się zbroić, co zresztą czynimy. Drugi to jest taki, żebyśmy jednak pomogli Ukrainie na tyle, na ile się da, czyli jeszcze bardziej ją doposażyli, jeszcze bardziej zmobilizowali świat w kierunku sankcji.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/586916-kordowski-wojna-moze-doprowadzic-do-zmiany-wladzy-w-rosji