Wspierani przez Rosję separatyści w Donbasie na wschodzie Ukrainy w niedzielę naruszyli rozejm 80 razy - poinformował w poniedziałek sztab Operacji Połączonych Sił Zbrojnych Ukrainy. Ukraińskie władze podały, że przeciwnik przeprowadził prowokacyjny ostrzał Ługańska z ciężkiego uzbrojenia. Szef rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) Aleksandr Bortnikow powiedział w poniedziałek, że sytuacja na terenie dwóch tzw. republik ludowych w Donbasie pogarsza się i stanowi zagrożenie dla życia mieszkańców. Jak jednak wygląda propagandowa „ewakuacja” mieszkańców Donbasu do Rosji?
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Separatyści chcą współpracować z Rosją! Przywódcy proszą Władimira Putina o uznanie samozwańczych republik w Donbasie
Separatyści 80 razy naruszyli zawieszenie broni!
W niedzielę separatyści 80 razy naruszyli zawieszenie broni, w tym 72 razy z wykorzystaniem uzbrojenia zakazanego przez porozumienia mińskie - czytamy w komunikacie. Wskutek ostrzałów ranny został jeden ukraiński żołnierz.
Od początku bieżącej doby zarejestrowano osiem przypadków złamania rozejmu.
Według ministerstwa obrony Ukrainy w niedzielę wieczorem przeciwnik przeprowadził ostrzał kontrolowanego przez separatystów Ługańska z wykorzystaniem ciężkiego uzbrojenia. Wiceminister Hanna Malar oceniła, że to kolejna prowokacja, mająca na celu oskarżenie sił ukraińskich o otwarcie ognia.
Przewodniczący Medżlisu (samorządu) Tatarów krymskich Refat Czubarow napisał na Facebooku, że na anektowanym przez Rosję Krymie zaobserwowano kolumny rosyjskiego sprzętu wojskowego zmierzające w stronę granicy administracyjnej z obwodem chersońskim. W kolumnie zauważono wyrzutnie rakietowe - dodał we wpisie opublikowanym nocą z niedzieli na poniedziałek.
Według ukraińskiego sztabu w sobotę zarejestrowano 136 przypadków otwarcia ognia przez wspieranych przez Rosję separatystów w Donbasie. Siedmiu ukraińskich żołnierzy odniosło rany.
Propagandowe billboardy: „Wszyscy w obronie ojczyzny! Donbas - nasza ziemia!”
Nie przeszkadza to jednak seperatystom i ich protektorowi - Rosji, oskarżać Ukrainę o rzekome ataki.
Szef rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) Aleksandr Bortnikow powiedział w poniedziałek, że sytuacja na terenie dwóch tzw. republik ludowych w Donbasie pogarsza się i stanowi zagrożenie dla życia mieszkańców.
Bortnikow wypowiadał się na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Rosji z udziałem prezydenta Władimira Putina w sprawie sytuacji w Donbasie. Celem narady - jak zapowiedział Putin - jest określenie dalszych działań Rosji ws. uznania powołanych tam przez separatystów tzw. republik ludowych.
W Doniecku zawisły zaś propagandowe billboardy, z napisami po rosyjsku na tle flagi tzw. Donieckiej Republiki Ludowej:
„Wszyscy w obronie ojczyzny! Donbas - nasza ziemia!”
Z kolei reporterka BBC zwraca uwagę na relację głównego korespondenta wojennego rosyjskiej telewizji państwowej, który jest teraz w Doniecku.
Jego relacje na żywo pełne są twierdzeń o „nadciągającej inwazji na Ukrainę”, atakach na infrastrukturę cywilną i ostrzale artyleryjskim ze strony Ukrainy. Mówi, że ewakuowano 70 000 kobiet i dzieci do Federacji Rosyjskiej
— opisuje.
Ewakuacja? To farsa!
Zagrożenie dla życia mieszkańców? W ślad za tą propagandową narracją idzie „ewakuacja” ludności do Rosji. Jest to jednak farsa!
Według ukraińskiego wywiadu osoby ewakuowane z Donbasu samodzielnie wracają z Rosji do domu, bo „nikt ich tam nie karmi ani nie kwateruje” - przekazał w niedzielę ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow. Ukraińscy obywatele przymusowo ewakuowani z Donbasu do obwodu rostowskiego w Rosji od prawie dwóch dni przebywają w autobusach bez jedzenia - alarmowała z kolei ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa.
Jak mówią „uchodźcy”, operacja ewakuacji przebiegła bardzo szybko. Najpierw głos zabrali szefowie nieuznanych republik, a zaraz po nich merowie miast. Mieszkańcy otrzymali na swoje telefony SMS-y o treści: „Uwaga! Obywatele! Została ogłoszona ewakuacja! Zachowajcie spokój, nie wpadajcie w panikę. Poinformujcie swoich sąsiadów o otrzymanych informacjach”
— czytamy w reportażu telewizji Biełast, obnażające kłamstwa o „ewakuacji”.
Ludzie siedzieli w autobusach, które nie były przystosowane do długich podróży i czekali. Pasażerom powiedziano, że mają zakaz opuszczania kraju pod groźbą, że nie otrzymają 10 tys. rubli (ok. 500 zł), które Władimir Putin obiecał wcześniej każdemu uchodźcy z Donbasu. Wśród przybyłych było bardzo niewielu mężczyzn – w DRL i LRL podlegają oni teraz poborowi wojskowemu. Przybyły matki z dziećmi, osoby starsze i młodzież. Wszyscy skarżyli się na brak jedzenia i próbowali powiadomić swoich krewnych, gdzie ich przywieziono, jednak nie wszyscy mogli to zrobić
— opisano.
Nad całą akcją czuwał major w mundurze rosyjskiego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, który wydawał polecenia, ale bardzo cicho – tak, że trudno było je usłyszeć. Była to powszechna tendencja: wszyscy urzędnicy, którzy pojawiali się w Krasnym Diesancie, starali się mówić jak najciszej. Major z ministerstwa polecił znaleźć sztućce dla uchodźców, aby mogli otworzyć puszki i coś zjeść, ale polecenie to nie zostało wykonane – podwładni donieśli, że nie znaleziono widelców ani łyżek, więc postanowiono, że uchodźcy w ogóle nie dostaną jedzenia – przywiezione skrzynki z prowiantem stały na ziemi
— relacjonuje Biełsat.
Toporność rosyjskiej propagandy jest znam znana i może budzić politowanie. Jednak w obecnym czasie budzi to przerażenie, ponieważ właśnie w taki sposób Kreml chce wymyślić swój casus belli.
olnk/PAP/Belsat.eu/wPolityce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/586463-sytuacja-w-donbasie-propaganda-i-niebezpieczna-gra