„On tak twierdzi, dlatego że jest święcie przekonany do tej polityki, którą proponuje, ale ta proponowana przez niego polityka musi prowadzić do podwyżek cen. ETS został pomyślany po to, żeby podwyższyć ceny” - mówi portalowi wPolityce.pl eurodeputowany Kosma Złotowski (PiS) komentując artykuł Fransa Timmermansa na portalu Onet.pl.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Timmermans poucza Polskę. Skąd wysokie rachunki? Według komisarza to nie UE odpowiada za 60 proc. cen energii w naszym kraju
wPolityce.pl: Frans Timmermans na łamach portalu Onet.pl przekonuje, że to nie unijna polityka jest winna za wysokie rachunki za energię w Polsce. Czy rzeczywiście?
Kosma Złotowski: Tak, ale nie mówi, co jest w takim razie odpowiedzialne.
Przekonuje, że im dłużej Polska będzie zwlekać z odejściem od węgla, tym większe rachunki będą płacić Polacy.
Tak, ale taka argumentacja nie trzyma się całości. On tak twierdzi, dlatego że jest święcie przekonany do tej polityki, którą proponuje, ale ta proponowana przez niego polityka musi prowadzić do podwyżek cen. ETS został pomyślany po to, żeby podwyższyć ceny. Jeżeli prąd jest droższy, to skłania użytkowników do korzystania z tańszej energii, a ta tańsza energia to miała być energia z wiatraków. Być może. Ale jeżeli tworzy się giełdę, na której można spekulować pozwoleniami, to oczywiście te pozwolenia drożeją, a drożeją absurdalnie. Na początku takie jedno pozwolenie kosztowało za tonę CO2 3-4 euro - ta cena utrzymywała się przez długi czas - ale wtedy, kiedy zaczęto spekulacje na masową skalę, to ceny podskoczyły do 30 euro, a dzisiaj mamy 80-90 euro. Przy czym bynajmniej żaden rząd na tym nie zarabia, tylko na tym zarabiają ci, którzy spekulują, którzy handlują tymi pozwoleniami. Oczywiście więc ETS ma ogromny wpływ na cenę prądu, czegokolwiek pan komisarz Timmermans by nie powiedział, to rzeczywistość jest właśnie taka. A jeżeli pan komisarz twierdzi inaczej, to po prostu zamyka oczy na rzeczywistość, co wśród lewicowych ideologów jest oczywiście długą tradycją, sięgającą rewolucji francuskiej.
Czy tradycją wśród lewicowych ideologów jest również to, że nie robi się wyliczeń co do konsekwencji wprowadzenia konkretnych rozwiązań? Mam tu na myśli Zielony Ład Fransa Timmermansa, który do tej pory nie został policzony chociaż wstępne szacunki mówią, że może spowodować 45-procentowe bezrobocie i 40-procentowe ubóstwo energetyczne.
To jest jedna strona, a jest jeszcze druga strona, a mianowicie, w jaki sposób osiągniemy cel? Jak wiadomo celem Zielonego Ładu jest ochłodzenie klimatu, który - jak oni twierdzą - się ogrzewa w związku z emisją CO2. W związku z tym trzeba policzyć, jeżeli zredukujemy nawet do zera, to o ile obniżymy temperaturę w skali całej ziemi? To oczywiście nie zostało i nigdy nie zostanie policzone, bo nie chodzi tu o przedstawienie jakichś liczb, które byłyby wiarygodne i dotyczyłyby osiąganego celu, tylko chodzi o to, że cel jest słuszny, a skoro jest słuszny, to trzeba go realizować. To jest typowo ideologiczne podejście. W ten sposób podchodzili do swoich celów również bolszewicy i to kosztowało bardzo dużo.
Nie mówi się o też o kosztach „zielonych” technologii - nie tylko dla portfeli obywateli, ale również dla środowiska naturalnego - które jeżeli chodzi o oddziaływanie na środowisko wcale nie są takie „zielone”. Z jednej strony chce się obniżać emisję CO2, ale z drugiej strony pozostaje kwestia utylizacji czy to paneli fotowoltaicznych, baterii, czy w końcu części elektrowni wiatrowych.
Tak, ale oni się tym nie przejmują. Najważniejsze, żeby zmniejszyć emisję - tę emisję bezpośrednią, którą widać z kominów, z rur wydechowych. Wtedy będą zadowoleni.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/584277-wywiad-zlotowski-odpowiada-timmermansowi-ws-cen-energii