Oglądanie filmów nakręconych w ostatnich latach w Kazachstanie może być – zwłaszcza po niedawnych krwawych zajściach w tym kraju – zajęciem dość pouczającym. Co prawda kino fabularne nie jest Stendhalowskim „zwierciadłem przechadzającym się po gościńcu”, jednak – jeśli pozostaje osadzone w miejscowych realiach – daje pewne wyobrażenie o lokalnej specyfice kulturowej, społecznej i politycznej. Choć trzeba oczywiście pamiętać o nałożeniu specjalnego filtru na okulary, gdy ogląda się dzieła kinematografii kontrolowanej całkowicie przez państwowe władze, jak to się dzieje w Kazachstanie.
Służby specjalne, mafia i agenci obcych państw
Spośród wyprodukowanych tam dzieł na szczególną uwagę zasługuje film sensacyjno-polityczny pt. „Region 13” z 2015 roku. Na początku przypomina zwykły kryminał, w którym zmagają się dwie siły: stróże porządku i bezwzględna mafia, która nie ma litości dla wrogów i zdrajców, mordując ich demonstracyjnie, by zastraszyć potencjalnych przeciwników. W pewnym momencie do akcji wkracza jednak trzecia siła: to sterowana z zagranicy przestępcza organizacja, która ma wywołać w Kazachstanie „kolorową rewolucję”. Na czele nielegalnej grupy, mającej wykonać to zadanie, stoi obywatel amerykański pochodzenia kazachskiego, zaś głównym cynglem ekipy jest Ukrainiec ze Lwowa, nazywany przez swych towarzyszy banderowcem, który brał udział w rewolucji na kijowskim Majdanie.
Wydarzenia na Majdanie z lat 2013/2014 są w filmie szczególnie ważnym punktem odniesienia. Kazachskie służby specjalne, które tropią grupę „eksporterów kolorowej rewolucji”, wiedzą, że mają do czynienia z agentami obcych służb, dążącymi do wywołania w ich ojczyźnie podobnej rewolty jak wcześniej na Ukrainie. Przy okazji oficerowie odkrywają tajemnicę zwycięstwa rebelii na Majdanie. Kluczem do sukcesu okazał się tajemniczy gaz, rozpylany wśród uczestników zajść. Powodował on, że spokojni cywile stawali się agresywni i nie panowali nad swymi emocjami, dzięki czemu można było sterować ich gniewem, by zniszczyć panujący porządek. Ten właśnie niebezpieczny gaz przemycili tirem do Kazachstanu, by wywołać zamieszki i obalić rząd, „eksporterzy kolorowej rewolucji”.
Do zagęszczenia akcji doszło, gdy dwie nielegalne organizacje – rodzima mafia i obca agentura – weszły sobie w drogę. Wtedy okazało się, że kazachscy gangsterzy są w rzeczywistości patriotami, kierującymi się swoistym kodeksem honorowym, w odróżnieniu od płatnych rewolucjonistów, pozbawionych jakichkolwiek zasad. W rezultacie antypaństwowy pucz został udaremniony, a ojczyzna ocalona, dzięki dwóm niezależnie działającym od siebie grupom: służbom specjalnym oraz mafii, która rozprawiła się ze spiskowcami i zdrajcami szybciej i skuteczniej niż organy ścigania.
Wspomniany film, powstały pod auspicjami kazachskich władz rok po rewolucji na Majdanie, niósł ze sobą określony przekaz. Po pierwsze: „kolorowe rewolucje” (takie jak ta, która obaliła rządy Wiktora Janukowycza w Kijowie) są dziełem obcych służb specjalnych. Po drugie: miejscowi, którzy biorą udział w takich wydarzeniach, są nieświadomie wykorzystywani i sterowani przez prowodyrów zajść (czego symbolem jest gaz, wprowadzający w odmienne stany świadomości). Po trzecie: podobna „kolorowa rewolucja” może powtórzyć się w Kazachstanie, więc trzeba pamiętać, że z pewnością będzie to intryga uknuta za granicą. Jeśli już do tego dojdzie, to – po czwarte – wszyscy obywatele muszą zjednoczyć się przeciwko wspólnemu zagrożeniu, ponieważ najważniejsze jest ocalenie kraju. W takim przypadku nawet mafia może być sojusznikiem państwa. To zresztą charakterystyczne, że w filmie kazachskie służby specjalne przymykają oczy i tolerują działalność gangów, natomiast jako niebezpiecznych wrogów traktują „eksporterów kolorowej rewolucji”.
