„Obserwowaliśmy manewry Zapad, co działo się pod płaszczykiem tych manewrów, nie do końca wiemy, możemy się tylko domyślać. Od wielu lat dozbrajamy Obwód Kaliningradzki, ale poza tym, że dyskutujemy na forum międzynarodowym o dozbrajaniu tych miejsc, o których wspominałam, ze strony Federacji Rosyjskiej ruszyła ogromna propaganda medialna” - powiedziała dr Magdalena Ogórek, publicystka TVP Info w „Salonie Dziennikarskim”, wspólnej audycji publicystycznej Radia Warszawa, tygodnika „Idziemy”, portalu wPolityce.pl oraz Telewizji Polskiej.
CZYTAJ TAKŻE:
Oprócz Magdaleny Ogórek gośćmi redaktora Jacka Karnowskiego byli: Andrzej Rafał Potocki, publicysta i komentator tygodnika „Sieci”, Piotr Semka, publicysta tygodnika „Do Rzeczy”. Później dołączył Marek Grabowski, socjolog, prezes Fundacji Mamy i Taty.
Potocki: Trudno dać jednoznaczną odpowiedź, czy Rosja zaatakuje
Czy Rosja zaatakuje Ukrainę? Na to pytanie jako pierwszy odpowiadał Andrzej Rafał Potocki.
Niestety, jeszcze dziś trudno dać jednoznaczną odpowiedź. Co wskazuje na wejście? Niebezpieczna bardzo koncentracja na Białorusi, wystarczające siły do uderzenia w kierunku południowym. Uderzenie od strony Morza Czarnego niewiele zmienia w sytuacji, ale uderzenie z Białorusi odcina Ukrainę od państwa, przez które potencjalnie będą szły dostawy, mianowicie od Polski. Uderzenie miałoby odciąć Ukrainę od dostaw z Zachodu i od zachodniej pomocy
— podkreślił.
Właśnie tam rozpoczęły się teraz manewry, które mają trwać do końca olimpiady. W czasie igrzysk Rosjanie raczej nie powinni wchodzić, a co się stanie po olimpiadzie – zobaczymy.
— dodał.
Co przemawia za tym, że Rosjanie nie wejdą? Mimo wszystko koncentracja nie jest tak silna, żeby zaatakować Ukrainę. Ukraina ma w stanie pokoju 250 tys. żołnierzy, do tego wszystkiego dochodzi to, że Ukraińcy zmodernizowali sobie w stu procentach armię, duch bojowy Ukraińców jest bardzo dobry, to już nie jest ten sam kraj, co nawet 10 lat temu. Rosjanie musieliby jeszcze wzmocnić swoje siły, chociaż oni mają dobrze opanowaną dyslokację jednostek, nie mieliby ze ściągnięciem wojsk i sprzętu większego problemu. To, czy zaatakują, czy nie, stoi pod znakiem zapytania
— ocenił Potocki.
Ogórek: Jest się czego bać
Prowadzący zwrócił uwagę, że Amerykanie przez cały czas monitorują sytuację.
Rzeczywiście monitorują. Co prawda Joe Biden miał serię niefortunnych wypowiedzi na temat Ukrainy, ale teraz mamy zdecydowaną reakcję Pentagonu, co uspokaja także nas – a jest się czego bać
— wskazała dr Magdalena Ogórek.
Niedawno firma Maxar Technologies, która wykonuje zdjęcia satelitarne, pokazała zrzuty, na których widać wyraźnie koncentrację sił rosyjskich na Białorusi, na okupowanym Krymie i oczywiście przy granicy ukraińsko-rosyjskiej
— zwróciła uwagę.
To jest bardzo niebezpieczne również dla nas. Obserwowaliśmy manewry Zapad, co działo się pod płaszczykiem tych manewrów, nie do końca wiemy, możemy się tylko domyślać. Od wielu lat dozbrajamy Obwód Kaliningradzki, ale poza tym, że dyskutujemy na forum międzynarodowym o dozbrajaniu tych miejsc, o których wspominałam, ze strony Federacji Rosyjskiej ruszyła ogromna propaganda medialna
— podkreśliła publicystka.
