„Rosja ma w tej chwili ciężki orzech do zgryzienia, bo zdaje się, że swoją niezbyt przemyślaną akcją uruchomiła wszystkie moce, które są jej przeciwne. Nawet te moce, które nie bardzo by chciały być przeciwne. To jest paradoks tej całej sytuacji, że okazuje się, że Władimir Władimirowicz Putin nie jest tak przebiegłym i lotnym politykiem, jak wielu dotąd sądziło” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Romuald Szeremietiew, były minister obrony narodowej, specjalista ds. bezpieczeństwa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Sojusz Warszawy z Kijowem i Londynem. Szef sejmowej komisji obrony jednoznacznie: To polska racja stanu
wPolityce.pl: Jak ocenia Pan powstający sojusz między Wielką Brytanią, Polską i Ukrainą?
Prof. Romuald Szeremietiew: Bardzo pozytywnie. Bardzo się ucieszyłem, kiedy pojawiła się w ogóle taka wiadomość, że Polska z Ukrainą mają wsparcie Wielkiej Brytanii i to Wielka Brytania, jak wiadomo, pokazała materialnie, że chce wspierać Ukrainę, zresztą Polskę też. Tworzy się więc taki trójkąt, którego jednak prezydent Putin będzie bał się ugryźć. Wprawdzie to w tym układzie militarnym wprost niewiele znaczy, ale w sensie politycznym i w sensie ewentualnego konfliktu pamiętajmy, że Wielka Brytania jest mocarstwem jądrowym, więc tutaj otrzymujemy poważne wsparcie. A jeżeli idzie o siły konwencjonalne, to Polska może wesprzeć - zresztą tutaj oglądałem konferencję prasową premiera, są już zapowiedziane konkretne kroki. Oceniam to zatem bardzo pozytywnie.
Pojawiają się przypuszczenia, że Wielka Brytania może nie wywiązać się itd. Na ile one są trafione? Przecież mówimy w tej chwili o sojuszu, który już istnieje, a jest tylko de facto formalizowany. W końcu Wielka Brytania była jednym z pierwszych państw, które udzieliły Ukrainie rzeczywistej pomocy.
Dokładnie tak. Poza tym przypominam, że wtedy, kiedy w Europie niewielu jeszcze o tym myślało, to w Wielkiej Brytanii powstał zespół parlamentarny, który przeprowadził badania polityki Federacji Rosyjskiej i konsekwencji, jakie to może mieć. Ten raport przeszedł wtedy prawie niezauważony. Był dyskutowany w brytyjskim parlamencie. Władze polityczne Wielkiej Brytanii oczywiście go przyjmowały. W tym raporcie, we wnioskach, wprost stwierdzono, że polityka Federacji Rosyjskiej godzi w interesy Zjednoczonego Królestwa i jest zasadniczym zagrożeniem.
Później pamiętamy różnego rodzaju zdarzenia, które miały miejsce na terenie Wielkiej Brytanii, z truciem różnych ludzi itd. Wielka Brytania umacniała się wówczas w przekonaniu, że tak rzeczywiście jest, jak przedtem stwierdziła komisja brytyjskiego parlamentu we wspomnianym raporcie. Warto przypomnieć sobie ten raport, bo mnie ten dokument bardzo zastanowił. Zastanowiło mnie również to, że Brytyjczycy potrafią jednak wyciągać wnioski z historii i potrafią spoglądać tak daleko w przyszłość.
Także dla mnie nie było specjalnym zaskoczeniem, że dochodzi do układu Wielka Brytania-Polska-Ukraina. Uważałem, że taki sojusz prędzej czy później stanie się jako pewien element naturalny powiedziałbym jeżeli chodzi o naszą politykę zagraniczną.
Pytanie, czy do tego sojuszu dołączą inne państwa?
Nie ma potrzeby.
Dlaczego nie ma potrzeby?
Dlatego, że ten zespół, ta trójka tworzy już wystarczający ośrodek siły, który Rosję musi powstrzymać.
Czy sądzi Pan, że gdyby ten sojusz został sfinalizowany, to należy się spodziewać, że Rosja zacznie odpuszczać?
Nie wiem. Jedno jest pewne, że Rosja ma w tej chwili ciężki orzech do zgryzienia, bo zdaje się, że swoją niezbyt przemyślaną akcją uruchomiła wszystkie moce, które są jej przeciwne. Nawet te moce, które nie bardzo by chciały być przeciwne. To jest paradoks tej całej sytuacji, że okazuje się, że Władimir Władimirowicz Putin nie jest tak przebiegłym i lotnym politykiem, jak wielu dotąd sądziło.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/583981-do-sojuszu-dolacza-inni-prof-szeremietiew-nie-ma-potrzeby