„Udawanie przez Rosjan, że brakuje im głębi strategicznej, że muszą mieć dodatkowe strefy buforowe jest wręcz zabawne” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.
CZYTAJ WIĘCEJ:
wPolityce.pl: Minister Zbigniew Rau podczas dzisiejszej rozmowy z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem przedstawił jako przedstawiciel państwa pełniącego przewodnictwo w OBWE, „inicjatywę nowego dialogu na temat bezpieczeństwa europejskiego”. Ławrow odpowiedział, że jest ona interesująca, ale bez dalszych rozmów na linii Rosja-USA i Rosja-NATO, rozmowy z OBWE nie mają sensu. Jakie nadzieje należy wiązać z tą inicjatywą i wizytą?
Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: Rosja uznaje świat, w którym poważne rozmowy toczą się wyłącznie między mocarstwami. Mniejsze państwa są zdaniem Rosjan nieuprawnione do zajmowania się wielką polityką. Na dodatek rosyjska wizja świata jest silnie zmilitaryzowana, zatem OBWE, która przecież nie dysponuje siłą wojskową, nie jest dla Rosji w istocie partnerem do rozmów. To, co można zrobić, to pokazać światu, że Rosja ma właśnie taką wizję świata. Ważny jest brak zgody na przyjęcie rosyjskiej wizji relacji międzynarodowych oraz pokazanie jej agresywnego charakteru, który nie liczy się z traktatami. To, co przynosi misja OBWE i dzisiejsza wizyta ministra Zbigniewa Raua, to wyposażenie opinii międzynarodowej w pewnego rodzaju amunicję dyplomatyczną poprzez pokazanie tego, czym w zasadzie jest Rosja i jak działa. Polska poprzez swoją swoją aktywność, czy to w ramach OBWE, czy jako państwo wschodniej flanki NATO, czy na forum Unii Europejskiej, łamie rosyjskie dążenia do koncertu mocarstw, do przyjęcia modus operandi z Monachium 1938 r., gdzie mocarstwa decydują o losie mniejszych państw. Na to zgody nie ma i nie będzie. Myślę, że Rosjanie powoli już to widzą.
Polska przy tej okazji demonstruje swoją niezachwianą solidarność z Ukrainą. Polscy obserwatorzy w misjach OBWE na Ukrainie, w przeciwieństwie do przedstawicieli innych państw, nie zostali wycofani. Podobnie zresztą jak polscy dyplomaci i personel dyplomatyczny, którzy pozostają na swoich placówkach. Myślę, że wynika to z polskiej pamięci historycznej o tym, że w chwilach dramatycznych, jak np. w 1920 r., gdy wojska bolszewickie zbliżały się do Warszawy, personel dyplomatyczny się ewakuował, a pozostał jedynie Nuncjusz Papieski i przedstawiciele Turcji i do dziś z wdzięcznością o tym pamiętamy. Sądzę, że ten model zachowania, świadomość, że to jest ważne, że to wpływa na sympatię opinii publicznej obu narodów, na ich pamięć historyczną, kieruje polską dyplomacją.
Podczas konferencji prasowej Ławrow powiedział, że „nie jest to tak, jak nasi koledzy na Zachodzie usiłują przedstawić, że każde państwo ma prawo do wyboru sojuszników”. Trudno zinterpretować te słowa inaczej, niż sprzeciw Rosjan wobec dążeń Ukrainy do współpracy z Unią Europejską czy NATO.*
Tezy rosyjskiej dyplomacji o tym, że „nie każde państwo może wybierać swoje sojuszu” są absolutnie bezczelne. Prawo międzynarodowe nie uznaje żadnych stref wpływów. Bezpieczeństwo Ukrainy nie jest mniej ważne niż bezpieczeństwo Rosji.
Trudno zresztą sobie wyobrazić, aby ktoś miał zaatakować Rosję.
Tak, takiego wyobrażalnego scenariusza nie ma. Udawanie przez Rosjan, że brakuje im głębi strategicznej, że muszą mieć dodatkowe strefy buforowe jest wręcz zabawne. Wracając do samej wizyty ministra Raua w Moskwie, to trzeba pamiętać, że odbywa się ona w porozumieniu z ukraińską dyplomacją i na jej wezwanie, aby OBWE mocniej nacisnęła na Rosję. Przygotowania do tego spotkania trwały od grudnia, jeszcze przed objęciem przez Polskę przewodnictwa w OBWE.
Ławrow podczas konferencji podkreślił również, że „wypełnienie porozumień mińskich jest bezalternatywne, a najważniejsze obecnie jest zapewnienie bezpośredniego dialogu między Kijowem, Donieckiem i Ługańskiem”. Moskwa zdaje się mówić władzom w Kijowie, że powrotu do tego, co było przed 2014 r. jest niemożliwy.
Tak, takie są intencje Rosjan i one nie powinny być dla nikogo zaskoczeniem. To trochę tak, jakby w 1920 r. zachęcano Polskę żeby rozmawiała z Rewolucyjnym Komitetem Białegostoku. Ukraina oczywiście nie zgodzi się na tego typu manewry. Tzw. separatyści są de facto dywersantami rosyjskimi. Nie są żadną stroną polityczną i nie mogą być za taką uznani. Porozumienia mińskie zmierzają do tego, żeby obezwładnić Ukrainę poprzez wprowadzenie do jej systemu politycznego autonomicznego obszaru Donbasu, który będzie zarządzany z Moskwy i który hamowałby reformy kraju i jego kurs na Zachód. Na to Ukraina nie może się zgodzić. Te porozumienia miały sens w 2014 r., gdy celem było zahamowanie wojskowych postępów Rosjan. Tę rolę jednak już dawno wypełniły. Kreml swojej części porozumień nie wypełnia i już ich nie wypełni. To jest ozdoba retoryczna, która w żaden sposób nie posunie negocjacji do przodu.
Minister Rau będzie rozmawiał z Siergiejem Ławrowem również na temat relacji polsko-rosyjskiej. Kontakty na linii Warszawa-Moskwa na najwyższym szczeblu są od dawna zamrożone. Czy widzi Pan gdzieś pole do dialogu?
Nie jestem tutaj optymistą. Nie bardzo mamy materię do dialogu, czego on miałby dotyczyć? Interesy Polski i imperialne interesy Rosji są fundamentalnie sprzeczne i takimi pozostaną. Tutaj nie należy mieć żadnych złudzeń i nikt nie oczekuje, że ta wizyta będzie miała jakikolwiek przełomowy charakter.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/585696-prof-zurawski-vel-grajewski-o-spotkaniu-rau-lawrow