Filmowa fabuła a polityczna rzeczywistość
Choć film powstał w 2015 roku, to jego podstawowe tezy obecne są w dzisiejszym przekazie władz, które w podobnym duchu starają się zinterpretować krwawe zajścia ze stycznia tego roku. W narracji obozu rządzącego pojawia się jeszcze jeden ciekawy wątek. W swym pierwszym publicznym wystąpieniu po rozpoczęciu ulicznych walk prezydent Kasym-Żomart Tokajew powiedział:
Niezwykle ważne jest zrozumienie, dlaczego państwo „przespało” podziemne przygotowywanie ataków terrorystycznych przez uśpione komórki bojowe. Tylko na Ałmaty napadło 20 tysięcy bandytów. Ich akcje pokazały istnienie precyzyjnego planu ataków na obiekty wojskowe, administracyjne i socjalne praktycznie we wszystkich obwodach, doskonałą koordynację działań, wysoką gotowość bojową i zwierzęce okrucieństwo. Oprócz bojowników nie brakowało specjalistów wyszkolonych w ideologicznej dywersji, umiejętnie wykorzystujących dezinformację lub „fejki” i potrafiących manipulować nastrojami ludzi. Wygląda na to, że ich szkoleniem i kierowaniem zajmował się jeden punkt dowodzenia.
Trudno wyobrazić sobie, by akcja, o jakiej mówił Kasym-Żomart Tokajew (jeżeli rzeczywiście tak wyglądała, bo są co do tego poważne wątpliwości), mogła zostać „przespana” przez tamtejsze służby specjalne. Nic więc dziwnego, że jeszcze tego samego dnia aresztowany został pod zarzutem zdrady państwa przewodniczący Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego Karim Masimow. Jego zatrzymanie uprawdopodabniać miało wersję podaną oficjalnie przez prezydenta.
Co ciekawe, podobnego motywu można dopatrzeć się we wspomnianym filmie „Region 13”. Służby specjalne, które przechwytują transport niebezpiecznego gazu, konfiskują go, by same mogły użyć tajnej broni w przyszłości. Nic dziwnego, że fabuła sprzed siedmiu lat oglądana jest dziś w Kazachstanie w zupełnie nowym świetle.
Władza równoległa wobec oficjalnych struktur
W komentarzach dotyczących styczniowych wydarzeń w Kazachstanie pojawił się jeszcze jeden ciekawy motyw, o którym pisał m.in. na portalu wPolityce Marek Budzisz. Chodzi o to, że krwawe zajścia stały się pretekstem do ułożenia na nowo stosunków między żuzami, czyli ponadplemiennymi strukturami władzy, wywodzącymi się jeszcze z czasów ordy. W ostatnich dekadach przedstawiciele Starszego Żuzu dominowali w elitach władzy państwowej (np. klan Nazarbajewów), reprezentanci Średniego Żuzu wśród twórców i inteligencji, zaś członkowie Małego Żuzu w kadrze dowódczej armii.
Ten wątek obecny jest w innym kazachskim filmie pt. „Aga” z 2021 roku. To w sumie dość stereotypowa kryminalna opowieść o mścicielu, który dokonuje krwawej odpłaty na przedstawicielach konkurencyjnego klanu za mord na swym bratanku. Jego prywatna dintojra narusza jednak równowagę między żuzami, dlatego musi on stanąć przed obliczem tajnej Rady Trzech Żuzów i poddać się jej osądowi.
Wspomniana Rada Trzech Żuzów to w filmie faktyczny organ niejawnej władzy, równoległej wobec oficjalnych struktur, lecz posiadającej znacznie większą od nich sprawczość. W skład owego dość wąskiego grona wchodzą ludzie, którzy w życiu publicznym są przedsiębiorcami, naukowcami czy urzędnikami, jednak mało kto domyśla się ich rzeczywistej, sekretnej roli, jaką odgrywają za kulisami zdarzeń. Tam obowiązuje alternatywna hierarchia wynikająca ze starszeństwa rodów i układu wpływów wewnątrz żuzów. Ile jest w tym prawdy, nie wiadomo. Wielu Kazachów jest jednak przekonanych, że taka nieformalna władza rzeczywiście istnieje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/585758-spojrzenie-na-rewolucje-w-swiecie-postsowieckim