Dochodzi do takich sytuacji, gdy rodzina ze wschodu Ukrainy dzwoni do członka rodziny, który mieszka w Federacji Rosyjskiej, bo takie połączenia są bardzo częste, to wówczas taka rozmowa kończy się kłótnią, awanturą. Rosjanin mówi w ten sposób: wy na wschodzie Ukrainy jesteście bardzo poszkodowani, my cały czas oglądamy w mediach, że chcecie do nas, chcecie być inkorporowani, wam tam jest bardzo źle, nie macie jedzenia, wasza sytuacja jest opłakana, my wam tę sytuację poprawimy. Uczestnik rozmowy przebywający na wschodzie Ukrainy odpowiada: Nie, to nieprawda, oglądacie jakiś wynaturzony obraz rzeczywistości
— wyjaśniła.
Także machina propagandy telewizyjnej jest rozpędzona od lat. Pytanie: po co? I to jest to pytanie, czy Putin tym razem się zaczyna, czy będzie chciał dokończyć to, co obserwujemy. Bo te manewry do czegoś prowadzą, dozbrajanie też. Może to truizm, ale wiemy, że Putin, w duszy kagiebowiec, nigdy nie pogodził się z rozpadem ZSRR
— oceniła.
Dla nas uspokajające jest to, że ta reprezentacja sił amerykańskich na terenie Polski jest już znaczna. NATO przygląda się uważnie temu, co się dzieje, czujemy się bezpiecznie, i wszyscy zastanawiamy się, co będzie dalej. Ale tego chyba nawet najtęższe mózgi, które w tej chwili się nad tym głowią, nie są w stanie przewidzieć
— dodała.
Semka: Dla Chin awantura byłaby nieprzyjemnym akcentem
Redaktora Piotra Semkę Jacek Karnowski zapytał czy prezydent Andrzej Duda ma szansę osiągnąć sukces, nakłaniając Chiny do wywarcia presji na Moskwę.
Chiny na pewno zdają sobie sprawę, że wojna w tym rejonie świata będzie blokować przesył kolejowy do Europy. Oczywiście sytuacja, w której Rosja uczy się agresywnych działań, też nie musi zachwycać Chińczyków.
— zauważył publicysta.
To troszeczkę tak, jak w dzielnicy, w której grasują przestępcy, czasami są inne gangi, które niekoniecznie muszą być wzruszone losem niewinnej ofiary, ale po prostu nie chcą, żeby inny gang jakoś urósł w siłę. To oczywiście drastyczne porównanie, ale w przypadku Rosji ma swoją podstawę
— dodał.
Prezydent Duda wyraźnie podczas rozmów z prezydentem Zełenskim taką możliwość wziął pod uwagę. Pytanie, na ile Chińczycy chcą w to wejść. Chińczycy zapewne są zainteresowani tym, aby olimpiada przeszła bez wojny, to taki program minimum. Pytanie, czy potem będą chcieli w jakiś sposób działać kojąco
— ocenił Semka.
Mam wrażenie, że tak. Dla Chin cała awantura byłaby raczej nieprzyjemnym akcentem, choć oczywiście nie zrobią nic, by zdezawuować ten mit przyjaźni chińsko-rosyjskiej, który jednak jest w opinii wielu analityków bardziej fasadą niż realnym partnerstwem
— zauważył.
Minister obrony Niemiec odwiedziła Litwę. Na Litwie przebywa taki kontyngent Bundeswehry, formalnie na ćwiczeniach. Litwa poprosiła, aby Niemcy zwiększyły ten kontyngent i pani minister z SPD bardzo lodowato odpowiedziała, że nie
— podkreślił.
Druga rzecz: kanclerz Olaf Scholz był krytykowany, że zamierza w przyszłym tygodniu odwiedzić Moskwę i wielu komentatorów pytało wówczas, dlaczego po drodze nie zatrzyma się w Kijowie, tak jak zrobił to wcześniej Boris Johnson. Nic w niemieckich mediach nie wskazuje, żeby Scholz miał przyjąć te zalecenia
— dodał publicysta.
aja
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/584462-salon-dziennikarski-czy-putin-zaatakuje-ukraine